3

1.7K 108 214
                                    

Obudziły mnie mocne promienie słoneczne. Jęknąłem, zakrywając oczy. Rozciągnąłem się, po czym obejrzałem się po pomieszczeniu. Ej! Gdzie ja kurcze jestem?! A no tak... w tym domu z tą pchłą...

Ziewnąłem głośno, wstając i kierując się w stronę pokoju. Chciałem zabrać ze sobą pastę i szczotkę do zębów. Tak się zastanawiając, to wczoraj zapomniałem sam samego siebie umyć. No cóż... bywa.

Kątem oka spojrzałem na śpiącego Felka. Promienie słoneczne pięknie oświecały mu cerę oraz jego złociste włosy. Ughh... dlaczego on wygląda jak kobieta?! Gdyby nie miał siusiaka, z chęcią bym brał. Niestety świat nie jest aż taki wspaniały.

Zabrałem jeszcze jakieś ubranie na przebranie. Umm... powinienem się wreszcie rozpakować. Ale to później.

Najciszej jak potrafiłem wszedłem do łazienki, biorąc ciepły prysznic. Fajnie, że wanna była połączona z prysznicem, bo chociaż miałem ułatwione zadanie.

Po przebraniu i umyciu zębów, wyszedłem z zamiarem przyrządzenia sobie śniadania. Aha... zapomniałem, że nie ma nic w lodówce.

Z westchnieniem opadłem na sofę, sprawdzając tym samym godzinę w telefonie. Dopiero po ósmej. No to świetnie.

Dzisiaj warto by było zrobić kilka ćwiczeń dla tej pchły. Posurfowałem po internecie i przeszykałem jakieś randomowe treningi na stawy. O! Jest coś. Po przeczytaniu, skopiowałem kilka z nich do notatnika. Miałem nadzieję, że się przez nie nie przemęczy, widząc jego zły stan. Dodatkowo chciałbym, aby trochę sobie pochodził po ogródku.

Czyli plan ćwiczeń mamy z głowy. Teraz muszę się martwić o jedzenie.

Wyszedłem na pole, szybko stukając numer telefonu do Orlena. Przecież miał nam wszystko załatwić, a na razie to niczego nie zrobił, prócz wywiezienia mnie do nowego domu, zamówionego przez moją matkę.

- Halo? - Usłyszałem głos po kilku sygnałach.

- No, halo! Panie ordynatorze, mam sprawę.

- Jaką?

- Obiecał pan, że pan wszystko przygotuje i zakupi. A w lodówce nie ma nic.

- A nie przypadkiem nie dałem wam pieniędzy?

- Nie?

- Aha, to przepraszam. Przekażę matce Feliksa dwieście złotych. Zapomniałem ci powiedzieć, że co dwa tygodnie będę was sprawdzał i będziecie dostawali sto złotych na jedzenie.

- A na nowe ubrania nie można dołożyć? - Próbowałem grać niewiniątka, jednak słabo mi to wyszło.

- Jak chcesz sobie kupić ubrania, to lepiej naucz się oszczędzać. Ja mam dyżur, więc pogadamy później, jak będziesz chciał.

- Mhm... pa. - Rozłączyłem się.

Czułem, że za chwilę się wkurzę do takiego stopnia, że aż łeb mi pęknie. Gościu dużo zarabia, a nie chce się podzielić. Mnie rodzice wydziedziczyli, czyli żadnej kwoty od nich nie dostanę. A rodzina Felka jest biedna. Pracować też się nie da, bo muszę pilnować tę pchłę. Masakra!

Mam tylko nadzieję, że ci rodzice przyjadą przed dwunastą. Strasznie jestem głodny, a Feliksowi potrzeba energii na ćwiczenia.

- Już wstałeś, Gilbo?

Spojrzałem przez otwarte drzwi, prowadzące do pokoju. Feliks już się obudził. W jednej chwili przeszedłem przez próg, usadawiając się na wygodnym łóżku.

- Co tam, Felek? - odparłem, chcąc zacząć jakiś temat.

- Żyje się.

- Dzisiaj przygotowałem dla ciebie ćwiczenia. Mam nadzieję, że się nimi nie zmęczysz.

PrusPol - ZrehabilitowanyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz