².Kamień ciążący w kieszeni

3.9K 380 272
                                    

      


           Changbin momentalnie zesztywniał na wspomnienie długich, czarnych oficerek. Serce zakołatało w piersi, a na plecy wkradły się ciarki. Łudził się, że Felix o niczym nie wiedział, a jednocześnie się tego spodziewał, jednak konfrontacja z rzeczywistością bywa o wiele mniej przyjemna, niż można zakładać. Seo poczuł się, jakby ktoś wylał na niego kubeł zimnej wody i pierwszy raz od dłuższego czasu poczuł wstyd za swoje czyny. Odwrócił jednak tylko głowę, udając, że nic nie słyszał, a Felix nie drążył tematu ani chwili dłużej.

          Maszerowali tak chwilę w ciszy, która, ku zaskoczeniu Bina, była całkiem komfortowa i przyjemna. W końcu doszli do ogrodzonego białym, metalowym płotem placu, który wyglądał jak wielka piaskownica.
- Otworzysz mi bramkę? - Felix przerwał ciszę, palcem wskazując na nieco przyrdzewiałą część ogrodzenia. Pan Lee już od dawna miał ją naprawić, jednak tylko jego rodzina korzystała z tego czworoboku, więc nie było mu z tym wybitnie spieszno.
- Będziesz na... tym czymś... jeździł? - Changbin uniósł jedną brew.
- Tak! - Felix zaśmiał się, patrząc, jak starszy chłopak otwiera mu przejście. Seo nigdy nie widział jeźdźca na koniu. Znaczy... widział, ale tylko na ekranie komputera, telewizora lub komórki. Teraz miał okazję zobaczyć jak Lix jeździ, a jeśli na tym będzie polegała cała jego praca w tym miejscu... To mu to bardzo pasuje.

        Felix stanął z kasztanem na samym środku placu i dokładnie przygotował się do wsiadania. Przerzucił wodze przez łeb konia, dopasował strzemiona i podciągnął mocniej popręg, aby przypadkiem siodło się nie obsunęło. Dla bruneta cały ten proces wyglądał jak czarna magia, a Felix wydawał się wszystkie kroki wykonywać w trybie automatycznym. Poklepał jeszcze miedzianą szyję i wyciągnął grzywkę spod naczółka. Koń stał grzecznie, od czasu do czasu wodząc tylko głową za krążącym wokół niego Lixem.
- Zastanawiam się Changbin co mógłbyś zrobić w czasie gdy będę jeździć... - zaczął Lix, a brunet skrzyżował ramiona na piersi, przerzucając ciężar ciała z nogi na nogę. - Skoro to twój pierwszy kontakt z końmi to trzeba ci wszystko pokazać.
- Nie musisz się martwić... Poradzę sobie.
- Nie martwię się o ciebie. - Felix wsunął stopę w strzemię i jednym, szybkim, zgrabnym ruchem usiadł w siodle. - Bardziej martwię się o swoje cztery litery, bo gdy coś ci się, nie daj Boże stanie, to ja za to odpowiadam. - Blondyn uśmiechnął się promiennie do Changbina. Potrafił robić naprawdę przyjazną minę, do tak nieprzyjemnych słów. Bin skrzywił się i stwierdził, że chyba zaczyna lubić tego chłopca.
- W takim razie może po prostu poczekam, aż skończysz... - Sam uniósł kąciki ust, patrząc, jak blondyn wsuwa nogę w strzemię i jednym, szybkim ruchem siada w siodle. Koń wzdrygnął się lekko, czując ciężar, spoczywający na jego grzbiecie i przestąpił kilka kroków do przodu.
- Patrz i ucz się — mruknął chłopak, wsuwając drugą stopę w strzemię i łapiąc pewnie ciemne wodze w dłonie.

