Rozdział 31

332 33 5
                                    



   Wspomnienia z ostatnich tygodni przelatywały przez jej umysł.

   Tańczyła na balu z księciem Rowanem, gdy nagle trenowała z jego bratem.

   Widziała siebie rozmawiającą z Arim, a drugim okiem walczącą z Królem Brianem.

   Jeden z wielu drwiących komentarzy Kari przeplatał się z rozmową z jej ojcem.

   Oglądała przeszłość, była teraźniejszością, ale widziała i przyszłość - swoje plany. Wspomnienia pojawiały się przed nią, ale nie była w stanie żadnego na dłuższy moment zatrzymać. Jak cały czas się kręcąca korba kołowrotu w studni. Tylko, że ta zatrzyma się dopiero wtedy, gdy wiadro będzie u szczytu. I właśnie tak się stało. 

   Wszystko zniknęło. Jej umysł powiła ciemność, mimo że ona stała w bieli. Nie było nic więcej po za jasnością, nią, Rowanem oraz ogromnym murem zbudowanym z tych samych wzorów, które posiadała na ciele. Ciągnęły się wysoko w górę, wrzesz, ale i w dół. Z każdej strony nie było widać końca.

   Skierowała wzrok na Rowana, który zbliżał się do muru. Otworzyła usta, aby krzyknąć, ale nie wydała z siebie żadnego dźwięku. Zebrała się więc do biegu, by go zatrzymać, jednak jej ruchy były o wiele wolniejsze, podczas gdy książę poruszał się normalnie.

   Postawiła pierwszy krok, lecz czarnowłosy już wyciągnął rękę, aby dotknąć ciemności znaków.

   Zaczęły do niej dochodzić różne dźwięki, obrazy i zapachy.

   Biegła na polanie wśród wysokich, żółtych kwiatów. W powietrzu unosiła się obezwładniająca woń, która oczarowywała ją z każdym wdechem coraz bardziej. Przypominała jej coś... kogoś.

   Chcę w tym roku być najlepsza. - Usłyszała dziewczęcy, znany głos, jednak nie potrafiła go dopasować do żadnej osoby.

   Nie możesz być ostatnia. - Tym razem był to męski głos. Na jego dźwięk mocniej zabiło jej serce.

   Przed oczami widziała osobę, która tuliła ją i pozwała wytrzeć łzy. Nie czuła jednak ciepła, lecz chłód, który objął jej ciało.

   On wróci. Spróbuje znowu. - To był ponownie ten przyjemny męski głos. Po chwili zamienił się w rozpacz, powodującą na jej ciele ciarki.

   Proszę, nie. - Ktoś krzyknął, płakał. To była ona.

   Tonęła. Coś ciągnęło ją w dół. Macki wykute z mroku pchały ją na gromadę ciał. Martwych ciał. Wysuszone z życia. I to samo za chwilę spotka ją.

Jesteś piękna. - Poczuła na policzku dotyk. Pragnęła zatrzymać to ciepło i już zawsze się nim rozkoszować.

   Kocham cię.

   Krzyknęła. Tym razem z jej ust wydobył się dźwięk... w tym samym czasie, w którym książę ledwie dotknął muru.

   Potężny odrzut wyrzucił ich do tyłu... po czym Rowana z umysłu Miry.

   Wrócili do swoich ciał, które zostały odrzucone w przeciwne strony. Mira poleciała do tyłu, upadając na plecy i ślizgając się po powierzchni. Za to Rowan uderzył w schody, z których się od razy sturlał.

   Oboje byli oszołomieni, a w ich uszach boleśnie szumiało. Mimo to książę był tym, któremu przeszło pierwszemu. Mira nie była w stanie wstać, w czasie gdy chłopak podniósł się, a nawet zaśmiał.

Cienie mrokuWhere stories live. Discover now