Wesele również przebiegało zupełnie tak jak to sobie wymarzyłam. No dobra, nie prawda. W najskrytszych snach nie myślałam, że będzie tak cudownie, a szampan będzie taki przepyszny. Mam tylko nadzieję, że ani David, ani ja nie uchlejemy się, bo byłoby dziwnie. Choć doszłam do wniosku, że to o siebie powinnam się martwić, bo ja mam na swoim koncie już trzy kieliszki, kiedy on wypił dopiero jeden. Luke już się opił, ale mniejsza. Nasz pierwszy taniec zapamiętam do końca życia. Tańczyliśmy wtuleni do siebie do piosenki XXXTENTACION - Changes. Mimo cudownej atmosfery, pysznego jedzenia i ślicznych ozdób jakoś nie mogłam bawić się tak, jakbym chciała. Martwiłam się tym, ponieważ to jest jednak moje wesele i ono nie powtórzy się już nigdy. Takie imprezy przeżywa się tylko raz, a ja się zamartwiam. Po części moje zamartwianie się jest winne trzem kieliszkom szampana. Co ja pieprzę? Właśnie dopijam czwarty. No, ale z drugiej strony jak mam się nie martwić. Odkąd David zapytał mnie w szpitalu czy będę jego dziewczyną marzyłam, by założyć z nim rodzinę z trójką dzieci, więc jak mogę się nie martwić. U ginekologa też byłam tylko raz i to w dodatku kilka lat temu. Zliczyłam ile razy już wylądowaliśmy w łóżku i doszłam do wniosku, że mam się czym martwić. Po siedmiu razach, kiedy zapomnieliśmy się zabezpieczyć chyba powinno się coś stać, prawda?
-Kochanie wszystko z tobą w porządku?- usłyszałam ten kochany głos, a po chwili zobaczyłam, że David siada na krześle naprzeciw mnie.
-Tak. Dlaczego miałoby nie być?
-Bo dopijasz czwarty kieliszek, a wesele trwa dopiero dwie godziny.- zauważył
-Luke już jest pijany.
-Bo to Luke okej? Powiedz o co ci chodzi. Wiem, jak marzyłaś o tym dniu, więc jestem pewien, że coś jest nie tak.
-Dobrze. Powiem ci, ale nie tutaj. Nie przy wszystkich.
Chłopak skinął głową i wziął moją rękę. Pociągnął mnie przez tłumy tańczących ludzi, aż wyszliśmy na zewnątrz. Chwilę szliśmy, by znaleźć się nad maleńkim strumykiem. Nawet nie wiedziałam, że tutaj płynie jakiś strumyk. Było tutaj dość sporo błota, bo kilka metrów stąd skończyły się płytki, więc musiałam uważać by nie pobrudzić sukni, ani butów. Mój mąż usiadł na murku przedtem podkładając sobie pod tyłek jakąś szmatkę. Zrobił to samo również tam, gdzie ja miałam usiąść. No tak, przecież ma jasnoniebieskie spodnie.
-Więc? Jesteśmy sami, możesz mi powiedzieć.- złapał mnie za rękę
-David...-westchnęłam patrząc na wodę w strumyku. Była taka uspakajająca- Nie wydaje ci się to dziwne, że siedem razy zapomnieliśmy się zabezpieczyć, a tu nadal nic?
-Skarbie...-spojrzał mi w oczy, a ja zatopiłam się w jego niesamowicie cudownych, błękitnych źrenicach.- Na prawdę o to ci chodzi? Widocznie robiliśmy to, nie wiem, w nie odpowiednim momencie?
-Siedem razy? David, a jak ze mną jest coś nie tak? Co jak jestem bezpłodna?
-Kochanie dlaczego? Dlaczego ty? Nawet jeśli jest coś nie tak, to dam się założyć, że nie z tobą.
-Z tobą?
-Ze mną.-skinął głową zamykając oczy i zbliżając się do moich ust. Ja jednak się odsunęłam, co znalazło odpowiedź w jego niezadowolonym mruknięciu.
-Nie możliwe. To na pewno ja...
-Dobrze.-przerwał mi- Jeśli naprawdę tak bardzo chcesz to pójdziemy do lekarza okej? Tylko nie myśl o tym teraz. Katy kochanie, to jedyny taki dzień w naszym życiu prawda? Więc nie możesz niszczyć go sobie zamartwieniami tak? Na dziś znikają wszystkie nasze problemy, tak pani Shey?
-Tak, panie Shey.- zaśmiałam się dając mu wreszcie tego wyczekiwanego buziaka.
CZYTASZ
I'm Rich Bitch
RomanceKaty Hilfiger jest typową córeczką tatusia, która zalicza wszystko i wszystkich. Jej ciemnobrązowe, długie włosy, niebieskie oczy i zgrabne ciało to coś co stało się obiektem westchnień całej męskiej części szkoły. Ona jednak trzyma się swojego chło...