            Przez następną godzinę Felix ganiał Changbina po ujeżdżalni, aby ten układał mu drążki, poprawiał przeszkody i sprzątał niechciane niespodzianki, jakie zostawił za sobą koń. Bin jeszcze nie wiedział, że to dopiero początek góry lodowej, przyszykowanej przez Felixa, specjalnie dla niego. Brunet otarł wilgotną grzywkę. Lix naprawdę dawał mu w kość, ale upał był o wiele gorszy, gdy słońce swoimi długimi, parzącymi promieniami głaskało odsłonięty kark. Spojrzał na jeżdżącego przyjaciela. Mokra koszulka przyklejała się do ciała, a koń, na którym tak cudownie jeździł, pokrył się potem, do takiego stopnia, że w niektórych miejscach spod czapraka wypływała piana. Właśnie! Jazda Felixa. Changbin przyłapywał się na usilnym wlepianiu wzroku w jego postać, idealnie prowadzącą rumaka po ujeżdżalni. Na pierwszy rzut oka, zdawał się po prostu siedzieć w siodle i robić całe nic. Jednak po dokładnym przyjrzeniu się, Seo dostrzegał subtelne, ledwo dostrzegalne sygnały, wysyłane całym ciałem. Widział, jak Felix krótkimi ruchami unosi lub odchyla wodze, jak przesuwa łydki do przodu i do tyłu, jak balansuje ciężarem ciała, wskazując zwierzęciu ścieżkę.
- Zmachałem się. - Felix westchnął cicho, wyjmując nieco zdrętwiałe nogi ze strzemion, aby luźno opuścić je po bokach konia. Wypuścił z rąk wodze, pozwalając koniu opuścić głowę nisko i samemu wyjął stopy ze strzemion, aby pokręcić nimi obszerne kółka.
- Co teraz? - zapytał Changbin.
- Widzę, że się rozkręciłeś. - Felix zaśmiał się, odpinając pasek kasku, który przez całą jazdę uwierał go w podbródek. - Kończę na dziś pracę z nim.
- Często tak po prostu bierzesz konie, żeby pobiegać po piachu? - Blondyn zmarszczył się lekko na te słowa, jednak po chwili jego twarz ponownie rozpromieniła się jasnym wyrazem. Wiedział, że Changbin nie ma zielonego pojęcia o koniach, a jego rolą było wprowadzenie go w ten świat. Przynajmniej na tyle, ile pozwoli mu czas.
- Konie potrzebują regularnego ruchu, dziś robiliśmy trening ujeżdżeniowy, co pomoże mu w poruszaniu się po parkurze. - Felix tłumaczył, a Changbin patrzył tylko na niego wielkimi oczami, nie rozumiejąc nawet słowa, które blondyn właśnie wypowiadał.
- W takim razie to koń skaczący? - zapytał, obserwując kasztanka, który parskał co raz głośno, noga za nogą człapiąc wokół osoby Seo.
- Tak.
- Nie powinieneś w takim razie... no nie wiem? Skakać? - Felix zaśmiał się głośno na te słowa, gładząc spoconą szyję konia.
- Trening skokowy robimy raz może dwa w tygodniu, głównym trzonem jest trening ujeżdżeniowy.
- Bez sensu — mruknął Changbin, drapiąc się po karku i pokręcił głową. Nie rozumiał tego świata i nie był pewny, czy w ogóle chciałby go rozumieć.
- Kiedyś pewnie zrozumiesz. - Lix ściągnął wodze i zsunął się z grzbietu konia, upadając stopami twardo na piasek. Skrzywił się gorzko, czując, jak dziwny prąd przechodzi przez ciało, a w szczególności kolana i kostki. - Otwórz mi bramę. Rozbiorę Boma i pokażę ci podstawowe obowiązki stajennego. - Bin kiwną głową i drugi raz tego dnia podszedł do przyrdzewiałej bramy. Westchnął ciężko, czując, że praca w tej stajni będzie o wiele cięższa niż mu się wydawało. Początek lata, srogie upały, a on całymi dniami będzie latał z widłami. Cudownie.

[w trakcie poprawek]•I am not• //ChanglixHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin