72.

2.1K 82 9
                                    

Wiem, mam dwadzieścia lat. Niecałe nawet. On ma dwadzieścia jeden. Ale czy to jakkolwiek przeszkadza? Kochamy się i to jest częścią przewodnią tej bajki. Mam w dupie nasz wiek, nieprzygotowanie i to, że całe życie przed nami. Ja chcę to życie spędzić właśnie z nim. Chcę mieć dzieci i to w najbliższej przyszłości. Swoją drogą to niedziwne, że kilka razy zapomnieliśmy się zabezpieczyć, a ja i tak jestem czyściutka i co miesiąc szkarłatna ciecz postanawia nawiedzić moje majtki? 

-Ej Katy! Kurwa mam cię już dość! Nie dość, że jesteśmy już chyba w szóstym sklepie to jeszcze mnie w ogóle nie słuchasz!- z zamyślenia wyrwał mnie poirytowany głos Rey. Oderwałam wzrok od mojego odbicia w ogromnym lustrze i spojrzałam na nią. 

-A co jak jestem bezpłodna?- zapytałam z przerażeniem w głosie.

-Co?- spojrzała na mnie trochę jak na idiotkę- Nie ważne! Podoba ci się czy nie?

-Nah...-popatrzyłam na lustro raz jeszcze- Nie przekonuje mnie...

-Ciebie zadowolić to naprawdę graniczy z cudem!- Rey wydała z siebie poirytowany ryk. Jak słoń.

-Spokojnie. Ślub to coś, co nie zdarza się raz na miesiąc. Każda panna młoda jest oryginalna, więc i suknia taka powinna być. -odezwała się pracowniczka sklepu z odzieżą ślubną. Widać było po niej, że również jest już trochę poirytowana- Może powie mi pani jaki rodzaj pani odpowiada. Będzie szybciej.

-Um... Princessa?

Ekspedientka skinęła głową po czym odeszła kawałek w poszukiwaniu odpowiedniej sukni. Rey zaś podeszła do mnie od tyłu, by pomóc mi wydostać się z koronkowej pułapki. 

-Rozbieraj się...-westchnęła 

-Przed tobą? Nie, dziękuję.-prychnęłam 

-Jesteś głupia.-zaśmiała się i pomogła mi wyjść z sukni. W tym momencie zjawiła się ekspedientka i podała mojej przyjaciółce nowo wybraną rzecz. Rey uznała, że nie będzie mi jej pokazywać, bo jak twierdzi wszystkie na wieszaku mi się podobały. Tak więc znalazłam się w kolejnej tiulowej... ale zraz. To jest serio ładne i da się w tym oddychać. 

-I jak? Według mnie wygląda pani oszałamiająco.- powiedziała kasjerka 

-Wie pani, że mnie też się bardzo podoba?

-I? Co tym razem?- podeszła do mnie Rey, która nawet nie wiem kiedy stąd poszła.- Swoją drogą dzwonił David. Pytał czy przywieziesz mu jedzenie.

-Skąd on ma twój numer?- spojrzałam na nią, a ona wzruszyła ramionami- A a pro po sukni, jest przepiękna. Ile kosztuje?

-Jedenaście tysięcy.- kobieta uśmiechnęła się chyba trochę przepraszająco

-Trudno.-westchnęłam- Podoba mi się, a to najważniejsze. 

-Dobrze.- kobieta uśmiechnęła się po czym podeszła do kasy. 

Po wydostaniu się z sukni mogłyśmy iść pooglądać buty i bukiety. Z tym jednak poszło dość szybko. Odwiedziłyśmy jedynie cztery sklepy. Mnie jednak cały czas męczyła myśl, że ze mną coś na prawdę może być nie w porządku.


I'm Rich BitchWhere stories live. Discover now