6

236 11 6
                                    

Pierwszy raz tak spanikowałem. Nie mogę się uspokoić serce wali jak szalone, a twarz aż parzy od buraka na niej, a oddycham jakbym właśnie przybiegł maraton, a nawet trzy razy. Po chwili usłyszałem pukanie do drzwi.

- Nic ci Felix nie jest?- Wychyliła się głowa czerwonogłowego.

-T-tak nic mi nie jest.- Przytuliłem się bardziej do poduszki.

Wtedy poczułem jak napięcie ze mnie znika.  Jest już po dziewiętnastej, czyli za półtorej godziny powinienem iść do Chrisa. Położyłem się na łóżku i myślałem o tym chłopaku, na którego wpadłem. Pomimo, że był niższy to i tak wydawał się silniejszym ode mnie.

 Ciekawe jak ma na imię? Czy ma może dziewczynę? A może jest homoseksualny? Jaki jest jego typ dziewczyny, czy też chłopaka? Może chce się ze mną umówić?

Tego ja nawet nie wiem, ale chcę się dowiedzieć się tego. To chyba nazywa się profesjonalnie zauroczenie. Pomimo, że to wiem czuje się trochę szczęśliwy, ale w ogóle nie czuje smutku. 

Tego smutku, o którym wszyscy mówią. Dobra trzeba w końcu się zbierać i iść do tego kochasia bez serca. Potem nie wiem co mam robić. 

Może powinienem powiedzieć rodzicom o tej sytuacji. Może powinienem wyjechać z miasto? Może tak zrobię. Wtedy będzie łatwiej mi z tym wszystkim. Pożyje zobaczę. 

Właśnie się zbierałem na wyjście i się stresowałem. Boję się jak zareaguje na moją decyzję, ale wiem na pewno, że mu nie wybaczę za dużo osób zranił w tym i mnie. Przypomniało mi się dzień, w którym oświadczył że musimy zamieszkać razem bo nie wytrzyma.

To był początek lata wtedy skończyłem ostatni rok szkoły licealnej. Chan wymyślił że zrobi dla mnie przyjęcie z powodu skończenia liceum. 

Zaprosił kilku znajomych z klasy i naszych rodziców. Wszystko zorganizował. Było to w restauracji jak później się dowiedziałem była strasznie droga.

To była piękna uroczystość. Każdy do mnie podchodził z upominkiem i gratulował mi zdania szkoły i pytał co teraz będę robić. Zwykle odpowiadałem, że będę szedł na studia artystyczne. 

Gdy zjedliśmy posiłek Chan gdzieś poszedł i zostawił mnie samego. Trochę się bałem bo poszedł tak bez słowa gdy byłem zajęty rozmową z kompanami.  

Gdy nie wracaj długo zacząłem go szukać po sali, w której przebywaliśmy. Nie mogłem do znaleźć, więc usiadłem na swoje miejsce. Westchnąłem i co chwile patrzyłem na drzwi wejściowe. 

Gdy goście to zauważyli zaczęli się pytać, czy wszystko w porządku a ja nie wiedziałem co mam robić. Zaczynałem powoli panikować, wtedy do pomieszczenia wszedł mój ratownik. Cały zasapany i spocony. Podszedłem do niego i spytałem się, czy wszystko w porządku, a on tylko pokręcił przecząco głowę i pocałował mnie w czoło. Potem popatrzył na tłum za mną, którzy patrzyli na niego zdziwieni i zaskoczeni. 

Po chwili wziął moją dłoń i pociągnął mnie na środek sali. Zgromadzeni wstali od stołu i podeszli do nas. Patrzyłem do na blondasa to na ludzi wokół mnie. Poczułem jak starszy bierze mnie za twarz tak, abym mógł widzieć tylko jego. Patrzyłem w jego oczy, w których widziałem gwiazdki. Uklękną na jedno kolano. Myślałem, że zwariuje on chce mi się oświadczyć. Tak myślałem. W ręku miał czerwone pudełeczko. Powoli je otwierał, a ja patrzyłem na to jak w najlepszą rzecz w moim życiu. Ale przed pokazaniem skarbu zapytał.

-Zamieszkamy razem?

Nowy ja [Changlix]Where stories live. Discover now