3

283 14 0
                                    

Usłyszałem dzwonek, który był jak zbawieniem od tej ciszy ale też jest jak toksyna, którą trzeba na mnie wylać. Podchodzę do drzwi, ze strachem. Stał ten sam chłopak co kilka godzin temu.

-Dobry wieczór.- Można było usłyszeć że dopiero co wstał.
-Witam proszę wejdź.- Gestem zaprosiłem go do siebie.- Przepraszam, że wcześniej tak wybuchnąłem po prostu nie wytrzymałem.
-Rozumiem ja tak samo miałem. Mogę poprosić o kawę?- To znaczy że przechodził to samo co ja? Zrobiłem mu kawę a sobie herbaty.

-Proszę.-Podałem jego napój siadając na krześle. -Skąd wiesz, że ja jestem z nim i skąd wiesz, że mnie zdradził?- Musze to wiedzieć inaczej będę się męczył z tym w nocy.
-Miał dwóch chłopaków, czyli ciebie i mnie chyba. Powiedział mi wszystko tydzień temu.- Co? Czyli miał dwóch u boku.

-Mieszkałeś tutaj?
-Tak. Boli to, że tutaj wiąże się wiele wspaniałych wspomnień.- Widziałem jak łzy zbierają się pod jego powiekami. Pewnie go bardziej boli niż mnie.

-Wszystko dobrze?- Zapytałem.
-Tak pewnie.-Otarł łzy które zdążyły uciekną z oczu i płynąć po policzku. Zrobiło mi się przykro.
-Wyżal mi się będzie ci lepiej. Wiem o czym mówię.-Chciałem mu pomóc. Zapewnię bym zamknął się w pokoju. Płakałbym całe dnie i noce.
-Mogę opowiedzieć i chodzić po domu?
-Pewnie.- Uśmiechnąłem się przyjacielsko. Poszliśmy pierwsze do małego pustego pokoju, który ma być kącikiem malarskim dla mnie.

-Tutaj był pokój z moimi i jego zdjęciami.- Palcem pokazał na sufit.- Tu był wielki napis "KOCHAM CIĘ". Co tutaj ma być?
-Chyba kącik malarski.- Tylko szeptałem bo nie mogłem podnieść tonu do normalnego. 

Poszliśmy na dużą sale tu ma być studio. Już powymyślał piosenki o miłość do mnie. Ale pewnie to kłamstwo skoro mnie zdradzał i to z młodszym.

-Tu pierwszy raz dla niego zatańczyłem. Od tego czasu kocham tańczyć. Bardziej kochałem.
-Nie możesz z tego zrezygnować to będzie twój wybór czy dalej będziesz tańczyć. Nie przejmuj się nim.
-Przemyśle to.- Skinąłem głową. 

Jesteśmy w naszej sypialni. Czy oni już to robili? Spojrzałem na niego pytająco. Popatrzył na mnie z bólem na twarzy.
-Tak.- Słowo tak ciężkie jak ogromny kamień. Nagle upadł na kolana i łzy płynęły jak z wodospadu. Przytuliłem go. Razem z nim zacząłem płakać. Woda, która płynęła z naszych policzków łączyła się w jedną rzekę.

Byliśmy tak długo, aż nasze oczy nie zaczęły piec.
-Chcesz się przespać? Pewnie jesteś zmęczony.- Szepnąłem gdy się od siebie odkleiliśmy. Przytaknął swoją czerwoną czupryną.

-To tutaj się prześpisz a ja pójdę do kuchni.
-Dobrze. Jestem trochę głodny. Mogę coś do jedzenia?
-Zaraz przyniosę ty połóż się na łóżku.- W pewnym sensie tak naprawdę to był materac z jakąś pościelą. Wyszedłem z pomieszczenia kierując się w stronę lodówki. Ogrzałem mu posiłek. Nalałem do misek zupę. Też trochę zgłodniałem Podałem mu jedzenie i usiadłem obok niego.

-Dziękuje ci.- Przerwałem cisze, która panowała w całym pomieszczeniu.
-Nie ma za co. Mam nadzieje, że chociaż wam się ułoży.- Bardziej posmutniałem bo nie wiem dalej co teraz zrobić, gdy znam całą prawdę.

-Nie wiem czy dalej wytrzymam z tą prawdą, którą dzięki tobie znam.- Musze pierwsze to zaakceptować i jeszcze z nim porozmawiać. Wyszedłem z pokoju, a w ręce trzymałem puste naczynia. 

Dałem je do zlewu i nalałem sobie soku pomarańczowego. Wziąłem ogromny łyk czując ten kwaśny smak mieszący się z słodkim nektarem.

Nowy ja [Changlix]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz