Rozdział 18

350 44 26
                                    


   Szli przez ciemny, wąski korytarz, rozświetlany przez sztucznie stworzone światło. Kule, emanujące srebrzystą poświatą, stworzyły dwie kapłanki idące przed całą piątką. Ich ubiór nie składał się, tak jak u Triony Maiter ze sukni, lecz z szaty, której trójkątny kaptur sięgał niemal bioder, a do tego kolor był chłodno czerwony. Włosy miały ścięte do ramion, między którymi pasmami wplecione były bordowe wstążki.

   Za nimi szła Triona Maiter, wysuwając się na nieco na przód. Głowę trzymała wysoko i co parę kroków odwracała się by posłać w stronę Miry perfidne spojrzenie. Derwan idący koło blondwłosej, wpatrywał się w profil jej twarzy, na którym widniał szeroki uśmiech. Nie miał wątpliwości, że zażarcie walczyła o jego miecz, ale nie rozumiał dlaczego. Jego umiejętności były mizerne, choć i tak nie miał szans z zakonem magów.

   - Królowa nie jest tak miłosierna jak ja. Jeśli odezwiesz się do niej w nieodpowiedni sposób, nici będzie z porozumienia - odezwała się naczelna kapłanka, gdy zbliżali się do docelowego pomieszczenia.

   - Królowa. Nie wiedziałem, że już została koronowana - przyznał książę, marszcząc brwi. 

   Mira przytaknęła potwierdzająco. Tak jak go, ją również to zaskoczyło.

   - Od urodzenia jest królową Wiosny. Nie potrzebuje korony, aby nią być - szczyciła się, przesadnie pompatycznie. Z jej tonu głosu można by złudnie wywnioskować, że Shana Weniss była równa z boginiami.

   - Jeżeli tak... można uznać, że książę również jest już królem. Traktuj więc go po królewsku. - W rozmowę odważyła się włączyć Kari, która przyśpieszyła kroku, aby dogonić trójkę. 

   Jej brat spokojnie szedł z tyłu, niewzruszony przeprowadzoną rozmową. Nawet nie przysłuchiwał się jej. Oglądał czerwone znaki, które mijali na zdartych z farby ścianach zamku.

   Mira przytaknęła wyraźnie i w myśli gratulowała trafnego komentarza Kari. Za to książę nie mógł powstrzymać się od cichego prychnięcia śmiechem.

   - Z całym szacunkiem, księciu Derwanie, ale nie dorównujesz królowej Shanie. Nie osiągnąłeś do tej pory nic, oprócz ucieczki z własnego domu. Za to królowa w zaledwie kilkanaście lat zyskała poparcie całego dworu. Kwestia czasu aż usiądzie na tronie.

   - Jednak to nie przodkowie księcia stracili władzę, lecz twojej królowej. Nie osiągnęła na razie więc nic, jedynie stara się odzyskać to co utraciła jej rodzina wiele lat temu, nieprawdaż? - Nie poddawała się Kari, mówiąc otwarcie. Wcześniej myślała, że to Miry nie znosiła, jednak jeszcze wtedy nie poznała Triony. Od początku miała złe przeczucie co do niej, tak więc nie szczędziła słów.

   Naczelna kapłanka zatrzymała się nagle, zaciskając dłonie w pięści. Zanim Kari zdążyła zareagować, kobieta popchnęła ją na ścianę.

   - Nie macie prawa mówić tak o królowej Shanie, a szczególnie ty - wysyczała, prychając złowrogo. - Bliźniacy z Królestwa Wiecznej Zimy, których sam ojciec, król Teagan, się wyrzekł i oddał na obcy dwór. On. - Posłała krótkie spojrzenie Derwanowi. - Ma przynajmniej tytuł, za to wy nie macie nic. Nawet nazwisko wam nie przysługuje. Jesteście tylko wyrzutkami, których nikt nie chce. Nic nie znaczycie. Mogłabym was tutaj zabić, a nikt nawet by się tym nie przejął...

   - Jaka jest królowa Shana? - przerwała kobiecie Mira widząc, że za daleko potoczyła się ta rozmowa. Kapłanka nie znała prawdy o królu Teaganie, nawet jego dzieci nie wiedziały dlaczego wysłał je na obcy dwór. Serce Miry zabiło boleśnie, widząc minę Kari. Wystarczyło parę słów, aby się poddała, a zawziętość jaka się charakteryzowała zniknęła. - Mam nadzieję, że jej okres rządzenia będzie lepszy niż u jej rodziców - kontynuowała, wkładając dziarsko ręce do kieszeni spodni. - To smutne jak skończyli. Dopiero co objęli władzę, urodzili córkę i już zostali zamordowani. Choć nie oszukujmy się. - Cmoknęła, krzywiąc się. - Nie bez powodu. W czasie krótkiego panowania zdążyli wywołać większy chaos niż wszyscy wcześniejszy władcy razem wzięci. Głód, likwidowanie całych wiosek, wyzyskiwanie biedniejszych, nie przestrzeganie prawa. Możnowładcą się to się nie spodobało. Mam nadzieję, że królowa Shana nie skończy tak samo. To byłoby przykre, jeżeli zostałaby zabita przez tę samą szlachtę, której poparcie zdobyła. Nie uważasz?

Cienie mrokuWhere stories live. Discover now