Rozdział 24.

10.6K 466 2
                                    

To był jeden z tych naprawdę złych dni. Nie dlatego, że pogoda była do dupy, pokłócił się z chłopakami czy nie odpowiadał mu grafik zajęć. Już jakiś czas temu nauczył się, że podobne pierdoły nie mają znaczenia. Nie, stanowczo nie chodziło o to. To był jeden z takich dni, kiedy rzucenie się pod pociąg albo zatrzymanie na środku ruchliwej ulicy było bardzo dobrym pomysłem.

Siedzieli w studio już od dobrych dwóch godzin, ale dzisiaj wyjątkowo żaden z nich nie miał weny. Męczyli się z jedną piosenką od połowy tego czasu, a atmosfera stawała się zbyt napięta, aby móc swobodnie pracować. Każdy z nich był zaprzątnięty osobistymi frustracjami, co przekładało się na kompletny chaos.

- Harry, do jasnej kurwy! – warknął nagle Zayn, gwałtownie odpychając dłonią mikrofon i tym sposobem po raz setny przerywając nagranie. Sam był naprawdę zdenerwowany. Od dłuższego czasu nie widział się z Perrie i, cholera jasna, był bardzo sfrustrowany.

Wywołany podniósł głowę znad ekranu telefonu, który od dłuższego czasu obracał w dłoni. Nie mógł się skupić, nieważne, jak bardzo próbował. Zdezorientowany, natrafił na rozwścieczone spojrzenie Malika.

- Co jest? – mruknął, przecierając dłonią zmęczoną twarz. Nie, nie balował poprzedniego wieczora jak zwykle.

Po prostu nie mógł zasnąć. Czwarty dzień z rzędu. Dokładnie tyle czasu minęło od momentu, w którym trzasnął drzwiami mieszkania Darcy, jak tylko narzucił na siebie ciuchy. Wtedy był wkurwiony, naprawdę mocno, ale gdy tylko znalazł się na świeżym powietrzu zdał sobie sprawę, jak wielki błąd popełnił. Powinien był zostać i zmusić ją do rozmowy, ponieważ, kurwa mać, oboje źle to rozegrali. Zachował się jak ostatni dupek, dając jej do zrozumienia, że jedyne czego potrzebuje to niezobowiązujący seks. Podczas, gdy w rzeczywistości było zupełnie inaczej.

- Co jest?! – zawołał Malik, wyrzucając ręce do góry – Po raz trzeci – trzeci, kurwa – zapominasz, kiedy masz swoje wejście! Zamierzasz dalej bawić się tym pieprzonym telefonem, czy wreszcie poważnie wziąć do roboty?

- Odpierdol się, stary, dobra? – Harry wyprostował się na krześle, zaciskając jedną dłoń w pięść – To, że jesteś sfrustrowany, bo nie miałeś dobrego pieprzenia od dwóch tygodni nie znaczy, że  masz się na mnie wyżywać.

- Słuchaj, no… - Zayn zerwał się ze swojego stołka z diabełkami w czekoladowych tęczówkach.

Niewątpliwie doszłoby między nimi do bójki, gdyby nie Louis. Miał wrażenie, że jedynie on od dobrych paru dni trzeźwo tutaj myśli. Zayn i Harry byli chodzącymi bombami zegarowymi, Liam wyglądał na tragicznie przybitego i niewiele się odzywał. Nawet teraz siedział zgarbiony na swoim krześle, bawiąc się bezmyślnie zabłąkaną nitką na swoich dżinsach. Tomlinson tylko domyślał się, z kim ma to związek, ale postanowił odpuścić.

A Niall? On zawsze żył w swoim świecie.

Wyciągnął ramię, uderzając w pierś Zayna i tym samym zatrzymując go w miejscu. Przez chwilę wodził spojrzeniem od Harry’ego do Malika, starając się ocenić skutecznie sytuację. Starszy chłopak oddychał ciężko, wciąż zaciskając dłonie w pięści. A Styles po prostu patrzył na niego z wojowniczo wysuniętą dolną wargą i rękami zaplecionymi na piersi. Louisowi nie umknęło, że w długich palcach wciąż kurczowo trzymał telefon.

- Dajcie spokój, chłopaki – powiedział uspokajającym tonem, zaciskając dłoń na ramieniu Zayna, gdy ten mimo wszystko chciał ruszyć na Harrye’go – Zayn, usiądź na dupie, a ty, Harry, przestań go prowokować, dobra? Takie kłótnie na pewno nam nie pomogą i tak jesteśmy daleko za Murzynami z materiałem.

Na szczęście dla niego do malutkiego pomieszczenia wszedł Paul. Malik zdecydowanie nie miał zamiaru posłuchać przyjaciela, ale gdy tylko zauważył poważny wyraz twarzy menagera, odpuścił i z rozzłoszczoną minął wrócił na swoje miejsce. Mężczyzna oparł się o stojące w kącie pianino i przez dłuższą chwilę przyglądał się chłopcom w ciszy. Przesuwał wzrokiem po rozkojarzonym Harrym, zatroskanym Louisie, wściekłym Zaynie, przybitym Liamie i… Niallu, który był… no cóż, sobą.

breathless | h.s. (rozpoczęcie korekty-lipiec 2018)Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora