⁵⁴~.Czasem tak trzeba

2K 191 79
                                    

Smród papierosów unosił się w niedużym pomieszczeniu, drażniąc zmysły. Minho miał wrażenie, że jego oczy spowijają się właśnie szarą otoczką, brudząc i mącąc wszelkie kolory. Zupełnie jakby ktoś dodał do nich odrobinę szarej farby. Aczkolwiek gorszy był smród, przyprawiający o wrażenie przebywania w wypalającym się piecu. Nigdy nie przeszkadzał mu zapach papierosów, a wręcz mógł powiedzieć, że go lubił. Jednak gdy siedział w małym pokoiku, wyglądającym, jakby nachuchał tu smok, zaczął go drażnić.

Zakaszlał krótko, przełamując stłumiony gwar i zaczesał włosy do tyłu. Powoli, mozolnie, jakby napawał się tą czynnością. Przygryzł wargę i westchnął, by po chwili stwierdzić, że był to błąd, gdyż dym zaczął owijać jego płuca niczym wąż boa.
- Długo tu siedzisz? - Woojin pojawił się jakby znikąd, siadając obok Minho, na kanapie.
- Niezbyt - mruknął znudzony. Nie działo się nic ciekawego. Ot, garść chłopaków rozmawiająca o przyziemnych problemach. Szkoła, rodzina, kłótnia z dziewczyną, ostatnia impreza. Najzwyczajniejsze tematy, o których można prowadzić dialog, a który w jakiś sposób wciąga choćby na kilka chwil.
- Nie dzieje się nic ciekawego.
- To po co tu przylazłeś? - Kim zaśmiał się cicho.
- A tak nie miałem nic do roboty.
- Dlatego szukasz roboty?
- Może - mruknął markotnie, nie będąc pewnym swoich słów. Odkąd Hanbin siedzi, musiał przyznać sam przed sobą, że ogarnia go strach, na myśl wzięcia jakiegoś zlecenia. Nie miał ochoty na kłopoty z policją, a ostatnie dni przebiegały dość spokojnie. Wadliwa czwórka usunęła się z pola widzenia BamBama, co Minho uważał za leczenie bólu, a nie jego źródła. Nikogo ostatnio nie sprzątnęli niebiescy. Dni upływały całkiem gładko, przyprawiając szatyna o drżenie dłoni. Nie wiedział dlaczego, ale złe przeczucie rosło w jego sercu, jakby ktoś regularnie karmił je drożdżami.
- Ej... - mruknął po chwili zamyślenia. - ...a ty, po co tu przylazłeś? - Woojin zamrugał podwójnie na to pytanie, pozostawiając swoją twarz wypraną z emocji.
- Robię zwiady. - Minho wywrócił oczami, wiedząc, że Kim nie pokazuje całej prawdy. Postanowił jednak nie ciągnąć go za język. Szatyn był tym typem osoby, która nie lubi zbędnie się rozgadywać, a gdy uprze się, że nie chce o czymś mówić, nie ma sensu tego wyciągać z jego ust. Lee znał go zbyt długo, aby tego nie wiedzieć, dlatego po prostu skrzyżował ramiona na piersi i obserwował resztę, pochłoniętą swoimi sprawami.

Krzesła stojące wokół kilku skrzynek ustawionych na sobie, a na nich rozłożona, chyba nowa, cerata w jaskrawe, kiczowate grochy. Siedzenia jednak były puste, gdyż chłopcy stanowczo zbyt mocno ekscytowali się grą i wstali, by z góry obserwować, jak dwóch innych podrzuca kostkami. Kilka palet, przerobionych na siedziska, gdzie chłopcy mogli usiąść i porozmawiać o niczym. A w kącie pomieszczenia, za niedużym, podrapanym biurkiem, siedział BamBam, trzymając w dłoni na oko pięć kartek, których tekst śledził powoli czujnym okiem. Druga ręka zajęta była długopisem, który chłopak obgryzał w rytm, lecącej z przenośnego głośnika, muzyki. Wyglądał na pogrążonego we własnym świecie i odizolowanego od wszystkich, oddziałujących na niego bodźców. Jednak w pewnym momencie skrzywił się, wysuwając długopis spomiędzy białych zębów i rzucił kartki na blat biurka, jakby były zbędnymi śmieciami; jakby informacje na nich zapisane go rozczarowały.
- Wygląda naprawdę nieswojo - mruknął Minho, odwracając głowę, oby tylko już nie wwiercać w BamBama spojrzenia. Woojin tylko pokiwał głową.
- Ostatnie wydarzenia musiały nim wstrząsnąć. - Blondyn mógł chować się z uczuciami, ale nigdy nie oznaczało to, że ich nie ma. Odejście chłopaków, zapuszkowanie Hanbina, zerwanie z Chanem, wszystkie te czynniki wpływały na niski nastrój Bama i nie trzeba było być psychologiem, aby to dostrzec. Minho, jak i Woojin mieli wrażenie, że chyba najbardziej uderzyło go rozstanie z Chrisem.
- On w ogóle wie, że wyjechali?
- Jasne. Pewnie chłopaki sami go poinformowali, a przed wyjazdem, obcałowali na do widzenia. - Woojin parsknął, kręcąc głową i krzyżując ramiona na piersi, a Minho tylko skrzywił się na tę uszczypliwość.
- Prędzej czy później i tak się dowie...
- Ale nie musi... - Kim mruknął, kątem oka dostrzegając, że BamBam zaczął rozglądać się po pomieszczeniu. Przez chwilę zaczął zastanawiać się, czy ucieczka chłopaków nie była trochę jak potwierdzeniem ich winy. Jednak gdy blondyn wstał z siedzenia, doszedł do wniosku, że nie jest to ważne. Musiał się już zorientować, że ich nie ma, a coś w głowie mu świtało, że próbował skontaktować się z Chrisem.
- Powiedz mi... - Kim westchnął, przygryzając wargę. - To jest tego warte? - zapytał. Minho tylko drgnął kącikami ust do góry, czując dziwny ucisk oraz ciepło w sercu.
- Warte... ale lepiej, jak dowie się ode mnie - powiedział, wyginając charakterystycznie kąciki ust do góry. - Tobie musi jeszcze ufać.

[w trakcie poprawek]•I am not• //ChanglixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz