⁷.Gdy będziesz gotowy, łydka i jedziemy!

3.1K 347 248
                                    

Jisung i Changbin leżeli właśnie w domu starszego, nie mówiąc nic. Po prostu będąc obok siebie i rozmyślając, o ostatnich wydarzeniach. Wydawać by się mogło, że nie wydarzyło się nic... Jednak prawda była zupełnie inna. Ich życie praktycznie zostało kopnięte i wywrócone do góry nogami. Dla Bina to Felix zawrócił w głowie, powodując, że jego kręgosłup moralny ponownie wrócił do zdrowia, a dla Jisunga, pewien barczysty szatyn, który martwił się każdym dookoła, ale nie sobą.

- O czym myślisz? - zapytał Seo, patrząc w poszarzały, lekko obsypany z farby sufit.

- Co ty pierdolisz? - Jisung spojrzał na niego, nie rozumiejąc nowego zachowania przyjaciela.

- Pytam się, co siedzi ci w głowie.

- Od kiedy cię to interesuje?

- W sumie to nie wiem. Chyba nie powinno mnie to interesować. - Changbin poprawił się w swojej pozycji, a jego przyjaciel podniósł się do pionu, zaczesując swoje już nieco przydługie włosy. Powoli miał ich już dość i to dobry moment, aby je ściąć i pofarbować.

- Od tej całej stadniny naprawdę wywraca ci się w dupie koleś. - Sięgnął po kupione niedawno piwo i podał swojemu przyjacielowi.

- No tak, dupnij se piwerko, to od razu ci się dobrze zrobi - mruknął Seo, łapiąc trunek. Ostatecznie to nawet miał ochotę go wypić. Niewiele myśląc, otworzył je o metalowy kant łóżka i pociągnął pierwszego łyka, czując znajomy, nieco nieprzyjemny smak, który pozostawiał po sobie gorący ślad. Dawno już nie miał alkoholu w ustach.... Nawet jedynego, lekkiego piwerka.

- Ale... jeśli cię to interesuje. - Wciągnął się w napój tak bardzo, że nie zauważył, jak jego przyjaciel myśli intensywnie, mając grymas wymalowany na twarzy.

- Wal - mruknął, ponownie ciągnąc łyka z butelki. Jisugn westchnął cicho i sam otworzył butelkę, aby następnie wypić jedną, dużą ilość i połknąć, krzywiąc się przy tym.

- Mogę być tak totalnie szczery i nie wyśmiejesz mnie, nawet jeśli będzie to głupie?

- Zależy jak bardzo to głupie.

- Changbin!

- No co? Skąd mam wiedzieć, czy będę umiał się powstrzymać. - Na słowa przyjaciela Jisung westchnął. Radzenie się tego tępaka to chyba nie jest dobry pomysł. Jednak tylko z nim mógł porozmawiać na jakiś bardziej poważny temat.

- Ja... - zaczął, nadal wahając się nad swoimi słowami. - Nie chcę, aby Chan spotykał się więcej z BamBamem.

- Na to chyba ani ja, ani ty nie mamy wpływu - odpowiedział, czując już od pierwszych słów, o czym będą rozmawiać. Znał Hana dobrze. Nawet zbyt dobrze. Widział każde jego zauroczenie, każdy kosz, jaki dostał, każdego przyjaciela, który zaraz znikał, bo ludzie zbyt często wykorzystywali wbrew pozorom dobre serce młodszego. Nikt nie znał Jisunga lepiej niż Changbin i nikt nie widział, jak bardzo ten dzieciak kocha niedostępnego dla niego Bang Chana.

- Może powinniśmy z nim porozmawiać?

- Po co? Wolałbym nie dostać kulki w losową część ciała.

- Changbin! Chan to nasz przyjaciel, a jego związek jest toksyczny.

- Przyjaciel powiadasz?

- No tak. - W jego słowach, słychać było wahanie. Seo pokręcił głową, ciągnąc kolejny łyk piwa.

- Jesteś niemożliwy Jisung. Powiedz to głośno. Przecież cię nie wyśmieję.

- Co mam powiedzieć głośno? - Po tych słowach, Changbin spojrzał na przyjaciela z miną ,, kurwa, serio?", a młodszy jedynie westchnął. Nie spodziewał się, że brunet domyśli się... A przynajmniej nie tak szybko. Najwidoczniej nie doceniał ich relacji i spostrzegawczości starszego.

[w trakcie poprawek]•I am not• //ChanglixWhere stories live. Discover now