10

175 8 1
                                    

Patrzyłem pusto w ścianę przed sobą i czekałem co powie kompan obok mnie.

-Masz szczęście bo ja też tam lecę.- Uśmiechnął się do mnie. Po tych słowach poczułem jakąś ulgę, że ktoś będzie ze mną w obcym dla mnie kraju.

-A ja wiesz.. Mogę trochę u ciebie pomieszkać? Wiem, że to nie miłe ledwo się poznaliśmy a już pytam o coś takiego.- Mówiłem trochę zdenerwowany.

-Pewnie. Rozumiem w jakiej jesteś sytuacji. Ja na przykład nie wiem co bym ze sobą zrobił. Jesteś silny.- Po tych słowach przytulił mnie. Stałem jak wryty nie wie działem co robić. Nikt mi nie powiedział, że jestem silny nawet rodzice.

-A tak w ogóle jestem Seo Changbin. A ty?

-Lee Felix.- I odwzajemniłem w końcu uścisk. Byłem szczęśliwy po tym tygodniu zostanie tylko nikłe wspomnienie.

-Chodzimy już na te bramki bo zaraz nam samolot ucieknie.- Kiwnąłem tylko głową i odkleiłem się od bruneta. Poszliśmy i pozałatwialiśmy różne formalność czekało tylko wejście do tego ogromnego pojazdu szybującego po niebie.

Gdy siedzieliśmy już na miejscach to oparłem głowę o ramię towarzysz. Byłem strasznie zmęczony to wszystko jest takie nowe i zagadkowe. Czułem się jakbym leciał do nowego życia które mam nadzieje będzie lepsze niż to co przeżyłem. 

Po chwili stewardessa zaczęła tłumaczyć wszystkim zasady w samolocie i tym podobne. Gdy nareszcie skończyła mogłem się ułożyć i odpłynąć do wymarzonej krainy Morfeusza.

Obudziłem się bez nikogo przy mnie, więc zacząłem się rozglądać na wszystkie strony czy nie ma gdzieś kolegi. Nie mogłem nigdzie zobaczyć. Pewnie poszedł na chwile do toalety. 

Zacząłem przeglądać media i co nowego na świecie. Szybko mnie znudziło urządzenie, więc wyjąłem notesik i mini zestaw ołówków. Zacząłem szkicować twarz mego kompana. 

Po kilku minutach przyszedł z powrotem Changbin. Popatrzyłem na niego na chwile i wróciłem do dawnej czynność.

-Ty rysujesz?

-Tak trochę ale to nie są jakieś arcydzieła.- Powiedziałem nie obdarzając go nawet wzrokiem.

-Czy ty rysujesz moją twarz?- Zarumieniłem się.

-T-tak bo ma-masz taką twarz.

-Czyli jaką?- Spojrzał na mnie, a ja bardziej się czerwieniłem.

-N-no ta-taką prostą i

-Ii~~- Zaczął mnie powoli denerwować tym dokuczaniem. Wyprostowałem się próbują opanować emocje i powiedziałem ze stoickim spokojem.

-Masz bardzo przystojną twarz panie Seo.- Po chwili usłyszałem cichy śmiech, więc też się zacząłem się śmiać. Tak się śmialiśmy, że aż zaczęliśmy płakać. 

Gdy nagle nam zaburczało w brzuchach. Patrzyłem na niższego ze wstydem, a on tylko się zachichotał i wyciągną z torby podręcznej jakieś żelki i sok jabłkowy. Mi aż się zaświeciły oczka na ten wspaniały zapas.

-Proszę częstuj się.- Z szeregiem białych zębów podał mi jedną paczkę paluszków.

-Dziękuje.- Wyszeptałem i wziąłem do ręki plastikowe opakowanie i polowi jadłem i popijałem to napojem. Gdy się najadłem włączyłem jakiś film dla zabicia czasu jeszcze czekało nas siedem godzin.

Po zakończonym seansie Changbin spał słodko mi na ramieniu tak samo jak na nim. Przez chwile patrzyłem na piękny widok na oknem. Czułem się dzisiaj inaczej jakby wszystkie problemy zostawiam za sobą. Ten chłopak jest moją spokojną oazą.

Teraz muszę go bronić i zawsze być z nim. Chce muszę mu podziękować za tyle ciepła i wsparcia. Pogłaskałem go po miękkich włosach i ucałowałem jego czoło.

Nowy ja [Changlix]Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt