36

108 5 2
                                    

W kopercie znajdował się jakiś plastikowy prostokąt i jakaś karteczka.


Hej Lix

Piszę teraz bo mam ważną sprawę do zrobienia, więc nie będzie mnie najmniej tydzień. Przelałem na twoje konto z pieniędzmi, ale jak ci nie starczy to napisz esemesa to ci jeszcze wyśle. Masz jeszcze prezent ode mnie na pożegnanie. To jest obywatelstwo Koreańskie. Wybacz, że mnie teraz nie przy to tobie do za tydzień. 

Twój kochany Changbin

Czyli będę sam w tym mieszkaniu?! On żartuje, prawda?! Zaraz przyjdzie mówią "Dałeś się naprać Lix" i z wielkim uśmiechem mnie przytuli. 

Obróciłem się w stronę drzwi z nadzieją w oczach. Stałem tak piętnaście minut lecz, nikt nie zapukał, nikt nie zadzwonił, i nikt nie otworzył drzwi. Czyli mam czekać jak posłuszny piesek. Dobra przecież dam radę bez nikogo przez te siedem dni.

Pierwsze się ubiorę i pójdę do sklepu. Kupiłem kilka paczek lodów i jakieś zupki chińskie na te kilkadziesiąt godzin. Gdy wróciłem z zakupów wszystko schowałem tylko zostawiłem jedno pudełko z zamrożonym deserem. 

Usiadłem przed telewizorem i włączyłem jakiś randomowy serial. Będę czekał na niego tyle ile trzeba tylko po to by być później na zawsze.

Dzisiaj Changbin w końcu wraca. Mieszkanie wygląda jak nowe po nocnym sprzątaniu. Nie mogłem się doczekać, kiedy zobaczę jego ciemne oczy, usłyszę piękny głos, poczuję jego rozpalający dotyk na swojej skórze. 

Stałem przed lustrem w moim pokoju wybierając jak zawsze jakiś ubiór, który zrzuci starszego na łopatki. Przez ten czas chyba schudłem jakieś pięć kilogramów. Nie zmieniałem przez ten czas bandażów i wyglądały strasznie dlatego powoli je zdjąłem je z skóry. Rany brawie się zabliźniły, więc jest dobrze. Na szyi nic się nie zmieniło siniak nawet nie zmalał. 

Zmieniłem opatrunek i ubrałem koszule w gratkę i czarne rurki. Nie zakładałem żadnych kolczyków i nie robiłem też makijażu. Chce by mnie zobaczył takim jakim mnie zostawił. Siedziałem w kuchni z gorącą kawą. Kawa wystygła.

Przebywałem w salonie z ciepłym posiłkiem. Posiłek był zimny. 

Leżałem w jego pomieszczeniu. Łzy lecą po policzkach z tęsknoty. 

Jestem przed biurkiem w swoich czterech kątach patrząc na rysunki oddające wspaniałe wspomnienia. Wspomnienia wystygają. 

Dzień się już zakończył. 

Czemu jestem dalej sam? Co mam zrobić by do mnie wrócił? Może pozostaje mi tylko czekać. Może był zajęty i wróci jutro. Krople spływały po twarzy gdy leżałem głową oparty o ręce na drewnie. Ostatni obraz jaki wydziałem przed zaśnięciem był uśmiechnięty Changbin. 

Promienie chciały się przedostać do środka, ale zasłony przy tym przeszkadzały. Mimo to były smugi światło kontrastując się z ciemnością, która mnie otaczała. Podniosłem czuprynę i poczułem jak coś się suwa z moich barków to był koc, czyli ktoś mnie okrył w nocy. Jest duże prawdopodobieństwo, że to starszy dlatego czym prędzej się podniosłem i to był błąd, ponieważ zakręciło mi się w głowię. Zerknąłem szybko na zwierciadło wyglądałem tak jak zwykle czyli jest dobrze.

Wychyliłem się z pokoju doświadczyłem cudownego zapachu. Pewnie brunet pichcił coś w kuchni w ramach przeprosin. Uśmiech sam mi wskoczył na twarz. Cały w skowronkach szedłem w stronę jadalni. Przy blacie, nie stał Changbin tylko, ktoś wyższy i kogoś nienawidzę całym sercem.

Nowy ja [Changlix]Where stories live. Discover now