Nie miałam pojęcia, dlaczego zdziwiła mnie monumentalność Uniwersytetu Columbia. Powinnam już przyzwyczaić się do tego, że w tym mieście wszystko było rozmiarów XXL, miało złożoną strukturę, wydawało się chaotyczne, a jednak, jakimś cudem, sprawnie funkcjonowało.
Wystarczyło, abym przekroczyła próg uczelni, a mój żołądek zawiązał się w cienki supeł, a ręce zaczęły się nieprzyjemnie pocić. Wycierałam je co rusz w swoje jeansowe spodnie, ale na niewiele zdała się ta czynność. Była dopiero dziesiąta rano, zatem dlaczego tak mocno paliła mnie twarz? Psia krew, nie sądziłam, że jesień w Nowym Jorku okaże się tak słoneczna.
Kiedy razem z Patrickiem i jego towarzyszem zajęliśmy miejsca w auli, profesora jeszcze nie było. Zauważyłam jednak obce twarze, co oznaczało, że w zajęciach będą brać udział nie tylko uczestnicy szkolenia wojskowego. Nie wiedziałam dlaczego, ale budziło to moje obawy. Więcej potencjalnych świadków przyszłej kompromitacji.
Nie powinnam się stresować. Nie powinnam! Nigdy nie miałam problemów z nauką i zapamiętywaniem. Posiadałam dość dobrą pamięć, pomijając fakt, że zazwyczaj do tego, co wydawało się niepotrzebne. Bardzo szybko kodowałam również cyfry, dlatego o przeróżne daty historyczne byłam spokojna. Opanowanie pewnej treści materiału nie było dla mnie trudne. Zostawiałam wszystko na tak zwaną ostatnią chwilę, a i tak się wyrabiałam. To właśnie presja czasu dodawała mi największej motywacji. Chyba, że wzięliśmy pod uwagę biologię i fizykę. Dla tych dziedzin mój mózg miał najzwyczajniej w świecie zbyt małą objętość.
Ale to Nowy Jork! To brzmiało poważniej. To brzmiało trudniej! Nie poradzę sobie!
Oparłam łokcie o drewnianą podkładkę, która została przykręcona do siedzenia, znajdującego się przede mną i nerwowo zaczęłam pleść małe warkoczyki na moich sianowatych i rozdwojonych końcówkach włosów. Już dawno powinnam pójść do fryzjera, jednak jak zwykle odkładałam wszystko na później. Kiedyś moje obowiązki mnie dopadną, a ja zaleje się rzewnymi łzami pod wpływem ich ciężaru. Ale to wszystko później, ze spokojem... Tylko spokój mógł nas uratować w gąszczu otaczającego nas świata, który łaknął owinąć się jak plącze wokół szyi i ścisnąć jak boa swoją ofiarę. Tylko czy to świat sam w sobie, jego natura czy zawistni ludzie? Einstein twierdził, że nie trzeba zmieniać świata, trzeba jedynie znaleźć w nim swoje miejsce. Może to faktycznie nasza prywatna, bezpieczna oaza, miejsce, któremu powiemy „to tu", uchroni nas przed złem i da poczucie szczęścia?
– Witam wszystkich serdecznie. – Niepostrzeżenie w sali pojawił się profesor i dopiero jego słowa zdołały powstrzymać głosy i śmiechy, rozprzestrzeniające się po całej auli. – Nazywam się Theodor Anders – przedstawił się. Był to starszy mężczyzna. Według mojego niezbyt spostrzegawczego oka, profesor mógł mieć z sześćdziesiąt lat. Jego nieco pulchniejsze ciało okryte było garniturem, a pod marynarką spoczywał ciemnoczerwony sweter. O Boże, uparowałabym się w tak grubym odzieniu. – Jak głosi nazwa naszych zajęć, w tym semestrze postaramy przyjrzeć się systemom bezpieczeństwa wybranych państw. – Uśmiechnął się szeroko. Gest ten wzbudził moje zaufanie i sprawił, że mężczyzna wydawał się być życzliwym człowiekiem. Oby moje pierwsze odczucia nie okazały się z biegiem czasu błędne. Normalni wykładowcy (czytaj: nie robiący z igły widły) stanowili zazwyczaj połowę sukcesu. O wiele lepiej pracowało się z myślą, że jesteś traktowany sprawiedliwie, z godnością i szacunkiem, a nie z góry skazany na porażkę ze względu na kaprys. Niestety, dość często miałam okazję spotkać się z tego pokroju wykładowcami, którzy czerpali przyjemność z zatruwania życia studentom, a nie z przekazywania wiedzy, jak to faktycznie powinno być.
Ah, wspomniałam już wcześniej, świata nie trzeba zmieniać...
– Bezpieczeństwo to podstawowa potrzeba człowieka. Według Maslowa to druga, tuż po potrzebach fizjologicznych – kontynuował. – Bezpieczeństwo trzeba definiować wielopłaszczyznowo. Istnieje wiele podziałów bezpieczeństwa. To najbardziej podstawowe rozgranicza się na wewnętrzne i zewnętrzne państwa. Tym też zajmiemy się na naszych zajęciach. – Profesor wziął do ręki kredę i odwrócony do nas tyłem, zaczął kreślić poszczególne litery, które z czasem utworzyły nazwy różnych państw. Jako pierwsze pojawiły się Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, a następnie kolejno Niemcy, Holandia, Francja, Wielka Brytania, Polska i Turcja.
CZYTASZ
Bezczelny żołnierz
RomancePaula zostaje przyjęta na szkolenie wojskowe w ramach studiów. Opuszcza rodzinny dom i leci tysiące kilometrów na spotkanie z największym jej wyzwaniem w życiu. Wycieńczające treningi, silni rywale, pragnący tak jak ona dostać się do elitarnych, i N...