7

1.4K 124 109
                                    

~Alec~
Magnus zbliżał się coraz bliżej mnie, a ja przestałem się bać i chciałem, żeby po prostu mnie pocałował... Jeśli taki miał zamiar.

- Stokrotko? - zagadnął ze śmiechem. - Masz patyka we włosach - wyciągnął rękę w stronę mojej głowy i za chwilę pokazał mi małą gałązkę, którą za moment wyrzucił za siebie.

Westchnąłem rozczarowany. Nie wiem, co się ze mną działo, że chciałem, by chłopak, którego znam kilka dni mnie pocałował, ale... Nie ma żadnego "ale" muszę się ogarnąć. Bo wyjdę jeszcze na jakiegoś łatwego... Idiota ze mnie.

- Nic tu nie ma - powiedział Magnus, rozglądając się po tej ciemni. - I co robimy?

Wzruszyłem ramionami, jakoś nie bardzo zastanawiając się nad rozrywkami. Okey, nie będę kłamał chociaż przed samym sobą. Chciałem, żeby Magnus mnie pocałował. Po prostu. Bo ja nie jestem do tego zdolny.

- Wracamy? - spytał azjata.

Współczułem mu, że spędza czas z jakimś dennym, nudnym, nieśmiałym niemową.

- Możemy - westchnąłem.

- Co taki nagle smutny się zrobiłeś?

Wzruszyłem ramionami.

- To nie jest odpowiedź - zaśmiał się.

- Jest.

- Postaram się poprawić ci humor. Gotowy?

- Na co? - spytałem zdezorientowany.

Po tym człowieku można się wszystkiego spodziewać.

- Zamknij oczęta - powiedział z uroczym uśmiechem.

Chociaż miałem co do tego ogromne wątpliwości, zrobiłem, jak kazał. Ze zdenerwowania serce zaczęło mocniej obijać się o klatkę piersiową, a mózg nie mógł wytrzymać tej niewiedzy, co się zaraz stanie. A ja nadal chciałem jednego.

~Magnus~
Patrzyłem się na Aleca, który stał z posłusznie zamkniętymi oczami. Początkowo chciałem tylko pocałować go w policzek, ale może zasmakuję jego ust? Naprawdę nie miałem pojęcia. W różny sposób mógł zareagować, a ja nie chciałem go przestraszyć. Jakby co, usprawiedliwię się tym, że jestem głupim małolatem, który nie myśli o konsekwencjach.

Kiedy czarnowłosy zaczął otwierać oczy, położyłem dłoń na jego policzku i pocałowałem go. Musnąłem delikatnie jego usta i uśmiechnąłem się sam do siebie. Smakowały jak najsłodsze delicje.

Alec nie pozwolił mi się odsunąć, kiedy chciałem to zrobić. Rękoma złapał za kołnierz mojej koszulki i przybliżył do siebie, by pogłębić pocałunek... No wszystkiego się spodziewałem, ale nie tego.

Kiedy chciał się odsunąć, bo nie reagowałem przez dłuższy czas, tym razem ja mu na to nie pozwoliłem. Naparłem na jego usta, zachłannie je całując. Poczułem, jak Alec się uśmiecha i za chwilę zaczął oddawać moje pocałunki. Po jaskini jak echo rozchodził się charakterystyczny dźwięk cmokania.

Nasza pieszczota przeobraziła się w bardziej zmysłową, ale zaczęło mi już brakować powietrza. I dla Aleca chyba też. Oderwaliśmy od siebie nasze usta, a spojrzenia się zetknęły. Widziałem radość i podekscytowanie w błękitnych tęczówkach, które były przede mną.

- A nie mówiłem, że poprawię ci humor? - uśmiechałem się cwaniacko i po odwróceniu się zacząłem iść w stronę wyjścia.

Włączyłem latarkę, by lepiej widzieć. Za moment usłyszałem kroki za sobą, więc nie musiałem się upewniać, czy nastolatek dalej stoi jak słup.

𝕁𝕖𝕤𝕥𝕖𝕤 𝔻𝕫𝕚𝕨𝕟𝕪. 𝕃𝕦𝕓𝕚𝕖 ℂ𝕚𝕖Where stories live. Discover now