69.

2.1K 84 5
                                    

Jadąc do domu cały czas łzy spływały mi po policzkach i myślałam tylko o tym co powiedziała mi Rey. Nie wiem dlaczego wcale nie czułam ulgi, ani szczęścia. Dopiero w tamtym momencie uświadomiłam sobie, że nie istnieje coś takiego jak nienawiść do drugiego człowieka. Możesz sobie wmawiać ile chcesz, ale i tak nie możesz go nienawidzić. Ja właśnie doświadczyłam tego na własnej skórze. Wmawiałam sobie twardo, że go nienawidzę, że jest dla mnie nikim. Wmawiałam sobie, że to nie człowiek, a jakaś istota żyjąca pozbawiona zupełnie człowieczeństwa i jakichkolwiek uczuć. Wierzyłam, a raczej chciałam wierzyć, że gdybym tylko mogła wzięłabym nóż i zrobiłabym mu to samo, co on mnie i temu chłopakowi, który miał imitować Davida na tych przerażających zdjęciach. Szkoda, że tak cholernie się okłamywałam. Pamiętam jak myślałam, że kiedy świat wreszcie pozbędzie się tego tyrana, ja poczuję się lepiej i będę szczęśliwa. Ale jak przyszło co do czego pozostały tylko łzy. Łzy i ten cholerny ucisk w sercu, uczucie, że to moja wina. Nie wiem dlaczego. Przecież nic złego nie zrobiłam. 

Znalazłam miejsce na parkingu, gdzie zostawiłam samochód. Chciałam jak najszybciej przedostać się do mieszkania, bo na pewno wyglądałam jak upiór. Mogę się założyć, że mam całe czarne oczy i policzki. W dodatku nadal płaczę i nie mogę się uspokoić. Czym prędzej przemknęłam się przez klatkę schodową i dostałam się do mojego małego królestwa. 

-David!- jęknęłam rzewnie, kiedy tylko zamknęłam drzwi i poczłapałam do salonu, gdzie siedział chłopak. Siedział na kanapie popijając coś,  prawdopodobnie kawę. Jego twarz była całkowicie wyprana z jakichkolwiek uczuć i w dodatku widziałam szklące się oczy. 

-Cześć...-mruknął z lekką chrypką, jakby dopiero co przestał płakać.

-Też masz załamanie? Chciałam ci coś powiedzieć, ale chyba się powstrzymam.- usiadłam obok niego i położyłam dłoń na jego ramieniu. 

-Chris nie żyje...-mruknął najciszej jak umiał przykładając kubek do ust. 

-Tak. Skąd wiedziałeś?-zapytałam lekko zbita z tropu, lecz on jedynie uśmiechnął się gorzko- Popełnił samobójstwo. 

Prychnął.

-Coś się stało?-spytałam zdziwiona jego zachowaniem.

-Nie popełnił samobójstwa. 

-Co masz na myśli?

-Nate go zabił...-widziałam łzę spływającą po jego policzku, mimo iż odwrócił głowę w stronę okna, by spojrzeć na zachód słońca.

Wiem, że coś jeszcze powiedział, ale nie wiem co. Wyłączyłam się. 

Zabił go...

Jak można zabić człowieka? Wiem, że trudno się tego domyśleć, ale jestem wierząca i wiem, że Bóg podarował życie każdej istocie na tej ziemi. Więc jak jakiś człowiek, niczego nie wart człowiek, nędzy człowiek, mógł pozwolić sobie na coś takiego? Jak człowiek, który jest stworzeniem Bożym mógł odebrać innemu to, co nie zostało mu przez niego podarowane. To tak jakby wziąć staruszce prezent od jej ukochanego wnuka, albo wziąć dziecku lizak, który dostało od swojej mamy.

Jak można zabić człowieka?

I'm Rich BitchWhere stories live. Discover now