19

1.1K 88 44
                                    

~Alec~
Magsio 💞: To robię ci wjazd na chatę 👌

Ja: Czekammmmm 💞

Odłożyłem telefon na szafkę nocną, układając się na łóżku na plecach. Dlaczego ja się stresuję przed spotkaniem z nim? To jest dziwne.

Postanowiłem nie czekać, aż sam dojdzie do mojego pokoju, tylko po niego wyjdę. Tak więc wstałem z łóżka, wyszedłem z pomieszczenia i pobiegłem truchtem do drzwi wejściowych.

Kiedy je otworzyłem, azjata już miał wyciągniętą rękę, by zapewne pukać. Uśmiechnąłem się do niego głupio i przepuściłem w wejściu.

- Ścigamy się? - spytał, ściągając buty.

- Okey. Kto ostatni ten... - zamyśliłem się.

- Ten... - mój chłopak również się zamyślił. Już tyle razy się wyzywaliśmy, że zaczyna nam braknąć pomysłów na nowe, obraźliwe teksty. - Ten Malfoy - wzruszył ramionami ze śmiechem.

Ja, zgadzając się na jego propozycje, ułożyłem usta w dziubek i zacząłem biec w stronę schodów, a Mags oczywiście za mną. Schody pokonaliśmy w spokoju, gorzej było na korytarzu. Od naszych przepychanek prawie zbiliśmy biały wazon, który stał ozdabiając korytarz na jakiejś małej szafce.

- Oszukujesz! - krzyknąłem rozbawiony, gdy już dobiegałem do drzwi od mojego pokoju, ale ta glista zaczęła z tyłu szarpać moją koszulkę.

- Nie będę Malfoy'em! Chociaż ma zarąbistą fryzurę! - wykrzykując to, skutecznie mnie unieruchomił przez przyciskanie moich nadgarstków do ściany korytarza.

- No weź! - zacząłem się śmiać, i azjata też nie krył rozbawienia.

Pocałował mnie krótko w usta, po czym wziął moje nadgarstki w swoją jedną, silną dłoń, umiejscowując je nad moją głową. O nie. Wolną rękę zaczął zbliżać do mojego brzucha, patrząc na mnie z iskierkami w oczach.

- Jesteś Malfoy'em? - spytał, opuszkami palców dotykając mojego tułowia.

Mimo, że dzielił to materiał mojej koszulki, mój brzuch zadrżał w reakcji na dotyk.

- Nie - powiedziałem twardo. Przed śmiercią trzeba wykazać się honorem.

- Jak sobie chcesz - azjata uśmiechnął się do mnie i wpełz ręką pod moją koszulkę.

Miałem nadzieję, że się nade mną zlituje, no ale on? Zaczął mnie łaskotać.

- MAGNUS! - wydarłem się chyba na pół rezydencji, śmiejąc się jak hiena i wierzgając na wszystkie strony świata.

Mój jakże miły chłopak łaskotał mnie dalej, nie przejmując się łzami śmiechu, które wezbrały się w kącikach moich zaciśniętych powiek.

- Jesteś Malfoy'em? - spytał ponownie, oddalając dłoń od mojego brzucha, dając tym samym mi czas na złapanie oddechu.

Nie mogłem mu odpowiedzieć i też nie mogłem pozwolić na ponowne katusze. Ale chyba wiem, co zadziała...

Kiedy już mój oddech się unormował, otworzyłem oczy, by spojrzeć na jego piękną, rozbawioną twarz. Nie czekając dłużej, przybliżyłem się do niego, na ile pozwalały mi moje skrępowane ręce i delikatnie musnąłem jego ciepłe usta, wykrzywione w uśmiechu.

Po tym geście znowu przywarłem tyłem głowy do ściany, czekając na jego ruch. Uśmiech znikł z jego twarzy, a mimika przybrała postać zamyślonej. Jak ja czegoś takiego nienawidzę. Gdyż w tym krótkim czasie może mu wpaść do głowy cokolwiek. I oczywiście ja będę jak zwykle grał główną rolę w jego wybrykach i głupich pomysłach.

𝕁𝕖𝕤𝕥𝕖𝕤 𝔻𝕫𝕚𝕨𝕟𝕪. 𝕃𝕦𝕓𝕚𝕖 ℂ𝕚𝕖Where stories live. Discover now