Rozdział 30

312 34 9
                                    


    - Jesteś tego pewna? - Piskliwy, ale łagodny głos rozbrzmiał echem po ogromnej sali rozświetlanej jedynie przez magiczne światła w każdym rogu. - Nie będziemy w stanie cię przywołać. A nie wiadomo, jak wygląda tam sytuacja. Może być znacznie gorzej niż u nas - ostrzegła naczelna, którą Mira poznała tydzień temu. To ona była odpowiedzialna za transport księcia oraz jego towarzyszy do zamku w stolicy.

   Mira nie pamiętała jej imienia, choć była pewna, że ta jej się przedstawiała. Była całkiem inna niż Triona, mimo że piastowały te same stanowisko. Była raczej uosobieniem łagodności. Jej głos brzmiał miło, a oczami nie patrzyła na Mirę z obrzydzeniem, jak reszta kapłanek.

   - Muszę zaryzykować - odpowiedziała, wchodząc w okrąg wyryty w kafelkowym, bordowym podłożu. 

   To samo zdanie powiedziała Derwanowi kilka minut wcześniej, gdy ten nalegał, aby odpuściła ten pomysł. Później namawiał ją, że przeniesie się wraz z nią. Mira nie chciała mu mówić, że byłby dla niej balastem, ale w ostateczności powiedziała to na głos. Poskutkowało - po tych słowach już się nie odezwał.

   - To twoja decyzja - powiedziała ze zrozumieniem. - Spróbujemy przenieść cię w najbezpieczniejsze miejsce, ale nie obiecuję, że w takowym wylądujesz. Zamek króla Teagana ochraniany jest setkami zaklęć, spróbujemy się przez nie przebić, jednak jeśli on sam nie wyrazi zgody, nie będziemy w stanie cię przenieść.

   - Wpuści mnie - stwierdziła zdawkowo.

   Naczelna westchnęła widząc zaślepioną pewność Miry, jednak już się nie odezwała. Podeszła do okręgu i ustała centralnie na granicy jego. Spojrzeniem przywołała resztę magów, ukrywających się w mroku pomieszczenia.

   Po chwili Mirę otaczały kapłanki. Ich czerwone peleryny tworzyły okrąg wokół tego wyrytego na ziemi. Ręce miały skrzyżowane, oczy zamknięte. Właśnie tworzyły zaklęcie jednocząc razem swoje umysły.

   Tak własnie działały zakony. Razem tworzyli zaklęcia i używali magii. Dzięki temu mieli większe możliwości i mniej się przy tym męczyli. Gdyby Mira samodzielnie miałaby stworzyć portal do Królestwa Wiecznej Zimy, później musiałaby odpocząć przez parę godzin. Za to kilka zebranych Czerwonych Kapłanek bez problemu przeniesie Mirę, przy tym zachowując większość swojej energii - jedynie nieznacznie się zmęczą. 

   W jednym punkcie wyrytego okręgu pojawiła się srebrna poświata. Zaczęła powoli z dwóch stron zalewać wgłębienie niczym wylane rozgrzane srebro. Wraz z światłem ziemia pod nogami Miry stawała się miększa, a do tego bordowe kafle zaczęły błyszczeć i jakby się roztapiać. Blondwłosą oblazło uczucie, że stała w wodzie do kostek. Mimowolnie na jej ciele pojawiły się ciarki.

   Srebrne światło pochłonęło już cały okrąg. Pomieszczenie objęła oślepiająca jasność, która tak szybko jak się pojawiła, tak zniknęła... wraz z Mirą, która nie znajdowała się już w stolicy.

   Stała w lodowym zamku w Królestwie Wiecznej Zimy wpatrując się wprost na osobę siedząco na tronie.

   Z całą pewnością nie ją oczekiwała zastać.

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Cienie mrokuWhere stories live. Discover now