Rozdział 37

245 33 14
                                    


   - Cycki ci urosły. - To były pierwsze słowa mężczyzny skierowane w stronę Miry, gdy zajęli jeden ze stołów, na którego blacie znajdowały się jeszcze puste dzbany poprzednich biesiadników. 

   - Ci również - odparła natychmiast, wpatrując się w przedzierające przez ubrania fałdy tłuszczu. Po walce jego mięśnie znacznie zniknęły. - Przytyłeś - dopowiedziała. - Kiedy zyskałeś trzydzieści kilo do wagi?

   - To moja ochrona. Rycerze mają zbroje, ja mam to. - Poklepał się po brzuchu, uśmiechając wesoło.

   Mira westchnęła, próbując ukryć wyłaniający się na twarzy uśmiech.

   - Nie zmieniłeś się - skwitowała szczerze.

   - Czy ja wiem... piję więcej.

   - Chodziło mi o charakter. Alkoholu to ty zawsze dużo spożywałeś.

   - Nie przesadzaj - powiedział w chwili, gdy podniósł kufel wypełniony po brzegi piwem. - Idzie twój mały podróżnik - zauważył pomiędzy siorbnięciami, zerkając za Mirę.

   Książe walnął rękami o stół.

   - Przegrałaś - obwieścił oburzony.

   - Wiem. Zauważyłam... i poczułam - burknęła.

   - Straciłaś wszystkie nasze pieniądze - kontynuował Derwan.

   - Mówiłam, żeby jej nie ufać - warknęła Kari, zatrzymując się za księciem.

   - Ślicznotka - mruknął do siebie pijak, wpatrując się w białowłosą.

   Mira nogą ostrzegawczo walnęła w jego kostkę pod stołem. Mężczyzna nawet tego nie poczuł.

   - Nikogo nie kręci stary babiarz - dodała.

   - Kobiety na mnie lecą. Piszczą, by spędzić ze mną choć chwilę.

   - Znacie się? - zapytał Derwan. Reszta nie zaszczyciła go nawet spojrzeniem. Został od razu zbyty.

   Mira niemal zadławiła się własnym śmiechem słysząc pewność w słowach mężczyzny.

   - Wskaż mi choć jedną - zadrwiła.

   - Kto to? - powtórzył znów książę, starając zwrócić na siebie uwagę. Bezskutecznie.

   - Na przykład tamta - stwierdził po chwili szukania.

   Mira skierowała spojrzenie, kierując się wzrokiem towarzysza.

   - To mężczyzna - stwierdziła.

   - Nie. Widzę długie włosy i zgrabny tyłeczek.

   - A ja pokaźną brodę i wybrzuszenie w spodniach.

   - Mira! - Spróbował ostatni raz książę, mając dość bycia ignorowany w taki sposób.

   - Młody - powitał go pijak, jakby dopiero teraz zauważając, że cały czas stał przy nich i wsłuchiwał się w rozmowę. - Wykiwałem cię. A kuku. Tak naprawdę nie jestem pijakiem rzygającym pod własne nogi.

   Mira po usłyszanych słowach zakryła ręką twarz w geście zażenowania. Wiedziała, że była grubiańska i niewychowana, ale przy nim... zachowywała etykietę niczym królowa.

   - To jest Mothwe Elron, mój przyjaciel z dawnych lat - orzekła po chwili.

   - Nauczyciel - poprawił ją. - Wstydzi się tego. Woli udawać, że wszystkiego nauczyła się sama.

Cienie mrokuWhere stories live. Discover now