18

767 68 118
                                    

Przeszedłem kilka kroków, potykając się o coś twardego pod grubą warstwą śniegu.

,,Jakieś zwierze, na pewno" pomyślałem, wywracając oczami. Jednakże ciekawość przejęła nade mną kontrolę.

W miarę szybkim ruchem odgarnąłem śnieg z przeszkody. Bliżej się przyjrzałem w tamto miejsce. To, co zobaczyłem, przerosło moje oczekiwania. Z drugiej strony bardzo się ucieszyłem na ten widok.

- Feliks?!

________________

Od razu go wyjąłem ze śniegu. Był nieprzytomny oraz blady jak ściana. Nie mogłem również zaprzeczyć, że jego skóra była strasznie zimna.

Wziąłem go na ręce, zabierając go do baru. Um... mam tylko nadzieję, że nikt tam nas nie wyrzuci. Odstawiłem Feliksa na kanapie. Z chęcią bym podał mu kakao albo coś innego, byle by coś gorącego, jednakże nie miałem pewności, czy tutaj mają coś innego prócz alkoholu.

Przysiadłem się koło Feliksa, tuląc go do siebie. Chciałem go przynajmniej ogrzać swoim ciałem. Co jakiś czas głaskałem jego włosy. Były brudne od śniegu oraz zniszczone. W końcu dotknąłem jego czoła. Gorące. Szczerze mówiąc, to nawet i ja się za bardzo nie wykurowałem.

- Co wy tutaj robicie?

Przez korytarz przeszła kobieta sprzątająca. Drgnąłem przerażony.

- Już dawno zamknięte. Proszę wyjść.

- Pani oszalała?! - Nie wytrzymałem. Głośno zawołałem wściekły. - Na zewnątrz grasuje śnieżyca! Jesteśmy chorzy!

- To do psychiatry, a nie tutaj. - Wywróciła oczami.

- A...ale nie w tym sensie...

- Proszę pana! - Nagle znalazła się przede mną. - Nie jesteśmy lekarzami. Proszę wyjść. - Wskazała palcem na drzwi.

- Miej pani litość...

- Won stąd!

Nadal tam siedziałem. Nie pozwalałem sobie na takie traktowanie! A zwłaszcza, że musiałem opiekować się tą pchłą...

Bez ustanku go przytulałem do siebie. Zaczął drżeć z zimna. W sumie... ja też. Było dzisiaj w kuj zimno, że nie aż niemożliwe jest wyjście stąd.

- Bo zadzwonię po policję! - Kontynuowała sprzątaczka.

W jednej chwili ze schodów zaczęła schodzić jedna z tancerek. Była przebrana w zwyczajną pidżamę. Ummm... najlepiej wyglądałaby nago, tak powiem.

- Och... - dziewczyna się uśmiechnęła w moim kierunku. - To ty! Tak bardzo polubiłeś tę norę, że nie wróciłeś do domku?

- Nie mam jak - odpowiedziałem. - Mój przyjaciel jest chory, a na polu grasuje śnieżyca.

Powoli zaczęła podchodzić do mnie, delikatnie dotykając mojego czoła.

- Ej... a...ale to nie...

- Ty też nie jesteś okazem zdrowia, kochaniutki - zachichotała. - Wiesz... mogę wam pozwolić spać tutaj. Pod warunkiem, że zerwiesz ze mną nockę... - to ostatnie szepnęła mi do ucha uwodzicielskim głosem. Od razu się odsunąłem od niej.

- Co ty pierd*lisz?! Nie jestem prostytutką!

- Ostatnio ci się podobało~ - Zaczęła powoli oddzielać mnie od Feliksa, chcąc przytulić się do mojego ramienia.

- O...o czym...

Nic nie powiedziała. Tylko się szatańsko uśmiechała.

- Ej! - dodałem. - Nie dodałaś mi przypadkiem tabletki gwałtu, nie?!

PrusPol - ZrehabilitowanyWhere stories live. Discover now