4

282 15 0
                                    

Jeongin pewnie już śpi. Biorę telefon do ręki. Jest godzina 3:35. Za prawie trzy godziny Chris powinien być w domu. Zostawiłem kartkę dla Jeongina obok niego, a dla Banga zostawiłem na blacie w kuchni. 

Ubrałem buty i wyszedłem na dwór chociaż były początki wiosny można było jeszcze poczuć chłodny wiatr, który pieścił moje rude włosy. Ciemno niebo dawał spokój, którego teraz potrzebowałem. 

Spacerowałem przez park, w którym poznałem blondyna. Poszedłem na górkę, na której powiedzieliśmy co do siebie czujemy. Położyłem się na trawie. Patrząc na gwiazdy, które dawały jeszcze ostatni blask. 

Zamknąłem oczy by zobaczyć jego ze mną i uśmiechem na twarzy, ale zamiast tego widziałem go z Yangiem. Poczułem jak coś spływa mi po twarzy z kącik oczu.

Pierwsze promienie lekko padały mi na twarz przy tym budząc mnie ze snu. Przetarłem piąstką oko. 

Słońce budzi drzewa, które są wokół mnie. Słychać śpiew ptaków, które są jak lek na moje złamane serce. Zapach zieleni pobudza całe ciało do życia na nowo. Chciałem tutaj siedzieć cały dzień i rozkoszować się tym błogim stanem. 

Zamiast tego poszedłem do cukierni po ciasto. Gdy wróciłem do mieszkania była godzina 8:35, czyli nie było mnie pięć godzin.

 Chciałem przywitać nowego kolegę lub Banga ale nie wiedziałem, że zobaczę ich obu. Leżeli przeszkleni do siebie na łóżku. Chris był bez koszulki. Było tak samo jak we śnie. 

Bez myślenia wziąłem walizkę i wyciągnąłem bruneta z łóżka.

-O co chodzi?- Zapytał ziewając głośno.

-Popatrz kto z tobą spał przez dwie godziny.- Popatrzyłem na jego twarz ze smutkiem.- Mogę u ciebie pomieszkać?

-Pewnie. Na mnie możesz liczyć. Ja nie wiedziałem kiedy przyszedł i się położył obok mnie.- Powiedział cały czerwony na twarzy.

-Nie tłumacz się to jego wina nie twoja Jeongin.- Wyszliśmy z mieszkania, a wszystko miałem w dwóch dużych walizkach. Szedłem smutny za brunatem. Usłyszałem zamek otwieranych drzwi.

-Proszę wejdź Felix.- Mieszkanie nie było małe.

-Mam jeden pokój dla ciebie.- Pokazał palcem na drzwi, które były białe.-Masz tam łóżko, biurko i też szafę.

Znikną za innymi drzwiami pewnie to jego pokój. Musi połączyć wątki, co się stało z ostatnich kilku godzin temu. Wszedłem do pomieszczenia, który był ogromny. Na szczęście nie wyglądał jak u niego. Wydałem swoje ciche "wow". 

Położyłem walizkę na łóżku. Powoli się rozpakowywałem. Jak skończyłem dochodziła piętnasta. 

Wyszedłem z pokoju i zapukałem do Yanga. Otworzyłem powoli, a chłopak leżał na łożu z słuchawkami w uszach. Zauważyłem różne zdjęcia z nim i tym samym człowiekiem, którego kochałem.

 Pod powiekami już szczypało. Wstrząsnąłem głową żeby wyrzucić smutki. 

Podszedłem do łoża. Lekko go szturchnąłem w ramię. Otworzył jedno oko i wyciągnął słuchawkę.

-Słucham.

-Nie chciałem przeszkadzać, ale czy pójdziesz ze mną na miasto?- Mam nadzieje że się zgodzi bo boje się że natknę się na Banga. Zrobiłem te swoje słodkie oczka.

-Proszę.- Powiedziałem słodkim głosikiem.

-Dobra i tak zrobiłem się głodny.

-To ja pójdę się przebrać.

-Okej za 15 minut w przedpokoju.- Poszedłem się przebrać i uczesać rude włosy. Czekałem jeszcze chwile przy drzwiach i wyszliśmy z mieszkania. Świeże powietrze otulały moją twarz i spokojnie koiły nerwy. Szliśmy do jakieś knajpki w ciszy.

-Co panowie zamawiają?- Nie zauważyłem jak tu dotarliśmy i jak tu siedzę. Szybko sięgnąłem po menu i przeleciałem wzrokiem po daniach.

-Ja poproszę o frytki z zapiekanką.

-Jaką zapiekanką?

-Z szynką.

-A dla pana?- Zwrócił się do mojego towarzysza.

-To samo.

Nowy ja [Changlix]Where stories live. Discover now