37

118 5 0
                                    

Przy kuchence nie stał Changbin tylko Hyunjin?! Przeraziłem się powoli szedłem tyłem, by wrócić do pokoju po cichu.

-O widać, że się obudziłeś- Zauważył mnie i się do mnie uśmiechnął promiennie.

Czy coś stał o gdy spałem? Ale trzeba przyznać wygląda bardzo przystojnie z tym uśmiechem na twarzy. Stałem jak słup soli i patrzyłem na niego, a ten na mnie. Zrobił pierwszy krok do mnie to ja do tyłu. Tak szedłem w odwrotne ślady, w którymś momencie straciłem równowagę i upadłem na pośladki. 

-Nic ci nie jest, Felix?- Szybko przy mnie spanikowałem i zwinąłem się w kulkę. Zacząłem płakać. 

Dlaczego cię nie ma?! Powiedziałeś, że mnie obronisz przed nim. Poczułem jak łapie mnie za nadgarstki i ciągnie bym nie zakrywał twarzy i spojrzał mi oczy.- Wiem, że ci ciężko, dlatego tu jestem. Chciałem, też przeprosić.- Zerknął na swoje dłonie a potem na moją szyję. 

Powolnie się uspakajałem bym dobrze mógł zrozumieć jasnego bruneta. Siedziałem jedząc co przyrządził straszy. Po zjedzonym posiłku usiedliśmy na sofie w części salonu.

-Wybacz mi Felix za te rany, ale ja po prostu nie mogłem wytrzymać, gdy cię zobaczyłem w ramionach Changbina. Teraz mnie dobrze wysłuchał bo nie będę się powtarzać.- Kiwnąłem potakująco głowę i zaczął mówić.- Nie wiem, czy wiesz, ale jest modelem i często mnie nie ma w Seulu. Changbin to mój chłopak, chyba bo teraz nie wiem mam mętlik w głowię. Wyjechał tydzień temu dając znać, że jak nie zdąży to mam się tobą zająć. Tak naprawdę nie wiem co on w tobie widzi, ale dobra każdy ma swój gust. Najpierw byłem wkurzony, że bardziej się o ciebie troszczy, niż o mnie albo o niego samego.- Westchnął i podszedł do okno, który pokazywał, że chmury się zbierają.- Później zrozumiałem, że już przegrałem, a mimo to chciałem by był szczęśliwy dlatego się będę tobą zajmował dopóki Bin nie wróci.- Jego smutny wzrok przeniósł się na mnie.

-Jak mogę mieć pytanie. Jaka historia wiąże ciebie i Bina?- Opowiedziałem mu jak się spotkaliśmy raz się uśmiechał z zachowani starszego raz robił minę zbitego psa. 

-Nie domyślałem się, że Bin jest dla ciebie jak zbawiciel. To urocze.- Pochylił swoją czupryną i spojrzał na mnie spokojnym wzrokiem. 

Chyba mogę mu ostatni raz dać szanse, prawda? Po ciężkiej rozmowie uciekłem do swojego pokoju. Przysiadłem przy biurku i znów oglądałem twarz starszego.

Coś mnie jakby popchnęło i wyciągnąłem kartki i ołówki i zacząłem pierwszy szkic Changbina patrzącego na mnie z gwiazdkami w oczach. Początkujące kreski w ogóle nie przypominały go lecz z każdym ruchem coraz bardziej mi wychodziło.

Rysunek po kilku godzinach pracy skończony pełny dumy przyczepiłem do ściany taśmą klejącą. Po wykonanej czynność usłyszałem pukanie o drewno.

-Proszę.- Za deski pomalowanej na biało wyłoniła się głowa Seungmina. Zdziwiłem się, ponieważ mówił, że będzie zajęty do końca wakacji treningami i tak dalej.- Część Seungmin, co u ciebie? Siadaj zaraz przyniosę herbatę.- Kiwnął głową i przysiadł na łóżku. Po kilku minutach przyszedłem z naparem jeden kubek dałem młodszemu, a drugi położyłem na blacie obok moich szpargałów.

-Felix bo ja bo ten.- Jąkał się co trochę mnie zaniepokoiło. Nagle popatrzył mi wprost w oczy i powiedział.- Changbin i Jisung razem z Minho zaginęli. Wiesz coś o tym?

Nowy ja [Changlix]Where stories live. Discover now