23. Podoba mi się, gdy jesteś zazdrosna

10.7K 649 68
                                    

Nerwowo ocierałam swój policzek, gdy Nath pukał do drzwi. Niesforne trzy kropelki łez, które pociekły mi spod przymkniętych powiek! Nie powinnam się tak rozczulać. Powinnam mieć tyłek z kamienia, co ja gadałam, z tytanu albo jeszcze lepiej – gwiazdy neutronowej! Ale nie potrafiłam. Nie potrafiłam kontrolować swoich emocji. Mój próg wrażliwości był stosunkowo niski i wprost proporcjonalny do łatwości, z jaką wzbudzano we mnie ufność do innych. Nie powinnam pokładać nadziei w tym, że każdy zwraca uwagę na dobro i uczucia drugiego człowieka. Powinnam wiedzieć, że człowiek jest egoistą. Przerażała mnie moja naiwność.

— Paula? — Po raz kolejny usłyszałam pukanie do drzwi i brzmienie jego fałszywego głosu. — Ona już poszła — westchnął.

Okej? Jeśli miało mnie to w jakikolwiek sposób pocieszyć, nie podziałało ani trochę. Gdybym słyszała jej piskliwy głos jeszcze minutę dłużej, włożyłabym sobie palec do gardła i zwymiotowała pyszne cappuccino, wymieszane ze śmietaną i czekoladą. Nie żartowałam. Dosłownie czułam, jak kuło mnie w klatce piersiowej. Zawsze myślałam, że określenie „mieć złamane serce", to po prostu metafora. A co jeśli naprawdę głębokie uczucia potrafią wywołać tak negatywne stany emocjonalne?

Co ja w ogóle gadałam?! Jakie głębokie uczucia? Gwałtownie wstałam z sedesu i przyjrzałam się swojemu odbiciu w lustrze. Lekko zaczerwienione prawe oko, jakieś przebarwienie na lewym policzku, napuszone włosy po tym, jak dzisiaj potraktowałam je suszarką i lekko roztwarte usta, z których wydobywała się para wodna i osadzała na lustrze, w wyniku mojego przyspieszonego oddechu.

Wyciągnęłam przed siebie rękę i palcem wskazującym narysowałam na lustrze małego kutasa, którym niewątpliwie był Nathaniel Tyler. Teraz byłam gotowa na spotkanie z nim oko w oko.

— Paula! — Tym razem jego ton głosu brzmiał ostrzej, a ja aż podskoczyłam z zaskoczenia. — Zdążysz wyjść przed końcem świata? — W mojej wyobraźni pojawił się widok Natha, przewracającego oczami. Ten gest znałam na pamięć z detalicznymi szczegółami. — Wszystko w porządku?

Odkluczyłam drzwi i energicznie otworzyłam je na oścież. Przestąpiłam przez próg i stanęłam naprzeciwko niego, zakładając ręce na piersi.

— A czy z tobą jest wszystko w porządku? Tak nie zachowują się ludzie z jakimkolwiek poziomem godności. Nawet minimalnym. — Przybrałam bojowy wyraz twarzy. Chociaż z zewnątrz mogłam zaprezentować się tak, jakby wcale nie dotknęła mnie jego zdrada.

— Wiem, jak wygląda to z twojej perspektywy — mówił spokojnie, jakby tuż przed chwilą wstawiał naczynia do zmywarki, a nie, a nie... Nie chciałam nawet o tym myśleć! Olaboga! Pościel trzeba wyprać, wymienić albo spalić, cokolwiek! Ruszyłam w stronę łóżka, chwyciłam poduszkę i trzęsącymi się z nerwów rękami, zaczęłam ściągać poszewkę. — Co robisz? — Chłopak zmarszczył brwi.

— Zabezpieczam się przed kiłą bądź rzeżączką. Może powinnam założyć rękawiczki? — Wzruszyłam ramionami i odrzuciłam w kąt materiał. Właśnie zabierałam się za drugą poduszkę, gdy poczułam silny ucisk na nadgarstku.

— Zostaw to. — Przeszedł mnie na wylot jego lodowaty wyraz oczu. — Nie wierzę... — Kręcił głową na boki. — Za kogo ty mnie masz?

— Nie mówię, że to akurat ty jesteś nosicielem, ale to może być ona. Kto wie? — Wyrwałam rękę z jego uścisku.

— Paula! — krzyknął dość głośno. — Do niczego między nami nie doszło! — Włożył ręce do kieszeni swoich ciemnych jeanosów. Jego poważny wyraz twarzy zbijał mnie z tropu, a dokładniej sprawiał, że moje wojownicze nastawienie ulatywało w powietrze.

Bezczelny żołnierzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz