Rozdział 10.

11.3K 483 16
                                    

Harry obudził się w środku nocy z ciężkim, rwanym oddechem wyszarpującym się z samego dna płuc. Pościel wokół niego była rozkopana i lekko wilgotna od potu. Przez chwilę leżał bez ruchu, z szeroko otwartymi oczami. Próbował odnaleźć się w rzeczywistości, wybudzony ze snu, który tak bardzo na niego wpłynął.

Dopiero po kilku minutach zorientował się, że nie leży w swoim łóżku, w swojej sypialni, a zajmuje pokój gościnny Louisa.  Tomlinson, tak jak obiecał – a raczej zagroził – przyjechał po niego o dziewiętnastej, nie przyjmując żadnego słowa sprzeciwu. Harry zdawał sobie sprawę, że gdyby faktycznie wyszedł na jakąś imprezę, starszy przyjaciel wprowadziłby swoje obietnice w czyn. Miał rację, byli pieprzonymi gwiazdami. Wystarczył chociażby jeden niewinny tweet w stylu „Mój Hazza się zgubił :)” czy coś w tym rodzaju, aby każdy w promieniu trzech tysięcy kilometrów zaczął szpiegować. Wszystko dla swoich idoli – jednego zmartwionego, a drugiego zaginionego. Jeden pieprzony, niewinny tweet, a byłby zgubiony. Dlatego skapitulował. Miał jeszcze jeden powód – w ten sposób mógł go przynajmniej na jakiś czas uspokoić. Wiedział, że za kilka dni i tak wprowadzi swoje plany w czyn, ale Louis absolutnie nie musiał o tym wiedzieć.

Wobec tego złapał kilka butelek piwa i pojechał z Lou do jego mieszkania. Eleanor nie było – spędzała kilka wolnych od pracy dni z rodziną, więc Tomlinson miał zupełnie wolną przestrzeń. To nie tak, że Harry jej nie lubił, wręcz przeciwnie. Miał po prostu wszystkich dość. Ich współczujących spojrzeń, mentalnego poklepywania po plecach. Gdyby mogli, obsiedliby go ze wszystkich stron, podtykając pudełka chusteczek pod nosem. Nie potrzebował tego. Chciał po prostu… na chwilę przestać czuć tę pustkę, która zgniatała od środka. Wystarczyła mu sama świadomość, że jest źle, naprawdę źle. Stracił najważniejszą osobę w swoim życiu, a druga – Gemma – nie chciała go najwyraźniej znać. Od pogrzebu nie zadzwoniła ani razu. Każdy dzień tego milczenia wbijał w jego serce kolejne ostrze i rozszarpywał brzegi wielkiej, czarnej pustki.

A teraz… teraz obudził się, oddychając ciężko i będąc tak cholernie podnieconym. Tak, dokładnie o to chodziło, to to uczucie nie dawało mu ponownie zasnąć. Właściwie nie pamiętał swojego snu. Wiedział tylko, że był powolny i cholernie intensywny. Tak intensywny, że teraz bokserki ciasno opinały jego członka, a szorstki materiał dodatkowo podrażniał erekcję.

Boże, prawie zapomniał, jakie to było uczucie.

Naprawdę. Od pogrzebu czegoś takiego nie doświadczył. Nie sam. Na imprezach zdarzyło mu się poderwać kilka kobiet i po tym zapoznać się z wnętrzem ich sypialni, ale nie czuł czegoś tak intensywnego. Potrzebował jakiegoś bodźca, odsłoniętego ciała, mocniejszego dotyku. Sam sen już dawno nie doprowadził go do takiego stanu.

Wiedział, że musi sobie z tym jakoś poradzić. W przeciwnym razie się nie uspokoi. Na pewno nie. Sięgnął dłonią w dół, lekko przygryzając wargę, gdy jego palce ciasno objęły erekcję pod materiałem bielizny. Nie wiedział, dlaczego właśnie wtedy przed oczami stanęła mu ta twarz. Niebieskie oczy, delikatne rysy i karmelowe włosy, drażniące jego policzek, gdy kładł brodę w zagłębieniu jej szyi. Jęknął cicho, przesuwając palcami w dół i w górę. Miał nadzieję, że Louis śpi wystarczająco głęboko, aby tego nie słyszeć. Naprawdę nie chciał myśleć o niej, ale coś mu podpowiadało, że była powodem, dla którego obudził się w takim stanie. Nie wiedział, dlaczego. Była przyjaciółką Liama, zwyczajną dziewczyną.

A może nie.

Doszedł w swojej dłoni, wyginając się lekko w łuk znad materaca. Kiedy wszystkie emocje osłabły, a on opadł z powrotem na pościel, powoli spowalniając oddechy, poczuł się lepiej. Nie w ten krótkotrwały sposób, jak zwykle po szczytowaniu. Czuł, że coś wróciło do normy. Może nie był to najważniejszy szczegół, ale jednak. Nie czuł już tej zimnej obojętności, przynajmniej nie w stu procentach. Odetchnął głęboko, przeczesując palcami włosy i podniósł się. Wiedział, że i tak teraz nie zaśnie, a każda kolejna minuta leżenia w łóżku przyprawiała go o frustrację.

breathless | h.s. (rozpoczęcie korekty-lipiec 2018)Where stories live. Discover now