×06×

1K 90 24
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Mogę wiedzieć czemu podążasz za mną jak cień? - warknął rozzłoszczony czarnooki, nie odwracając się w stronę, jak to Mori określił, Morderczyni Kwiatków, co nie przeszkadzało mu specjalnie, gdyż tych chwastów nie znosił

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Mogę wiedzieć czemu podążasz za mną jak cień? - warknął rozzłoszczony czarnooki, nie odwracając się w stronę, jak to Mori określił, Morderczyni Kwiatków, co nie przeszkadzało mu specjalnie, gdyż tych chwastów nie znosił.

- Otóż - podjęła po wzięciu głębokiego wdechu - jakoby nie wiem nawet, gdzie jest wyjście, a nikogo tu nie znam - mruknęła w odpowiedzi. - Właściwie to chciałam zadać parę pytań...

- Ile? - syknął.

- Tyle, ile zniesiesz - odparła, nie chcąc go rozzłościć. - Nie mam interesu w uprzykrzaniu ci reszty tego dnia, ale im szybciej to załatwimy, tym szybciej zniknę ci z pola widzenia - mówiła zwięźle. - Sam pytaj, jeśli masz taką potrzebę. Możesz ewentualnie powiedzieć mi do kogo mam się zwracać z pytaniami czy coś, jak wolisz.

 Jej argumenty były w zasadzie przekonujące, więc Akutagawa przytaknął od niechcenia, ruszając przed siebie, by nie marnować czasu. Z dwudziestolatkiem trzeba było obchodzić się jak z kruchą, szklaną figurką - jeden błąd i koniec. (aczkolwiek figurka nie odcięłaby ci kończyny)

- Więc na początek chciałabym wiedzieć co mam właściwie ze sobą zrobić - podjęła, idąc kawałek za nim. - Aktualnie jestem bezdomna, gdyż moje tymczasowe mieszkanie jakoby... zostało odkryte. Po drugie: Gdzie moje rzeczy? Zniknęły, gdy zostałam przez ciebie wcześniej złapana - nawijała dalej, usilnie starając się skracać swoje wypowiedzi. - W zasadzie nie mam o niczym pojęcia, a zawadzać nie chcę, więc mam nadzieję, że dla własnego spokoju cokolwiek mi powiesz - dokończyła, nie chcąc nadużywać już jego cierpliwości.

- Nie interesuje mnie co się z tobą stanie, a twoje rzeczy posiadam - odezwał się obojętnym tonem, patrząc przed siebie. - Mówiłem już, że nie potrzebuje nikogo, a jeśli będzie to tego wymagało, to ktoś da ci znać.

I zaraz po opuszczeniu budynku poszedł w swoją stronę.

 Yuriko mocniej naciągnęła rękawy płaszcza, czując nieprzyjemny chłód, który potęgował tylko wiatr

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

 Yuriko mocniej naciągnęła rękawy płaszcza, czując nieprzyjemny chłód, który potęgował tylko wiatr. Wydawało jej się, że lodowe igły przebijają jej skórę i kaleczą zmęczone po całym dniu ciało. Cała ta sytuacja nie napawała jej optymizmem. Szczerze mówiąc to miała ochotę uciec od tego wszystkiego. Poniekąd nienawidziła swojej Zdolności i niekiedy zastanawiała się czy nie da się tego jakoś pozbyć. Z drugiej strony wiedziała też, że może być to dla niej niebezpieczne, gdyż ta umiejętność pozwalała jej utrzymywać także własną energię życiową. Innymi słowy - bez Zdolności zapewne mogłaby umrzeć.

Gdzie ja mam się podziać? - pomyślała, rozglądając się na boki.

Niespodziewanie poczuła jak dosłownie traci grunt pod nogami, a odgłos czyichś kroków odbija się echem od ścian budynków. Dreszcz przeszedł jej po plecach, gdy dostrzegła wysokiego blondyna z parszywym uśmiechem na istach, który odważnie zmierzał w jej kierunku.

