Rozdział 26

372 42 21
                                    


   Biegła za królem, co jakiś czas kryjąc się od patrolujących strażników. Niektórych musiała ogłuszyć. Robiła to niestarannie i głośno. Nie potrafiła skupić się na tym zadaniu. Cały czas w głowie miała swoją klęskę. Nienawidziła uczucia porażki. Wtedy cały czas o niej myślała, nie mogąc się na niczym skupić. Zawiodła. Dostała szansę go zabić... i wypuściła ją z rąk roztrzaskując na miliony, niemożliwych do połączenia części. Była podrażniona i roztargniona. Nie zważała na otoczenie, przestała myśleć logicznie.

   Schowała się za wgłębieniem w ścianie, gdy król zatrzymał się przy swojej komnacie. Zacisnęła pięści, zamknęła oczy i jęknęła najciszej, jak potrafiła wyrażając swoją złość. Wytwarzając dźwięk próbowała pozbyć się tego przytłaczającego uczucia... jednak na nic to się zdało.

   Otworzyła oczy i zaklęła siarczyście, widząc zamykające się drzwi od komnaty króla. Zapominając, że nie powinna używać magii, stworzyła zaklęcie. Stała się niewidzialna. Pobiegła w stronę wejścia przemykając koło dwóch strażników, którzy jedynie poczuli powiew powietrza. W ostatniej chwili wbiegła do pokoju, a drzwi zatrzasnęły się głośnym echem. Poczuła... jak pojawia się bariera wokół pomieszczenia, tyle że to nie ona ją stworzyła.

   W ostatnim momencie odskoczyła padając na ziemię, gdy poczuła zbliżające się ostrze. Król nie czekał aż kobieta obezna się w sytuacji. Pchnął w jej stronę klingę.

   Mira kopnęła w piszczel mężczyzny, dając sobie sekundy na stanie. Wygięła kręgosłup, siłę skumulowała w rękach i odepchnęła się od nich, wskakując na lekko zgięte nogi. Król obrócił miecz w dłoniach, od którego malachitowego kryształu odbijała się biegnąca na niego kobieta.

    Mira skoczyła, wybijając się od uda króla, unikając przy tym jego ataku. Zakręciła się wokół jego ciała, owijając na szyi władcy wytworzony z tatuaży sznur. Usiadła na barczystych barkach, mocno krzyżując nogi. Ścisnęła bardziej pętle, podnosząc wyżej ręce.

   Król Brian zaczął się dusić. Opuścił miecz i mimowolnie jego palce próbowały poluzować sznur. Jęknął głośno, zataczając się do tyłu. Walnął Mirą o ścianę, jednak ta ani trochę nie obluzowała pętli. Kilka razy powtórzył próbę obrony. Bezskutecznie. Zmienił więc taktykę.

   Zamknął na chwile oczy padając na kolana. Gdy je otworzył, nie było w nich ciemnobrązowych tęczówek. Stały się srebrne, rozświetlane przez żywe błyskawice.

   Mira skrzywiła się niewesoło, wchłaniając sznur. Czas dla niej zwolnił. Skoczyła stopami na barki przeciwnika i odepchnęła się od nich.

   W tej samej chwili z pleców króla wystrzelił piorun.

   Kobieta zrobiła obrót w powietrzu lecąc przed siebie, za to piorun poleciał wprost na ścianę. Bariera wokół pokoju zadrżała, meble się poruszyły, a ozdobne wazony spadły na ziemię roztrzaskując się o nią.

   Mira sprawnie wylądowała na ziemi. Zdążyła się odwrócić, a już oślepiło ją jasne światło. Ciało króla nienaturalnie się świeciło, a energia aż wypływała z niego. Wystawił dłonie, a już w stronę kobiety leciał ciąg błyskawic.

   Wyciągnęła jedną rękę na spotkanie ku nim, drugą w stronę  okna. Jej ciało zadrżało, gdy pochłonęła pierwsze porcje błyskawic. Przepływ energii przeszedł przez jej ciało. Gdyby nie tatuaże, nie przetrwałaby takiej ilości magii.

   Z jej drugiej ręki wystrzeliło skupisko błyskawic, które przyjęła. Nie przebiło bariery, za to okna już tak. Roztrzaskało się na tysiące drobin. Pokój cały drżał, gdy Mira przyjmowała nieprzerwanie kolejne warstwy magii króla, by następnie je wypuścić. Była jak przekaźnik rozświetlany przez energię burz.

Cienie mrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz