Rozdział 38

239 30 7
                                    


   Mothwe zniwelował zaklęcie, wpatrując się w Mirę z nieukrywanym zaskoczeniem. Drewniana kobieta zniknęła w blacie. Stół powrócił do swojego wcześniejszego wyglądu. Nie pozostał nawet ślad rzucanego przed chwilą zaklęcia.

   - Skąd wiedziałaś? - zapytał po chwili, wyraźnie zmieszany.

   - Nie wiem - oznajmiła szczerze. - Po prostu te zdanie pojawiło się w mojej głowie.

   - Mhm... - mruknął jedynie, odwracając na chwilę wzrok. Na jego twarzy szybko pojawił się dość formalny uśmiech. - Nawiązując do historii - powrócił do głównego tematu, postanawiając, że pomyśli o tym później. - Sądzę, że Królestwo Słońca chce odłączyć kryształy...

   - I za ich pomocą podbić resztę ziem - dokończyła.

   Mothwe skrzywił się niewesoło, przytakując.

   - Albo nawet gorzej. Niepokoi mnie mag ukrywający się za księciem Rowanem. Myślę, że wie coś więcej o kryształach niż my.

   - Więc... - Mira podniosła się nieznacznie, przybliżając w stronę towarzysza. - Idziemy go zmusić do ujawnienia, co wie?

   Mothwe pstryknął palcami w jej czoło. Miry twarz stężała w złym grymasie. Złapała się za czoło instynktownie, mimo że nie nawet tego nie poczuła.

   - Nie bądź hop do przodu - skarcił ją na wpół poważnie, kręcąc gwałtownie głową. - Jeżeli to, co o nim mówią, jest prawdą, to szybciej on nas do czegoś zmusi. To za duże ryzyko.

   Mira skrzyżowała ręce na piersi i z butną miną odchyliła głowę do tyłu. Westchnęła, wyciągając ręce do góry. Jak zwykle kość trzasnęła w jej ramieniu.

   - To co mam zrobić? - zapytała cichym głosem po chwili.

   - W normalnym przypadku radziłbym ci się nie wtrącać, ale chyba jest już na to za późno. Twoje towarzyszenie księciu spowodowało, że już siedzisz w tym zbyt głęboko. - Przyłożył rękę do czoła i gwałtownie pokręcił głową. - Czy ty zawsze musisz znajdować się tam, gdzie najwięcej się dzieje? - mruknął pod nosem. - Jak ty w ogóle go spotkałaś? Porwałaś go z zamku, napadłaś na niego...

   - Nie - wtrąciła Mira natychmiastowo. - Oczywiście, że go nie porwałam...  - Zamilkła na chwilę i skrzywiła się nieznacznie, przypominając sobie moment poznania księcia. - Może napadłam na niego, ale nie zrobiłem niczego, czego nie chciał.

   - Pogrążasz się jeszcze bardziej.

   Spojrzała na niego niedowierzająco.

   - Miałam wizję od Bogini Wody. Kazała mi znaleźć księcia, więc to zrobiłam - wyjaśniła.

   - Głupia i naiwna, jak widać w dalszym ciągu. Co ci powtarzałem wielokrotnie?

   Przewróciła oczami.

   - Żeby pijanym nie podrywać kobiet... Pijanym nie włamywać się do zamków... A i pijanym nie wychodzić za mąż - wyliczyła.

   - Nie - zaprzeczył oburzony. - Znaczy to też, ale chodziło mi o zasadę dotyczącą bogów.

   - Aaa... - Postanowiła nie ułatwiać zadania towarzyszowi, toteż przybrała zdumiony wyraz twarzy. - Jak ona brzmiała? Możesz przypomnieć?

   Mothwe spojrzał na nią karcącą. Wziął głęboki wdech i wydech, postanawiając nie komentować jej uszczypliwego zachowania.

   - Bogów już nie ma - odparł. - Opuścili te ziemie zaraz po stworzeniu nas. Nie ingerują w nasze życie.

   - Jeżeli tak, jak wyjaśnisz, że miałam wizję. Widziałam księcia Derwana jasno i wyraźnie, mimo że nigdy wcześniej go nie spotkałam.

   - Jak zawsze ja swoje, ty swoje...

   - Ponieważ nie dajesz mi żadnych dowodów - oburzyła się, podnosząc głos. - Nie jestem już tą małą dziewczynką, która wierzy w każde twoje słowo. Jeżeli mam ci uwierzyć, pokaż mi, że tak jest. Jeżeli bogów nie ma wśród nas, udowodnij mi.

   - Nie udowodnię ci, że czegoś nie ma. To ty powinnaś udowodnić, że coś jest.

   Mira westchnęła ciężko.

   - Utopiłam się prawie wannie, czy to nie jest dowód? - oznajmiła wpół żartobliwie, chcąc rozluźnić gęsta atmosferę.

   Kąciki ust Mothwe nieznacznie się uniosły.

   - Jakie masz plany? - zapytał po chwili, chcąc zmienić temat. Nie widział się z Mirą tyle czasu, że nie chciał kończyć tego spotkania kłótnią. - Książe jest jedną z najbardziej ściganych osób we wszystkich królestwach. Masz jakiś konkretny plan, czy po prostu przesiedzisz z nim burzę w Królestwie Igieł?

   - Znasz mnie. Nie jestem zwolennikiem czekania. Chcę działać... ale nie wiem w którą stronę. Szczerze... jestem w potrzasku. Straciliśmy naszą przewagę, Królewskie Ostrza.

   - Jeżeli chcesz usłyszeć moją radę, to muszę cię zawieść, ale nie doradzę ci nic konkretnego. Innej osobie rzekłbym, żeby odpuściła, ale znam cię na tyle długo, że wiem, że im góra wyższa, tym bardziej chcesz się na nią wspiąć. Musisz odzyskać przewagę. Być osobą rozdającą karty w tej grze.

   - Zdobędę kryształy po odłączeniu z miecza - oznajmiła nagle Mira, dostając natchnienia.

   - Nie chodziło mi o to - odparł natychmiast. - To jest bardzo wysoka góra, Miro - podkreślił jej imię, nie mogąc się do niego jeszcze przyzwyczaić. - Kryształy posiadają niezwykłą moc. Za ich pomocą Jeźdźcy stali się królami.

   - Odłączenie kryształów z pewnością będzie wymagało ogromnych zasobów magii. Nawet jeżeli mag księcia Rowana jest na tyle silny, żeby zrobić to sam, później będzie osłabiony. A ja to wykorzystam. Zdobędę kryształy OD RAZU po ich odłączeniu.

   - Skąd będziesz wiedzieć, kiedy zamierza to zrobić?

   Mira odwróciła wzrok. Na jej twarzy pojawiła się intensywna konsternacja.

   - Zakon Umarłych.

   Spojrzała zaskoczona na towarzysza. Przez jej twarz przebiegła fala strachu. Zadrżała. Na jej ciele pojawiły się ciarki, a włosy ustały dęba.

   - Będę musiała dużo zapłacić - orzekła łamiącym się głosem, choć nie to ją najbardziej martwiło.

   - Nie ty, tylko ja. Udam się tam i zdobędę dla ciebie informacje.

   - Nie zgadzam się - odparła Mira natychmiast z widocznym oburzeniem.

   - Rolą nauczyciela jest chronić swojego ucznia. Puszczenie tam ciebie jest z mojej strony niedopuszczalne.

   - Mothwe, nie obronisz mnie od wszystkiego. Zrobiłeś już dla mnie wystarczająco. Pozwól, że teraz ja będę chronić innych.

   - Tak szybko rosną - mruknął cicho. - Mimo to i tak udam się tam za ciebie.

   - Nie udasz, bo tak się składa, że mam dla ciebie inne zadanie. Nowego ucznia, którego nauka wiąże się z wieloma profitami: alkoholem, bogactwem i przy okazji przetrzepaniem paru osób skóry.

   - Zamieniam się w słuch. 


Przepraszam, ale od następnego tygodnia będzie pojawiać się tylko jeden rozdział ( w poniedziałek lub w czwartek. Jak wolicie?). Jesteśmy już prawie przy końcu tego tomu i niestety dopadło mnie brak weny twórczej. Mam jeszcze dwa rozdziały w zanadrzu, a później jakoś dam radę wyskrobać rozdział tygodniowo. Niestety czasami tak bywa, mam nadzieję, że nie ma cie mi tego za złe. 

Cienie mrokuWhere stories live. Discover now