Rozdział 48.

7.9K 583 140
                                    

Sam Smith - Stay With Me (kocham go!)

Harry niemalże podskakiwał z niecierpliwości na stołku, patrząc, jak Darcy zbyt powoli w jego ocenie pochłania śniadanie. Denerwował się i to bardzo, ponieważ… patrząc w środku nocy na spokojnie śpiącą dziewczynę zdał sobie sprawę, jak poważną decyzję podejmuje. Z drugiej strony wiedział, że żadna wcześniej nie była bardziej słuszna. Nie podejmując jakichkolwiek kroków, aby zatrzymać ją przy sobie sprawiłby, że wkrótce odejdzie.

A tego nie potrafił sobie wyobrazić.

- Mam wrażenie, że jeśli się nie pospieszę, to twoje specjalne miejsce nam ucieknie – stwierdziła Darcy, wreszcie odstawiając kubek na stół i zeskakując z krzesła. Cały czas patrzyła na niego podejrzliwie, ze zmarszczonymi brwiami.

Robiła to nawet wtedy, kiedy Harry delikatnie kierował jej krokami z powrotem do sypialni, opierając płasko dłoń pomiędzy łopatkami dziewczyny. Gemma jeszcze przed wyjściem z kuchni rzuciła mu porozumiewawczo – pytające spojrzenie, a on tylko lekko skinął głową w odpowiedzi. Uśmiech starszej siostry mówił wszystko i tylko utwierdzał go w słuszności własnych planów.

- Twoje milczenie przeraża mnie jeszcze bardziej – mruknęła Darcy, wyjmując z torby parę dżinsów i szeroki sweter.

Harry obserwował ją uważnie, kompletnie ubrany. Co jakiś czas wkładał dłoń do kieszeni bluzy aby sprawdzić, czy ciągle tam jest. Nie zniknęło, wręcz przeciwnie – gładki materiał prześlizgiwał się między jego palcami, dając ukojenie, którego bardzo potrzebował. Zupełnie tak, jakby czuł przy sobie obecność mamy, spoglądającej na niego z dumą. Czuł, że byłaby zadowolona. I szczęśliwa.

Nigdy nie dała mu odczuć, przez całe swoje życie, że nie jest z niego dumna, wręcz przeciwnie. Chciał jednak zrobić jeszcze jedną, ważną rzecz, aby pokazać, nawet teraz, że jest człowiekiem, jakiego chciała wychować.

Nie wspominając o tym, że sam czuł dziwne ciepło zalewające wysoką falą jego serce, gdy tylko pomyślał o tym, co miało się stać. I strach, chyba przede wszystkim. Ponieważ nie był pewien, czy Darcy podejdzie do tego z równie wielkim entuzjazmem.

Przynajmniej musiał spróbować.

- Harry – Darcy odezwała się, jak tylko wyszła z łazienki, przebrana i lekko umalowana. Patrzyła na niego niemalże błagalnie, kiedy wstał i zrobił krok w jej stronę, uśmiechając się tajemniczo – proszę cię, powiedz chociaż jedno słowo, bo mam wrażenie, że straciłeś głos.

- Okej – odparł, a w jego policzkach pojawiły się dołeczki, gdy Darcy odetchnęła z ulgą – Akurat o to nie musisz się martwić, wszystko jest w porządku. Po prostu wiedziałem, że kiedy nie będę nic mówił, szybciej się zbierzesz – dodał złośliwie, zamykając przestrzeń między nimi i oplatając talię dziewczyny ramionami.

- Jesteś wredny – żachnęła się Darcy, uderzając go lekko w pierś – W ogóle nie wiem, dlaczego się na to zgadzam.

- Ponieważ – zaczął Harry, przysuwając usta do jej ucha i z triumfem rejestrując, że lekko drży – sama jesteś ciekawa. Poza tym to mój urok osobisty – dodał, całując lekko czubek jej głowy, zanim wypuścił ją z objęć.

- Chciałbyś – stwierdziła, wywracając oczami, kiedy Harry, splótłszy ich palce, pociągnął ją na korytarz. – Ustalmy, że to ciekawość, a twój wątpliwy urok nie ma z tym nic wspólnego.

- Ranisz mnie! – powiedział, gwałtownie zatrzymując się tuż przy schodach i patrząc na nią oczami zranionego szczeniaczka.

Ta mina jednak znikła tak szybko, jak się pojawiła, zastąpiona niepokojącym błyskiem w zielonych oczach i wrednym uśmieszkiem.

breathless | h.s. (rozpoczęcie korekty-lipiec 2018)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz