5

1.6K 140 54
                                    

~Alec~
Resztę dnia po obiedzie mogłem spędzić sobie na relaksowaniu się w swoim pokoju, czyli czytając książkę. Nadszedł wieczór, więc myślałem, że uda mi się spędzić większość dnia na błogim lenistwie, ale przecież ja nie mam szczęścia w życiu.

Kiedy zaczęło się już ściemniać na dworze, do mojego pokoju wszedł wujek.

- Alec - powiedział tylko i usiadł na krawędzi łóżka, na którym leżałem i czytałem książkę.

- Co? - oderwałem wzrok od lektury, by na niego spojrzeć.

- Robimy grilla z Bane'ami, chodź przed dom.

- Jezus - westchnąłem ciężko. - Chcę poczytać książkę.

- Nie wolisz randki z Magnusem? - spytał z cwaniackim uśmiechem.

- Nie widzę co do tego powodów - wymamrotałem i wróciłem wzrokiem na tekst swojej książki.

- Bo cię lubi? I ty go też?

- Skąd pewność, że mnie lubi? Ja mam inne zdanie.

- Bo ty zawsze wierzysz w rzeczy, które nie są prawdą, Alec - stwierdził rozbawiony, ale i tak brzmiał poważnie.

- Ta, to, że mam rodziców homofobów też sobie wymyśliłem? - spytałem z sarkazmem w głosie i spojrzałem na niego, by upewnić się, że tym razem on jest pewny tego, co mówi.

- Twoi starzy nie muszą wiedzieć - wzruszył ramionami. - To może być tylko wakacyjny romans.

- Jasne - prychnąłem, śmiejąc się sztucznie. - Bo ja tylko marzę o tym, żeby się zakochać, potem rozstać i odkochiwać się przez następne lata życia.

- Oj, Alec - powiedział inny głos, więc spojrzałem w stronę drzwi. I zakrztusiłem się tlenem. - Kto powiedział, że masz się odkochiwać?

- W takim razie... - wujek puścił do mnie oczko i wstał z łóżka. - Zostawię was samych, chłopcy. Ale zaraz mi przyjdźcie na grilla! - rozkazał z uśmiechem i wyszedł z mojego pokoju, omijając w drzwiach Magnusa.

Ja w tym czasie szybko się podniosłem i usiadłem po turecku, próbując w jakikolwiek sposób się rozluźnić. Ten azjata chyba będzie mnie nękał i prześladował przez całe wakacje. Najgorzej będzie, jeśli mi się to w końcu spodoba.

- Hej, Alec - przywitał się z uśmiechem i podszedł do łóżka. - Idziesz na grilla?

Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Że wolę czytać książkę? Czy że za chwilę przyjdę? Czy że nie idę? Czy może po prostu kręcić głową i wzruszać ramionami? Dlaczego muszę się cholernie zastanawiać zanim zrobię najmniejszy ruch?!

Otworzyłem usta, ale zdając sobie sprawę, że nie powiem nic mądrego, zamknąłem je z powrotem.

- No tak - zachichotał rozbawiony Magnus, a jego chichot co dziwne wydał mi się słodki. - Moja niemowa.

- T-twoja? - spytałem ledwie słyszalnie.

Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, Magnus uśmiechnął się delikatnie, a ja zawstydzony i najpewniej czerwony, natychmiast spuściłem wzrok na swoją biedną książkę, której okładkę gniotłem, szukając jakiegoś wsparcia.

- Jeśli chcesz.

Po jego słowach znów na niego spojrzałem. Nie wiedziałem do końca, o co mu chodzi, ale przecież nie trudno było się domyślić. W odpowiedzi wzruszyłem niepewnie ramionami i chyba boję się myśleć, jak azjata to odebrał, bo jego uśmiech znacznie się poszerzył.

𝕁𝕖𝕤𝕥𝕖𝕤 𝔻𝕫𝕚𝕨𝕟𝕪. 𝕃𝕦𝕓𝕚𝕖 ℂ𝕚𝕖Where stories live. Discover now