34

869 85 21
                                    

Powieki Aleca otworzyły się lekko, odsłaniając przed światem te błękitne tęczówki. Chłopak obudził się, mrużąc oczy, a jego humor ocenił na 3 w skali do 10.

Łóżko, na którym spał z Magnusem było mu okropnie nie wygodne. Przy każdym możliwym ruchu skrzypiało niemiłosiernie, jakby co najmniej jakiś zapaśnik sumo po nim skakał. Według Aleca było to strasznie niesprawiedliwe i chyba nic nie zmieni jego zdania.

Zasnąć pomógł mu Magnus, na którego zwyczajnie się położył. Ale teraz, gdy się obudził, nie leżał na żadnym człowieku. Ani nikogo nie było w pobliżu czarnowłosego.

Chłopak podniósł się do siadu, obmyślając plan na zabicie swojego chłopaka. Nienawidził, gdy ten tak nagle znikał. Obrócił głowę, zauważając pewną rzecz. Na podłodze przy łóżku leżała mała, biała kartka z zapisanymi na niej słowami.

Alec wstał by, żeby po nią sięgnąć, ale o poranku jest zbyt leniwy na jakikolwiek ruch. Więc sobie go też odpuścił. Z powrotem opadł na te cholernie skrzypiące łóżko, zakopując się w brązowym kocu z nadzieją, że Magnus wróci w miarę szybko.

****
Przeglądając telefon dopiero po jakimś czasie zauważył, że ma zapchaną skrzynkę na głosowe wiadomości i jakieś 56 nieodebranych połączeń. Jakże wielkie było jego sfrustrowanie, gdy to zobaczył.

Jęknął głośno i długo, wyciągając się po całej długości małego łóżka, i postanowił w końcu wstać. Od razu wziął w ręce karteczkę, która wcześniej jakoś go zbytnio nie kusiła, gdyby Mags nie wracał już od dwudziestu minut. Dla Aleca była to cała wieczność. Zaczął mierzyć wzrokiem słowa na kartce.

"Stokrotko, wyszedłem poooo coś. Niedługo wrócę, I Love.
~ Twój Mąż"

Czarnowłosy uśmiechnął się mimowolnie na podpis. Za chwilę jednak się zasmucił, wraz z akompaniamentem znikającego uśmiechu. Przecież za kilka dni nie zobaczy już więcej swojego "męża". Chciałby cieszyć się chwilą, naprawdę by chciał. Ale niestety młody Lightwood należał raczej do tych, których zainteresowanie krążyło zwykle wokół złych myśli, których mimo prób nie mógł się całkowicie pozbyć.

Z jego ust wydobyło się ciche, bezradne i przesiąknięte smutkiem westchnienie. Usiadł na miękki dywan, postanawiając po prostu czekać na Magnusa aż nie wróci.

****
~Magnus~ (niezdecydowana autorka się kłania xD 👌)

Doczłapałem się w końcu do drzwi drewnianego domku, o którym marzyłem już od godziny. Bo byłem w chuj zmęczony tymi spacerami. Nigdy więcej. Jak ludzie mogą chodzić na pielgrzymki? Długo mi zeszło to, co miałem załatwić, ale chyba moje kochanie się nie obrazi...? Mam nadzieję. Ale w sumie... Mam słodycze, jeśli strzeli focha, to szybko mu przejdzie.

Łokciem nacisnąłem na klamkę, pod którą drzwi odpuściły i rozwarły się lekko. Pchnąłem je nogą i wszedłem do środka, odkładając dwie torby pod ścianą. Kiedy tylko się wyprostowałem, coś od razu przylgnęło do mnie jak rzep. No a mówiąc "coś", mam na myśli mojego Aleca. Słodko, że się tak stęsknił...

- Luzik - zaśmiałem się, mocno go obejmując.

- Ty cholero zasrana! - warknął, jednak nie odsuwał się ode mnie nawet na milimetr. - Gdzie ty byłeś?! Przez godzinę?!

- Nie przeklinaj. Tylko godzina - powiedziałem rozbawiony.

Głaskałem go po plecach, by uspokoić ten mały, chodzący okres, ale jedynie jego mięśnie rozluźniły się trochę. Bo jego ton głosu aż nazbyt utwierdzał mnie w przekonaniu, że najchętniej by mnie zabił, gdyby był w stanie. No i jest, ale przecież mnie kocha.

𝕁𝕖𝕤𝕥𝕖𝕤 𝔻𝕫𝕚𝕨𝕟𝕪. 𝕃𝕦𝕓𝕚𝕖 ℂ𝕚𝕖Where stories live. Discover now