10. Tak, zostanę twoją żoną

11.1K 740 161
                                    


Ciepłe płomienie przyjemnie ogrzewały moją twarz. Iskierki ognia przede mną odgrywały iście zwariowany taniec, a ja przypatrywałam się im jak zahipnotyzowana. Moja głowa leżała oparta o ramię Patricka, a w dłoniach trzymałam kijek, na którego wcześniej nabiłam kiełbasę. Czułam, że zaczynam się rozklejać. Ogniska tak bardzo przypominały mi moje dzieciństwo. Często wraz z bratem i tatą rozpalałam je na ogrodzie, a później wraz z rodziną i przyjaciółmi piekliśmy ziemniaki czy też po prostu smażyliśmy kiełbasę. Był to dla mnie beztroski czas, bez żadnych obowiązków, zobowiązań czy też problemów. Chętnie bym do tego wróciła, ale niestety czasu nie da się cofnąć. Życie mija szybko, a wspomnienia to jedyne, co nam po nim pozostaje. Dopiero z biegiem czasu uświadamiamy sobie, jak bardzo nie docenialiśmy tego, co przeminęło. Czas bywa okrutny, nie zwalnia ani na chwilę. Daje szansę, aby potem szybko ją odebrać. Odbiera młodość, zdrowie, urodę, siłę, wszystko to, na co niektórzy pracują dziesiątkami lat. A my nie możemy nic zrobić. To boli.

Często, gdy zapada zmrok, napadają mnie filozoficzne myśli. Zawsze bujałam głową w chmurach. Patrzyłam w gwiazdy, dziwiąc się, jak cała nasza galaktyka potrafi tak idealnie funkcjonować. Księżyc, widoczny gołym okiem i jednocześnie będący tak daleko. Słońce, pomimo znajdowania się sto pięćdziesiąt milionów kilometrów od ziemi, potrafiące powodować kilkudziesięciostopniowe upały i poparzenia skóry. Tyle milionów lat istnienia ziemi i w tym wszystkim ja, nie potrafiąca się odnaleźć.

Usłyszałam dźwięki gitary i przeniosłam wzrok z tańczących płomieni na Maxa, siedzącego naprzeciwko mnie, który wygrywał nieznaną mi melodię i cicho nucił pod nosem. Nie sądziłam, że ci faceci oprócz podnoszenia ciężarów, potrafią coś jeszcze. Byłam mile zaskoczona. Dusza romantyka z tego Maxa.

Próbowałam powstrzymać łzy, napływające mi do oczu, ale bezskutecznie. Byłam wzruszona i wszystkie moje przemyślenia i odczucia dotarły do mnie jakby z podwójną mocą. Dlaczego musiałam być taka uczuciowa i wrażliwa?! Chyba że to okres, dawno go zresztą nie było...

- Paula, przestań, naprawdę aż tak tragicznie śpiewam? – zwrócił się do mnie Max, a ja miałam ochotę mu czymś przywalić. Teraz kilkanaście par oczu skierowało swój wzrok na mnie, a ja nie lubiłam być w centrum uwagi. Zwłaszcza, gdy ryczę, wyglądam wtedy co najmniej niekorzystnie. Na szczęście wiele ludzi siedziało też przy innych paleniskach, także miałam nadzieję, że nikt nie będzie tego roztrząsał.

- To przez dym – wymyśliłam szybko. Trzeba być kretynem, żeby uwierzyć w moją wymówkę, bo dzisiaj była całkowicie bezwietrzna noc i żaden dym nie leciał w moją stronę, ale byłam usatysfakcjonowana, gdy odwrócili swój wzrok ode mnie.

- Też nie lubię dymu, potem całe moje ubrania strasznie śmierdzą – odezwała się jakaś drobna blondynka, która od dobrych kilkunastu minut przyssała się do Natha jak pijawka, co najwidoczniej mu nie przeszkadzało. A powinno? Dziewczyna w sumie była śliczna i nie poznałam jej wcześniej, ale po jej wypowiedziach wnioskowałam, że inteligencją nie grzeszy. Może gdyby nie śmiała się przeraźliwie głośno i piskliwie ze swoich, podkreślam SWOICH, własnych żartów, jakoś bym to zniosła, ale w takim wypadku wybaczcie, ja wymiękam.

- Wszystko w porządku? – szepnął do mojego ucha Patrick, a ja delikatnie pokiwałam głową. – Później porozmawiamy – mocniej objął mnie ramieniem, dając do zrozumienia, że mnie wspiera, a ja dziękowałam w duchu za to, że spotkałam tak świetnego chłopaka. Czułam się przy nim swobodnie i bezpiecznie, jak przy najlepszej przyjaciółce. W przeszłości otaczałam się szeregiem miłych i pomocnych koleżanek, ale żadna nie poznała mnie do końca. Zawsze zachowywałam dystans. Nie potrafię wyjaśnić dlaczego. Mogę jedynie tłumaczyć to tym, że jestem bardzo zamkniętą w sobie osobą. Chociaż nie należę do nieufnych. To chyba sprawa dla doświadczonego psychologa, ale ja nie mam czasu ani ochoty na rozdrabnianie się nad tym. Jestem, jaka jestem i to w jakiś sposób akceptuję.

Bezczelny żołnierzDonde viven las historias. Descúbrelo ahora