4.

5.3K 133 36
                                    

Rano nie mogłam podnieść dupska z łóżka. Kac dawał o sobie znać. Razem z Rey wlewałyśmy w siebie hektolitry alkoholu. Nawet nie wiem jak znalazłam się w domu. Moim najgorszym przekleństwem jest fakt, iż teraz muszę wstać i iść do szkoły! Westchnęłam głośno i podniosłam się do siadu. Przetarłam oczy rękami i stwierdziłam, że umrę dziś w szkole. Mimo cholernego bólu głowy wstałam i z jękiem poszłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem i bez kitu się przeraziłam. Każdy włos sterczał w innym kierunku, moja cera przybierała bliżej nieokreślony kolor, a o oczach już nie wspomnę! Nie chcę nawet myśleć ile makijażu nawalę sobie dziś na ryj.

W końcu udało mi się doprowadzić moją twarz do stanu człowieka pierwotnego, co było nie lada wyczynem. Ziewając przeczołgałam się do szafy i wyjęłam pierwsze lepsze ciuchy. Akurat padło na to: 

Wsadziłam telefon do plecaka i nie wiedzieć czemu prychnęłam śmiechem

К сожалению, это изображение не соответствует нашим правилам. Чтобы продолжить публикацию, пожалуйста, удалите изображение или загрузите другое.

Wsadziłam telefon do plecaka i nie wiedzieć czemu prychnęłam śmiechem.

-Ajfon elewen czek...-powiedziałam sama do siebie, zarzuciłam plecach na jedno ramię i wyszłam z domu pamiętając by zamknąć drzwi na klucz. 

Chwilę stałam przed garażem i zastanawiałam się czy stoi tam niezbędna do życia maszyna, ale przypomniałam sobie, że rodzice są w pracy więc nie. Idę z buta. Nigdy nie zrozumiem toku myślenia mojego ojca. Jest obrzydliwie bogaty, ale auta mi nie kupi. A jak go zapytam dlaczego to odpowie 'bo nie'. 

Nieświadomie cicho prychnęłam wtykając słuchawki do telefonu i wkładając do uszu. Potem ruszyłam do szkoły, gdzie byłam jakieś dwadzieścia minut później. Od razu odszukałam moją przyjaciółkę, a było to dość łatwe sądząc, że tylko my mamy jaja by palić w szkole. Podeszłam do niej, wzięłam jednego papierosa z pudełka, włożyłam do ust oraz wyjęłam z jej kieszeni zapalniczkę.

-Siema...-powiedziałam odpalając szluga

-No elo. Jak tam po wczorajszym melanżu?

-Zajebiście. Nie ma to jak impra w środku tygodnia...-wypuściłam dym z ust.

-Ta...-westchnęła- A powiedz szczerze. Ruchaliście się?

Na jej słowa prawie zakrztusiłam się dymem i własną śliną. Natychmiast odpalił się we mnie tryb panikary, a w tedy gadam co mi ślina na język przyniesie bez opamiętania. Próbowałam się uspokoić, ale jakoś nie najlepiej mi to szło. 

-Cooo?- zapytałam nienaturalnie wysokim głosem- Oczywiście, że taaak. Wątpisz we mnieee?

-Przecież wiem, że masz okres...-powiedziała krzyżując ręce na piersi.

Teraz już się zakrztusiłam, a tryb panikary wypierdolił poza skalę.

-Skąd ty to wiesz? No przecież nie masz jakiegoś jebanego skanera w oczach no nie? Jesteś zwykłą laską, która nie ogarnia matmy, więc skąd możesz wiedzieć czy mam okres czy nie. No oczywiście, że nie mam bo pieprzyliśmy się, że aż się dymiło. Swoją drogą ma strasznie szorstkiego...-właśnie dotarło do mnie co powiedziałam i automatycznie strzeliłam buraka-...znaczy dużego. Dużego ma...

-Siostra...-zaśmiała się i położyła mi rękę na ramieniu- Wiesz, że mnie nie okłamiesz. Poza tym, szorstkiego?- wybuchnęła śmiechem

I'm Rich BitchМесто, где живут истории. Откройте их для себя