87.

2K 72 6
                                    

Zaczęłam otwierać oczy czując lekkie klepanie po policzku. Na początku zobaczyłam jedynie parę tak kochanych przeze mnie oczu i patrzyłam tylko w nie. Pragnęłam się w nich zatopić i odciąć się od wszystkich okrutności tego świata. Jednakże nie mogłam tego zrobić przez zmęczenie, ból i strach jakie w nich widziałam. Poczułam, że coś spływa mi po policzku, ale nie płakałam tak rzewnie jak przedtem. Nie wiem dlaczego, ale nie potrafiłam. Kochałam tatę, kochałam bardzo, ale jakoś nie mogę przeżywać jego śmierci aż tak, jak robią to inni ludzie. Inni mają ochotę pójść za kochaną osobą nawet w piekące ognie śmierci, są gotowi oddać własne życie po to, by zobaczyć się z bliską zmarłą osobą. Ja tylko czuję jak moje serce boleśnie bije w piersi i jak łzy spływają mi po policzkach.

-Boże Katy. Nawet nie wiesz jak się wystraszyłem. Co się stało?- zapytał z troską. Dopiero teraz zrozumiałam, że siedzę na krześle opierając się o ścianę, a on klęczy naprzeciw mnie trzymając swoje męskie ręce na moich udach. Wzięłam je w swoje dłonie i przytuliłam się do niego, co odwzajemnił. 

-David...-mruknęłam nie mogąc z siebie wydusić nic więcej.- Mój tata... on... nie żyje!- wydusiłam po czym zacisnęłam powieki i zaczęłam łkać w jego ramię.

-Rozumiem skarbie. Nie płacz już, proszę...-w tym momencie z sali wyszedł lekarz. Spojrzałam w jego stronę, a później na Davida. 

-Idź. Ja pójdę do łazienki okej?- wstałam cały czas czując jego silne ramię na moim nadgarstku. Uśmiechnęłam się dają mu znak, że ze mną już jest okej. Chłopak puścił moją rękę po czym poszedł w stronę lekarza. 

Weszłam do łazienki, a moim pierwszym przystankiem stała się toaleta. Jakoś dziwnie poczułam, że skręca mi żołądek. Już za chwilę całe moje dzisiejsze jedzenie znalazło się w toalecie. Nie mogę opisać jaką niesamowitą ulgę odczułam, ale zaczęłam się trochę niepokoić. No bo w końcu żadne z produktów, które zjadłam nie było ciężkostrawne czy coś w tym stylu. Pewnie jakaś grypa żołądkowa czy coś. Podeszła do lustra i przejrzałam się. Wyglądałam okropnie, ale to przez łzy, stres i zmęczenie. Wyjęłam z torebki miętówkę, ale kiedy tylko poczułam jej zapach znów skręciło mi żołądek. Czym prędzej włożyłam opakowanie z powrotem do torebki, ale to nic nie dało. Resztki również wydobyły się z mojego żołądka. Przepłukałam więc lekko usta wodą i wyszłam z toalety. Pod drzwiami czekał już mój mąż. Widziałam w jego oczach zmartwienie mieszające się ze szczęściem. Uśmiechnęłam się na ten widok. 

-Nic mi nie jest kochanie, nie masz się czym martwić.- powiedziałam kładąc mu rękę na ramieniu.

-Katy wyglądasz naprawdę okropnie.- powiedział patrząc mi w oczy, jakby chciał tam odszukać całej prawdy.- Ja wiem, to dla ciebie trudny czas, ale martwię się o ciebie. Masz podkrążone oczy i jesteś cała blada.

-Nie chcę cię martwić, ale wyglądasz tak samo, albo jeszcze gorzej. Jak Nathaniel?

-W porządku. Operacja się udała. 

-Chciałbyś jeszcze przy nim posiedzieć?

-Chciałem, ale kiedy zobaczyłem ciebie odstąpiłem od tego pomysłu.- wziął moją rękę i pociągnął mnie w stronę windy.

-Daj spokój David. Nic mi nie jest...

-Idziemy!

I'm Rich BitchWhere stories live. Discover now