- Jak ci się podoba Risshi-sha*? - zapytał bezczelnie, nie spuszczając wzroku z kobiety. - Pewnie ciężko ci ustać na nogach, co? - dodał z kpiną w głosie, działając tym kobiecie na nerwy.

- Zamknij gębę - warknęła w odpowiedzi. - Banshū heiya!

 Zaskoczony mężczyzna dopiero po chwili zrozumiał, że nie powinien był jej lekceważyć, gdyż ciężko mu będzie chodzić z najpewniej skręconą ręką i pękniętym żebrem. Tymczasem Miyamoto zniknęła mu z pola widzenia, kryjąc się pod pobliskim mostem. Zaklinała w myślach brak czegokolwiek żywego w okolicy. Otaczała ją cholerna betonowa dżungla! Wprawdzie soczyście zielona trawa była w zasięgu jej wzroku, ale idąc tam wystawiłaby mu się jak do odstrzelenia. Zirytowana sięgnęła po telefon, który dał jej wcześniej Mori. Z jednej strony miała przed sobą wiele numerów członków Portowej Mafii, ale znała w zasadzie tylko jedno nazwisko, więc wyboru zbytnio nie miała.

- Akutagawa...? - odezwała się niepewnie, ale westchnięcie po drugiej stornie wskazywało na tego też osobnika. - Nie rozłączaj się! - powiedziała pospiesznie, niemal zachłystując się powietrzem. - Wiem, że widzieliśmy się niecałą godzinę temu, ale ktoś znowu chce mnie dorwać i, że tak to ujmę, nie mam tu żadnego zielska dostępnego - ciągnęła, modląc się o to aby mężczyzna się nie rozłączył. - Nie znam nikogo poza tobą i-

- Co mnie to obchodzi?

- Ha?! - Wciągnęła powietrze ze świstem. - Chrzań się - syknęła jeszcze, zaciskając zęby. - Chodzi o to- GHA!!

- A co to? - odezwał się nieznany Akutagawie głos należący do mężczyzny. - Chciałaś wezwać pomoc, ty Wampirze? - mruknął, zaciskając palce na jej szyi, co wywołało odruchowe próby złapania powietrza u brunetki. - Ojoj, spokojnie, nie zabijemy cię na razie. Twoja Zdolność jest zbyt cenna, ty Wampirze.

- A...Akuta..ga...wa - wydusiła, wściekle patrząc na podduszającego ją blondyna.

 "Ty wampirze"? Chodzi o to, że wysysa życie z roślin? - pomyślał jeszcze Ryūnosuke, zanim...


*Stowarzyszenie Zdeterminowanych (Risshi-sha) - tym razem posługuje się imionami i nazwiskami polityków [igram z ogniem lolol], jednak to celowe

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

*Stowarzyszenie Zdeterminowanych (Risshi-sha) - tym razem posługuje się imionami i nazwiskami polityków [igram z ogniem lolol], jednak to celowe. Stworzyłam tu odrębną organizację, nie wpychając tu nikogo nowego do Zbrojnej Agencji ani Mafii (poza Yuriko).

Praaaawieeee 1000słów

__________________________________

Wiecie co sprawiło mi - o dziwo - największy problem?

Otóż "odgłos czyiś czy czyichś kroków?" Yup. Dobre kilka minut zadumy i chwila zwątpienia. Nawet w słowniku sprawdziłam! Szczerze to jestem ścisłowcem, więc i tak z moją tragiczną ortografią i nawykiem pisania działań lub komend typu "mkdir".

Ostatecznie sądzę, że w tym wypadku poprawnie jest "czyichś", ale niech jakiś human mnie poprawi jeśli się mylę.

~17latka z dylematami x'''D


PS V Route ssie. I tak wspieram Raya x'D Pierwszy raz granie w MM to taka tortura.

×Influence×Akutagawa×BSD×Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz