21

822 61 115
                                    

Do moich uszu dotarł dźwięk otwierających się drzwi. Następnie w moje nozdrza dostało się świeże powietrze otoczone nutką zapachu śnieżno-białej zimy. Lekkie szturchanie w bok obudziło mnie z przyjemnego snu. Ziewnąłem mocno, przyglądając się winowajcy mojej pobudki.

- Wstawaj, śpiąca królewno. - Gilbert zaśmiał się cicho, próbując mnie wydostać z samochodu. Jeszcze bardziej zadrżałem z zimna, wyczuwszy minusową temperaturę.

Cóż... nockę miałem generalnie z głowy. Zgaduję, że dochodziła aktualnie dwudziesta trzecia, ponieważ mogłem dostrzec gwiazdy na niebie wokół ciemnej poświaty. Zarzuciłem ręce za szyję Gilberta, nie chcąc przypadkowo spaść z jego objęć.

Antonio pomachał nam na pożegnanie, a następnie zniknął wzdłuż ulicy, pozostawiając mnie z Gilbertem samych na poboczu.

Ruszyliśmy do domu. Odetchnąłem z ulgą, kiedy albinos zamknął za sobą drzwi. Ciepły domek~ jestem w totalnym raju!!

- Trzeba ciebie umyć... - westchnął, zapalając światło. Zmrużyłem oczy, czekając z niecierpliwieniem, kiedy mój wzrok na nowo przyzwyczai się do jasności.

Gilbert odstawił swój plecak na kanapie, a następnie skierował nas w stronę toalety. Odłożył mnie na sedesie, abym mógł się wypróżnić, za to on samym odkręcił korek, aby wanna mogła się na spokojnie wypełniać. W ostateczności dodał płynu do kąpieli, tworząc pianę.

- Umm... wyjdziesz... na chwilę...? - Zarumieniłem się mocno. Niech ten gościu nie podsłuchuje mnie, jak kupę robię, no halo!

Gilbert jedynie kiwnął głową, od razu się ulatniając z pomieszczenia. Och! Prosto było!

Po skończonych czynnościach zawołałem Gilberta. Kiedy chłopak wkroczył, od razu złapał się za nos.

- Ku*wa, Felek! Co ty jadłeś! - mruknął, machając ręką tak, jakby próbował odpędzić od siebie smród.

- To, co mi dałeś - zakpiłem, zakładając ramiona na piersiach. Byłem lekko oburzony jego zachowaniem. Niech sam powącha swoje smrody, a nie narzeka na innych!

Gilbert przeniósł mnie na pralkę, aby mógł zamknąć muszlę klozetową. Następnie zaczął mnie rozbierać. Mocno syknąłem, kiedy ściągał moje spodnie. Na szczęście ból szybko minął. Nieoczekiwanie pojawił się na nowo, ale nie w okolicy stawów, lecz klatki piersiowej. Zadrżałem skołowany, z automatu łapiąc się za lewą pierś. Próbowałem robić głębokie oddechy. Boże! To tak bolało!

- Felek? Wszystko w porządku? - zapytał mnie Gilbert, za pewne czekając na jakąkolwiek odpowiedź.

Muszę jeszcze wolniej i spokojnie oddychać. Może dostałem zwyczajnej hiperwentylacji?

- Hej! Powiedz coś! - zawołał.

Ból minął. Odetchnąłem z ulgą. Zatem to była hiperwentylacja. Jednakże nie rozumiałem, dlaczego wcześniej się ona nie pojawiła, kiedy szybko oddychałem w czasie ćwiczeń?

- Tak... - powiedziałem cicho. - Wszystko totalnie w porządku. - Uśmiechnąłem się do niego sztucznie, mając nadzieję, że mi uwierzy.

- Umm... no dobra... niech ci będzie. - Był lekko zmieszany. W sumie... nie dziwiłem mu się. Ja też byłem przez chwilę w szoku. Całe szczęście, że to minęło.

Usadowił mnie w wannie, a następnie od razu zabrał się za moczenie moich ramion.

- A ty nie idziesz? - Spojrzałem się na niego ze smutkiem w oczach. Miałem nadzieję, że z twarzą pieska zachęcę go do wspólnej kąpieli.

PrusPol - ZrehabilitowanyWo Geschichten leben. Entdecke jetzt