³¹.Seungmin

2.4K 287 30
                                    

  Blade promienie przebijały się przez liście, tworzące soczyście zielony łuk nad głowami dwóch stępujących na koniach chłopców. Poranek zaczynał się w najlepsze, a oni, ubrani w luźne bluzy z kapturem, napawali się ostatnimi urokami lata. Z każdym dniem zbliżali się do jesieni, a Felix już teraz mógł zobaczyć, że drzewa na jego ukochanej ścieżce, zaczynają gubić liście.
- Wszystko w porządku? - Blondyn w całym swoim podziwie natury nie dostrzegł skwaszonej miny Hwanga, który bawił się skórzanymi wodzami ogłowia.
- Tak, jasne - odparł szybko, podskoczywszy nieznacznie w miejscu, jakby zaskoczony, że równolatek się do niego odezwał.

Hyunjin od pewnego czasu chodził z głową w chmurach. Nie potrafił się skupić, miał dwie lewe ręce i jakby tego było mało, to jeszcze dziurawe. Felix zaczynał powoli się tym martwić, gdyż stan chłopaka nie wskazywał na chwilowy humorek, który ma przejść z dnia na dzień. Problem był jednak taki, że blondyn zawsze musiał ciągnąć Hwanga za język i dopiero gdy Lee wyciągnął mu ozór do kolan, ten zaczynał śpiewać jak na spowiedzi.
- Podejdźmy do tego trochę inaczej - westchnął piegowaty, zgarniając palcem grzywkę, która wpadała mu do oczu przez połowę terenu. - Dlaczego jesteś tak cholernie rozkojarzony?
- Nie jestem...
- Hyunjin... - ponownie westchnął, kręcąc głową. - Gdybym cię wczoraj nie powstrzymał, to nasmarowałbyś koniom kopyta smarem do siodeł. - Po tych słowach przyjaciela, Hwang przełknął ciężko ślinę, spuszczając wzrok.

Z jednej strony bardzo chciał porozmawiać z Felixem; opowiedzieć mu o tym, co ostatnio działo się między nim, a Seungminem. Jednak z drugiej strony troszkę się bał, że blondyn tego nie zrozumie. Kim go wykorzystał i zabawił się delikatnymi uczuciami Hyunjina... a mimo to, ten nadal lgnął do niego i pragnął być blisko.
- Chodzi o tego całego Seungmina?
- Cholera - przeklął cicho pod nosem, wiedząc, że Felix trafił w sedno.
- Mam to zinterpretować jako "tak"? - Hyunjin przygryzł policzki od środka, motając wzrokiem po rozciągającym się przed nimi lasem. Widok był naprawdę cudowny. Delikatne, blade światło przebijające się przez liście gwarantowało wspaniały pokaz kolorów, a subtelny, lecz energetyzujący zapach sosen dawał uczucie wewnętrznego oczyszczenia. Co jednak dla Hwanga po tych wszystkich dobrociach, skoro nie potrafił się nimi cieszyć?
- Przyszedł do mnie ostatnio - zaczął, zawieszając oko na przestrzeni między karymi uszami konia. I choć czuł ciemne, głębokie źrenice Felixa na sobie, nie miał odwagi, aby spojrzeć na jego twarz.
- Chciałem pokazać mu, że ja też potrafię grać nieczysto, że nie dam się tak łatwo.
- Zgaduję, że nie zareagował na to zbyt dobrze.
- Nie - zaśmiał się słabo, trzymając swój wzrok uporczywie na miejscu. - Poczęstował mnie pięścią prosto w brzuch i wybiegł. - Po tych słowach przyjaciela, blondyn zagryzł wargę.

Co miał mu powiedzieć? "Wszystko będzie dobrze"? "Jeszcze się wam ułoży"? Przecież nie będzie mu mydlił oczu i nie będzie przekonywał go, że jest dobrze, gdy wcale tak nie jest. Nawet jeśli powinien...
- Przykra sprawa - chrząknął, czując się nagle niezręcznie. - Może powinieneś po prostu zapomnieć o Sengminie i żyć dalej swoim życiem...
- To nie jest takie proste Felix... - mruknął chłopak, mrużąc oczy, gdy wyjechali z lasu na polną drogę. - Potrafiłbyś zapomnieć o Changbinie?
- Nie. - Na samą myśl, że Bin mógłby odwalić coś takiego, blondynowi robiło się słabo. Może i nie znają się długo, ale ich cukierkowa miłość była chyba najcenniejszym czasem życia piegowatego.
- No właśnie... - jęknął Hyunjin, przyciskając łydki do boków konia, gdyż jego wierzchowiec zaczynał się toczyć, a nie stępować.
- Chyba... jedyne co możesz zrobić, to czekać, aż Seungmin się odezwie. - Hwang westchnął cicho na słowa przyjaciela. Czekać. Tylko to mógł robić i tylko to ciągle robił, a gdy już Kim przyszedł i rzucił się na niego, ten zbył go słowami "nie mam ochoty". Brawo Hyunjin. Było brać, co dają i nie marudzić.




                                                                                          ***


- Możecie przestać? Jesteście odrażający! - krzyknął Hwang, zarzucając siodło na stojak, przez co Changbin i Felix odwrócili się do niego przodem.
- My... nic nie robimy - burknął Bin. Dopiero co zjawił się w stajni i jedyne co zdążył zrobić, to zmierzwić jasne, nieco przydługie, kosmyki Felixa, który uśmiechnął się słodko na ten gest.

Okej. Rozumieli. Całowanie - fuj. Przytulanie - fuj. Chodzenie za rękę - również fuj. Jednak jakakolwiek czułość im się należy, prawda? To, że Hyunjin właśnie się tu napatoczył, nie skreślało praw Changbina do choćby dotknięcia swojego chłopaka.
- Niedobrze mi, jak na was patrzę - warknął, zamykając boks z impetem i przesuwając zasuwę, aby zaraz po tym opuścić stajnię i zniknąć gdzieś na dziedzińcu.

Felix i Bin spojrzeli po sobie pytająco, nie wiedząc, co zrobili źle. Przecież to było tylko głupie poczochranie włosów. Brunet nawet nie zdążył dotknąć młodszego, a co dopiero zrobić cokolwiek odrzucającego.
- Co go ugryzło? - spytał, biorąc od blondyna jego ulubione siodło.
- Pasożyt zwany "dostałem kosza, wkurza mnie, że komuś wyszło, a mi nie".
- My naprawdę rozmawiamy o tym samym Hwangu Hyujinie? - Sam narzucił siodło na stojak, a spocony czaprak położył obok, tak, aby mokra strona nie dotykała czarnej skóry sprzętu.
- Tak, o tym samym - burknął, podając mu jeszcze brudne od piachu ochraniacze.
- Nie chce mi się w to wierzyć. - Changbin zmarszczył brwi, opierając się o drzwiczki boksu. Felix zaczął siłować się z paskami ogłowia, a brunet tylko oglądał, jak jego twarz coraz mocniej marszczy się w poirytowaniu.

Blondyn miał już serdecznie dość zachowania swojego przyjaciela. Rozumiał, że może być rozkojarzony i rozdrażniony widokiem jego cukrowego, świeżego związku, ale Felixowi po prostu powoli kończyła się cierpliwość. To irytujące, a wszystko ma gdzieś swoje granice. Czemu jest winny Lee? Hyunjin dał się wykorzystać, a to, że był naiwny to już nie wina piegowatego.
- Oddychaj - mruknął Changbin, widząc, że młodszy daje się pożreć emocjom.
- Oddycham. - Sprawnym ruchem zdjął ogłowie i poklepał siwą klacz po szyi. Pentagon miał dzisiaj odpoczywać, więc Felix nie trudził go, aby koń powiózł go w teren. I choć blondyn szczerze żałował, bo przejazd okolicy na kasztanie był najlepszą rzeczą na świecie, to jazda na nowym koniu też była dość ekscytująca.
- Opowiesz mi o tym, czy to taka braterska tajemnica? - Changbin odsunął się od drzwiczek, aby blondyn mógł wyjść z boksu.
- Nie powinienem... - mruknął, zabezpieczając ogłowie. - W sumie to sam zbyt dużo nie wiem. Hyunjin nie jest zbyt skory do rozmowy o tym, co się między nimi dzieje. - Felix westchnął cicho, kierując się w stronę wiaderka z wodą, w którym umył obślinione wędzidło.
- Skróconym opisem też się zadowolę.
- Nikomu nie wygadasz?
- Komu miałbym wygadać? - Brunet uniósł brew, zamykając boks. Changbin ze znajomych Lixa znał tylko Hwanga i parę osób, które trenował. Zresztą Lee też nie miał okazji spotkać towarzystwa starszego. Wiedział tylko, że przyjaźni się z Jisungiem, który prawie codziennie przyjeżdża po niego po pracy i prawdopodobnie również ima się tym, co Binnie jeszcze do niedawna.
- Poznali się na imprezie, przespali się, ten chłopak urwał kontakt, Hyunjin nie potrafił się z tym pogodzić i dalej nie pamiętam. Teraz odwiedził go, a Jin go "spławił" na co ten uciekł. To tak w wielkim, telegraficznym skrócie. - Wzruszył ramionami, narzucając ogłowie na ramię, aby zanieść je do siodlarni, wraz z całą resztą sprzętu.
- Nie myślałem, że Hyunjinnie jest zdolny do takich rzeczy... - Changbin złapał za siodło, chcąc być dobrym chłopakiem i wyręczyć młodszego.
- Zdolny... niezdolny... mało mnie to obchodzi. Powoli irytuje mnie jego depresyjny nastrój.
- Z czasem mu przejdzie. Spróbuj być wyrozumiały.
- Staram się... ale to już denerwujące - jęknął, wywracając oczyma.

Felix naprawdę współczuł Hyunjinowi. To w końcu nie jego wina, że się zauroczył, a jego wybranek okazał się chłodnym, lubiącym bawić się uczuciami innych dupkiem. Sam Lee nie wybierał Changbina, ale jak to mówią "serce nie sługa". Blondyn nawet nie zorientował się, kiedy starszy zaczął mu się podobać i dlatego w jakimś stopniu rozumiał Hwanga, jednocześnie współczując, że dla niego nie skończyło się to szczęśliwie, jak w wypadku jego związku.
- Znasz imię tego chłopaka?
- Po co ci jego imię? - Felix zmarszczył brwi, zmieniając buty na stare, nieco brudne i zużyte trampki. Czy to nutka zazdrości przemawia przez jego głos?
- Po prostu pytam. Łatwiej chyba nazywać ludzi, niż mówić na nich "on" "ten chłopak". - Changbin położył siodło na specjalnym stojaku, dodatkowo nakładając na niego pokrowiec, aby przypadkiem drogi sprzęt się nie uszkodził. To zabawne, bo tamtej pamiętnej nocy, gdy jego noga pierwszy raz postała w siodlarni, Bin miał na celowniku czarną skokówkę Lixa. Teraz dziękował niebiosom, że nie udało mu się tego zabrać.
- Seungmin - mruknął blondyn, wiążąc sznurówki.
- Seungmin?
- Tak, Seungmin.

Changbin zdębiał. Stanął wryty, jak słup soli z szeroko otwartymi oczami, wlepiając wzrok w tak dobrze mu znane oblicze Felixa. W sumie to cały opis pasuje. Zabawa na jedną noc, a później rozpłynięcie się w powietrzu, jak gdyby nigdy nic. Jednak Hyunjin? Seungmin do reszty postradał gust? Nawet jeśli Hwang jest przystojny, jak diabli, to Bin nigdy nie spodziewałby się, że Min wejdzie z nim w jakąś relację. W końcu Jin to grzeczny, ułożony chłopiec... jakim cudem oni w ogóle się poznali?
- Znasz go? - Felix zmarszczył jeszcze mocniej brwi, patrząc wnikliwie na starszego.
- Znam - zaśmiał się cicho, kręcąc głową i wsuwając dłonie w kieszenie czarnych dresów. - Na tyle dobrze, aby powiedzieć, że to dla niego typowe.
- Och - mruknął młodszy, krzywiąc się jeszcze bardziej. - To ciekawe... - burknął, wymijając bruneta i kierując się w stronę wyjścia. - Pewnie znasz go dogłębnie, co? - rzucił, słysząc, że starszy za nim podąża.
- Och... Lee Felix jest zazdrosny?
- Nie. Oczywiście, że nie. Przecież nic was nie łączy, prawda? - Odwrócił się, krzyżując ramiona na piersi i spoglądając na bruneta pewnym siebie wzrokiem.
To nie tak, że był zazdrosny. Po prostu trochę denerwował go fakt, że skoro zna Seungmina, mogli wejść w jakąś relację, podobną do tej, co z Hyunjinem. Chociaż... może za dużo sobie dopisuje?
- Jesteśmy przyjaciółmi to wszystko. - Changbin stanął naprzeciw blondynowi i uśmiechnął się, widząc jego słodko naburmuszoną buzię. Nutka zazdrości to specjał każdego, świeżego związku, prawda?
- Przyjaciółmi? Interesującymi osobami się otaczasz panie Seo. - Przez głos Felixa przebijał posmak drwiny.
- Tak wyszło. Chociaż nie spodziewałbym się, że Seungmin będzie w typie Hyunjina. - Wzruszył ramionami, patrząc w ciemne oczy blondyna.
- Może powinieneś z nim porozmawiać... oszczędziłoby to nam wielu tego typu sytuacji - mruknął młodszy, zdejmując z ramienia bruneta pojedyncze źdźbło siana, które pojawiło się tu w nieznanych mu okolicznościach.
- Myślę, że powinniśmy pozwolić im rozwiązać to samodzielnie. - Strzepnął jeszcze to miejsce ręką. - Nie wtrącajmy się w ich sprawy, bo...
- Changbin! - Starszy nie zdążył skończyć zdania, gdy do stajni, znienacka wparował Hyunjin, głośno nawołując imię bruneta. I to byłoby na tyle z rozmowy.
Seo kiwnął głową w jego stronę na znak, że słucha i zmarszczył brwi, gdy z ust chłopaka wypadły słowa "Pan Lee coś od ciebie chce". Ojciec Felixa? Od Changbina? A to ciekawostka. Brunet zawsze myślał, że on i ten mężczyzna będą wymijać się szerokim łukiem, nawet jeśli najwygodniej byłoby im nauczyć się żyć obok siebie.
- Coś przeskrobał? - Felix zaśmiał się lekko, czując podszczypujący niepokój w sercu.
- Jeszcze nie wiem. - Najlepiej więc będzie, jak Bin po prostu od razu pójdzie załatwić tę sprawę. Dlatego ruszył, sięgając dłonią do twarzy młodszego, aby pogłaskać ją opuszkami palców i wyszedł. Wyszedł na spotkanie ze swoim demonem.


[w trakcie poprawek]•I am not• //ChanglixWhere stories live. Discover now