28

108 7 2
                                    

-To może cię trochę nauczy.- Całe ręce miałem w krwi. Na twarzy tez miałem kilka mniejszych ran. Czerwień mieszała się z moimi łzami. Byłem zmęczony i obolały nie mogłem ruszyć w ogóle ramionami.-Oj, oj, muszę już iść do domu i oczyścić się z twojej krwi. To było dla ciebie ostrzeżenie.- Wyszedł w końcu z pomieszczenia a potem z mieszkania. Nie wiedziałem, która godzina, ale po kilkunastu minutach pierwsze promienie słońca wchodziły przez okno prosto na moje biurko, na którym leżały porozrzucanie przypory do rysowania. Ogniste strumienie światła tańczyły na białej pościeli, na której dziś nie miałem prawa pospać w bezpiecznych ramionach starszego.

Musiałem wstać trzeba się zając tymi cięciami i śniadankiem dla bruneta, może dzisiaj znajdzie dla mnie czas.

Poszedłem do łazienki z zamiarem wymycia się. Dostałem się pod lecąca prosto na mnie wodę rany strasznie piekły.

Nie mogłem znaleźć w zaparowanym miejscu żadnych bandaży. Dlatego przywiązałem ręcznik do bioder i udałem się do kuchni może tam będą potrzebne mi rzeczy. Miałem rację tam była cała apteczka. Opatrzyłem ręce i jeszcze raz oczyściłem ranę na szyi i założyłem biały materiał.

Wyglądałem jak jakiś desperant, który się ostro pociął. Jak już byłem w jadalni to zrobiłem coś pysznego do jedzonka. Mruczałem jakoś piosenkę i nie zauważyłem jak brunet wchodzi do kuchni.

Stałem do niego tyłem dopiero jak coś powiedział odwróciłem się w jego stronę. Wyglądał na wystraszonego i przerażonego.

-Felix, co się tobie stało?- Poszedł oglądając moje prawie gołe ciało bo całkiem zapomniałem że nie ubrałem żadnych ubrań. Dotykał łokieć kark, plecy, tors. Przez ten dotyk czułem jak mnie uzdrawia i nic więcej nie potrzebował by mi poprawić humor.

-Siadaj zaraz będzie śniadanie, a przed tobą pewnie jeszcze dużo pracy.- Zabrałem od ciebie te dłonie pełne ciepła. Starał jeszcze coś powiedzieć, ale chyba mu coś przeszkadzało wtedy uśmiechnąłem się do niego jak najszerzej. Odwzajemnił gest i usiadł na krześle przy blacie.

Podałem mu talerz i kubek z naparem przysiadłem na przeciw niego. Szybko zjadłem nie chciałem z nim teraz rozmawiać bo wiedziałem, że będzie pytał o te wszystkie skaleczenia. Najgorsze był w tym wszystkim, że było jeszcze lato, prawie koniec sierpnia. Jest strasznie gorąca na dworze, a w mieszkaniu już nie wspominając to jak mam zasłonić ten zbiór nacięć. Będzie je widać no mówi się trudno takie życie.

Ubrałem się w krótki rękaw i luźne do kolan spodenki. Westchnąłem i napisałem do przyjaciół czy dzisiaj przyjdą do mnie. Jisung od razu odpowiedział, że pewnie dzisiaj przyjdzie popołudniu, a Seungmin tylko zobaczył i nic nie dopisał pewnie jest zajęty i później napisze.

Wyszedłem stąd i skierowałem się do salonu, w którym siedział na kanapie starszy i byłem zdziwiony, ponieważ nie miał na kolanach laptopa jak zwykle rano. Ten fakt mnie uszczęśliwił i po kryjomu chciałem położyć się na jego udzie. Najpierw klepnąłem się nieopodal niego na telewizorze leciała jakaś drama.

Przesuwałem się powoli tak by nie zauważył lecz jak zawsze mi się nie udało, ponieważ gdyż byłem prawie na dobrym miejscu niższy wziął mnie za ramie i położył tam gdzie pragnąłem. Z wielkim uśmiechem patrzyłem na niego i skinąłem lekko głowę i ja odwróciłem w stronę szklanego ekranu.

Po kilku scen z serialu poczułem na włosach dotyk jego dłoń. Była jak zawsze ciepła i dawała poczucie bezpieczeństwa. Może pójdę teraz spać przecież nic się nie stanie jak trochę prześpię nockę, prawda?

I z takimi myślami odleciałem do krainy Morfeusza.

Nowy ja [Changlix]حيث تعيش القصص. اكتشف الآن