27

877 86 22
                                    

~Magnus~
- Dlaczego mi nie powiedziałeś? - spytałem z zadyszką, zatrzymując się przed siedzącym pod sklepem Alekiem.

- Co...? - spytał cicho, unosząc na mnie wzrok.

Sebastian musiał mu coś zrobić, bo inaczej by się tak nie zachowywał. Sprawiał wrażenie, jakby bał się wszystkiego wokół, nawet najlżejszego listka. Biedaczyna...

- Sebastian... - szepnąłem, siadając przed nim.

Chłopak spuścił wzrok, a ja potarłem jego kolana, chcąc pokazać mu, że jestem przy nim i dodać otuchy.

- Przepraszam... - wyszeptał.

Naprawdę zaczynałem się bać. Co ten pierdolony szmaciarz mógł zrobić mojemu Alecowi?

- Nie masz za co, Alec. Spokojnie - usiadłem przy nim, obejmując ramieniem jego kruche, lekko drżące ciało. Czarnowłosy od razu wtulił sie we mnie, jakby chciał ukryć się przed całym światem i jego złem. - Co on ci zrobił?

- On... Wprowadził się znowu - westchnął już owiele spokojniejszy niż przed momentem.

Potarłem jego plecy by go rozluźnić i ucałowałem czubek głowy.

- Powiedz Kornelowi, co ci robi...

- Nie! - zaprzeczył od razu.

Spiął nagle wszystkie swoje mięśnie, a ja mogłem zauważyć, jak jego oddech staje się płytki przez zestresowanie. Na ile idzie się do więzienia za morderstwo i tortury na blondynach?

- Alec... Dlaczego?

- Bo nie - mruknął tylko, nie wiedząc, że nie użył dobrego argumentu, który by mnie zadowolił.

Odsunął się już ode mnie i chwycił za torebkę, której wcześniej jakoś nie dostrzegłem. Wyciągnął z niej donata z niebieską polewą i podał mi go. Wziąłem słodycz w dłoń, zauważając, że jest tylko jedna sztuka.

- A ty? - spytałem, patrząc na jego profil.

Gdyż oczy mojego chłopaka były zwrócone naprzeciw nas, gdzie widniała ulica i chodniki.

- Zanim wróciłeś, zjadłem Kinder Joy. Patrz, co wygrałem - wciągnął z kieszeni malutką, plastikową deskorolkę.

Uśmiechnąłem się lekko na stan, który nim teraz zawładnął. Z zestresowanego i bojaźliwego przemienił się w beztroskiego i takiego uroczo niewinnego. Nie wiedziałem, czy to za sprawą zabawki, słodycza, lub może kompletnie czegoś innego. Ale w każdym razie cieszyłem się, że już czuje się lepiej.

Przez następną godzinę siedzieliśmy pod tym sklepem niczym żule, jedząc słodycze i bułki, które jeszcze zakupiliśmy. Obgadywałem z Alekiem ludzi, którzy nas mijali, jeśli oczywiście źle im patrzyło z oczu. Czasami na złość jakimś osobom, które wyglądały mi na homofobów, zaczynałem całować mojego chłopaka.
Te obrzydzenie na ich twarzach, podczas gdy ja czułem się jak w siódmym niebie. Bezcenne to było.

Potem Lightwood dostał wiadomość SMS od ciotki, że ma wracać do domu, ponieważ ma coś do zrobienia. Chciałem mu pomóc, bo i tak nie miałem nic do roboty, ale dostał on kolejnego SMS-a od ciotki, o treści "nie bierz ze sobą Magnusa. Będziecie się nawzajem rozpraszać, a ty masz pracę"

Pf, błagam, ja miałbym rozpraszać swojego chłopaka? No cóż, jestem przystojny i na pewno bardziej interesujący niż mop do zmywania podłóg, ale poradzilibyśmy sobie. Cnie?

****
~Alec~
- Ciociu! - krzyknąłem, wchodząc do domu.

- Kuchnia! - podpowiedziała, więc poszedłem do wspomnianego pomieszczenia.

𝕁𝕖𝕤𝕥𝕖𝕤 𝔻𝕫𝕚𝕨𝕟𝕪. 𝕃𝕦𝕓𝕚𝕖 ℂ𝕚𝕖Where stories live. Discover now