Rozdział 12.

10.4K 471 4
                                    

Darcy od trzydziestu minut stała przed lustrem, nerwowo przyglądając się efektowi końcowemu. Powierzchnia tafli była wystarczająco duża, aby mogła obserwować kątem oka Liama, nerwowo wystukującego stopą rytm. Co jakiś czas kręcił się na kanapie i dramatycznie wzdychał, spoglądając przy tym ostentacyjnie na zegarek. Naprawdę się denerwowała. Sama dokładnie nie wiedziała, czym – Eleanor, Louisa i resztę znała już od dłuższego czasu i w ich towarzystwie czuła się swobodnie. Teraz jednak… miała wrażenie, że błękitna, koronkowa sukienka, podkręcone na końcach włosy i delikatny makijaż nie wystarczają. Ciągle coś jej w tym wszystkim nie grało.

Może to nie była kwestia wyglądu. Może kłopot tkwił w osobach obecnych na spotkaniu. A konkretnie jednej. I jej zielonych, przenikliwych oczach, które sprawiały wrażenie, jakby potrafiły przenikać przez warstwy ubrań.

- Darcy – odezwał się Liam tak spokojnie, jak tylko potrafił – Wyglądasz naprawdę, naprawdę super. Za pięć minut przyjedzie po nas Zayn. W czym widzisz problem?

Malik godzinę wcześniej podrzucił przyjaciela do mieszkania dziewczyny, inteligentnie przewidując kłopoty, jakie mogą się pojawić. Był w końcu w związku, prawda? Rzucił tylko wyraźnie rozkojarzonemu kumplowi, gdy ten wysiadał z auta, że pojedzie po Perrie i niedługo pojawi się z powrotem. Teraz Payne odrobinę żałował, że tak się wyrwał. Mógł wpaść teraz, wywlec ją z mieszkania bez możliwości protestów i pojechać na to cholerne przyjęcie.

Postarał się jednak zachować cierpliwość. Wstał z kanapy i cicho podszedł do przyjaciółki, obejmując ją w dłońmi w talii. Próbowała strzepnąć jego ręce, bojąc się, że pogniecie sukienkę, którą naprawdę długo wybierała, ale on w odpowiedzi przylgnął torsem do jej pleców i zacieśnił uścisk. Zrezygnowana, opuściła ramiona luźno wzdłuż ciała i westchnęła głęboko.

- Hmmm? – ponaglił ją, lekko trącając nosem jej policzek.

- Po prostu… to takie ważne wydarzenie – wydukała, starając się ukryć swoje prawdziwe motywy, które zapewne rozzłościłyby Liama i zburzyły kruchy pokój, panujący między nimi od sytuacji sprzed kilku dni. – Chciałabym, żeby wszystko było idealnie.

- Jest idealnie – sprostował Liam, odsuwając się lekko i splatając ich palce razem.

W tym momencie jego komórka zawibrowała. Jedno szybkie zerknięcie na wyświetlacz wystarczyło, aby pociągnął Darcy zdecydowanie do drzwi, ignorując jej cichy pisk. Pozwolił tylko, aby naprędce zabrała torebkę i klucze. Nie zamierzał kazać innym na nich czekać, bardzo tego nie lubił.

Darcy przywitała się z Perrie przelotnym pocałunkiem w policzek, kiedy usadawiała się na tylnym siedzeniu w samochodzie Zayna. Jak tylko trzasnęły drzwiczki, Malik ruszył, przelotnie taksując spojrzeniem przyjaciółkę. Zauważyła jego lekko uniesioną brew – musiała chyba zrobić dobre wrażenie. Pokrzepiona, wygodniej rozłożyła się na fotelu i próbowała uspokoić przyspieszony oddech.

- Słuchaj Darcy… - zaczęła nagle Perrie, lekko obracając się bokiem i spoglądając na dziewczynę – Mamy do ciebie… z moimi kumpelami z zespołu małą prośbę.

- Tak? – Mayer uniosła lekko brew, prostując się. Kątem oka zauważyła, że Liam i Zayn wymieniają porozumiewawcze spojrzenia we wstecznym lusterku. Co tu się właściwie działo?

- Widziałyśmy kilka twoich występów ze Stanów i… wiesz, jakoś na wiosnę będziemy miały tam małą trasę koncertową. Nie chciałabyś może wejść do naszego zespołu? – niebieskie oczy Edwards patrzyły na nią niemalże błagalnie – Załatwiłybyśmy to tak, żebyś nie miała żadnych problemów w twojej szkole i tak dalej…

breathless | h.s. (rozpoczęcie korekty-lipiec 2018)Where stories live. Discover now