Rozdział 42

215 29 21
                                    

NOWA OKŁADKA. Co myślicie? 


   Mira otworzyła usta z zamiarem skomentowania, jednak powstrzymał ją strach oraz niewiedza do kogo powinna kierować słowa. Miała wrażenie, że zdanie wydostało się z ust ósemki kapłanów, jednak nie było pogłosu. Wyraźnie słyszała tylko jeden dźwięk. Jeszcze bardziej poczuła zmieszanie, gdy zauważyła, że wychudzone palce całej ósemki poruszały się identycznie w tym samym momencie. Jakby byli tą sama osobą, ale rozdzieloną na kilka ciał.

   - Wiem, po co przyszliście. Znam dokładne miejsce i czas, w którym kryształy znów staną się wolne. Chętnie wam to zdradzę...

   - Za jaką cenę? - Odważyła zapytać się Mira, wchodząc w słowo istocie.

   Głośny i głęboki rechot zagrzmiał, znikając po chwili w czeluści.

   Mirze jednak nie było tak do śmiechu. Jedyne czego była pewna o Zakonie Umarłych, że ich pomoc nigdy nie była darmowa. Nie raz słyszała o cenach jaką żądali. Czasami była to jakaś część ciała - oko, palec, w gorszym przypadku ręka lub noga. To uważaną za najmniejszą cenę. Niektórzy musieli wykonać zlecone przez zakon zadanie, którego realizacja mogła trwać nawet wiele lat. Największą ceną było oddanie swojego życia w ich władanie. Liczyła, że sprawa, z którą przyszli, nie była zbyt dużo warta.

   - Wiedziałem, że o to zapytasz. Jesteś niecierpliwa, dziecko. Uważaj, bo niecierpliwość jest cechą głupców.

   - Jaka jest cena? - powtórzyła, nie zważając na uczucie każące jej paść na kolana i błagać o przebaczenie. Gdy odczuła, jak jej tatuaże się wybudziły, przeniknął ją niespodziewany przypływ odwagi . W dalszym ciągu odczuwała strach, ale w tej chwili nie był już tak pochłaniający, aby zabierał jej jasność myślenia. Na początku musiała dowiedzieć się ceny, by móc prowadzić dalszą rozmowę.

   - Oh, moje dziecko. Kiedyś to będzie twoją zgubą.

   Przełknęła ślinę. Przez myśl przeszło jej, czy tylko przypuszczał, czy to widział. Podobno kapłani Zakonu Umarłych widzieli przeszłości i przyszłości każdej osoby.

   - Cena nie jest duża, jeżeli o to się martwisz. Macie tylko jedną, wartą rzecz do zaoferowania mi... - urwał. Mimo że cała trójka nie widziała twarzy istot, mieli wrażenie, że na każdej wpłynął zimny uśmiech. - Ty, moje dziecko.

   Nie musiał dokładnie precyzować o kogo chodziło. Wystarczyło, że cała ósemka w tej samej chwili skazała długim i chudym palcem na Mirę. Kobieta spodziewała się tego, choć nie poczuła ulgi, gdy to usłyszała. Jeszcze przecież nie wiedziała, co konkretnie od niej wymagali.

   - Czerń wyryta w twoją skórę...

   - Nie oddam ich - wtrąciła, nieświadomie robiąc krok do tyłu. To była jedyna rzecz, o którą nie bała się walczyć nawet z tymi istotami.

   - Mimo chęci, nawet ja nie mógłbym ci ich odebrać. Wybrały ciebie, bo jako jedyna stworzyłaś z nimi całość. Chcę jedynie je poczuć. Liznąć moc starszą nawet ode mnie.

   - Dużo o nich wiesz - mruknęła mimowolnie.

   - Ty za to nie wiesz nic o mocy, którą dzierżysz. Ignorancja to kolejna cecha głupców.

   Na jej twarz wpłynął uśmiech, który nie sięgał szafirowych tęczówek. Nie była z tego faktu zadowolona, ale przyznała w myślach istocie rację. Mimo posiadania ich już tylu lat, tak naprawdę dalej nie wiedziała o nich nic - czym były, jakie było ich pierwotne przeznaczenie i jak dokładnie je zyskała. Dawno temu, gdy nie udało jej się znaleźć odpowiedzi, przestała szukać i zadawać sobie te pytania. Stwierdziła, że znajdują się one w ukrytych wspomnieniach, więc na odzyskaniu ich się skupiła.

Cienie mrokuWhere stories live. Discover now