9

199 12 1
                                    

Tym, który stał na pagórku był ten chłopak z wcześniej, na którego wpadłem przypadkiem. Zarumieniłem się na ten piękny widok.

 On stał wprost na księżyc, a gwiazdy aż się odbijały w jego ciemnych oczach. Patrzyłem na niego z ukrycia, a on cały czas szukał mnie wzrokiem. 

W końcu uległem nie mogłem patrzeć jak się katuje tylko po to by mnie zobaczyć. Chociaż to słodkie z jego strony. Gdy wyszedłem z cienia drzew od razu do mnie podbiegł i przytulił. CO?! Ale się zrobiło nagle gorąco i to strasznie gorąco. Ale odwzajemniłem gest i wtuliłem się w bluzę, którą miał na sobie.

-Co ty robisz?- Zapytałem z ciekawości.

-Byłeś smutny i chciałem cię pocieszyć.- Ale on jest słodki normalnie tylko schrupać.

-Dzięki, ale muszę już iść.- Powoli się odkleiłem się ciemnowłosego.

-Ale spotkamy się jeszcze prawda?- Patrzył na mnie tym wzrokiem szczeniaka. "Bądź tylko mój" to chciałem mu powiedzieć, ale nie mogłem.

-Może kiedyś. Kiedy los powie, że mamy się jeszcze raz się spotkać.-Uśmiechnąłem się do niego i szedłem w stronę domu byłem zmęczony za dużo się dzisiaj wydarzyło. 

Gdy tylko wszedłem do mieszkania zapachniała przepysznym ciastem i po chwili widziałem w fartuchu Jeojina i z tortem w ręku. 

-Dzięki za to, ale muszę się położyć dobrze?-On tylko kiwnął głową i ruszył do kuchni odłożyć wypiek. Ja za to ruszyłem do swojego łóżka i od razu odpłynąłem do świata Morfeusza. 

Gdy słońce wstawało obudziło mnie przy tym. Pierwsze promyki pyły jak lek na moje bolące serce. To ciepło jest jak pocieszenie i miłości. Nie wiem co mam zrobić, a nie będę całe życie być pasożytem u młodszego. 

Wtedy wpadłem na wspaniały pomysł. Sprawdziłem ile mam na karcie. Czy tyle starczy? Sprawdzam stronę i kupuję co mi potrzebne i sprawdzam godzinę mam jeszcze 2 godziny. 

Zdążę.

 Biorę walizkę pakuje co wypakowałem wczoraj i wychodzę jak najciszej z mieszkania tak by nie obudzić brunecika. Nie zostawiam nic nie chce by pamiętaj chłopaka, który ucieka z słowem obietnicy i jej nie spełnia.

 Wyszedłem z bloku i zadzwoniłem po taksówkę i pojechałem na wybrane miejsce. Wszystko mam przy sobie. Muszę jeszcze czekać godzinę. Śmieszne nikt nie wie gdzie jestem nawet się nie domyślają gdzie mogę być. Uśmiechnąłem się pod nosem. 

Nikt mnie nie przytuli, nikt nie powie dobra robota nawet, nikt nie powie wracaj szybko. Zastanawiam się dalej czy to dobry pomysł, ale potem wpadają wszystkie wspomnienia z tego roku te dobre jak i złe. Łzy chcą polecieć, ale ja im na to nie pozwolę. Nie chcę już płakać gdy nagle ktoś z tyłu mnie łapie za ramie.

Z przerażeniem obracam się powoli na tył i widzę znajomą już twarz. Jego uśmiech jest jak milion perełek, które są jak skarb małży. 

-Znów się widzimy.- Powiedział cały w skowronkach.

-Masz rację.- Odwzajemniam gest i pokazuje na miejsce obok.-Siadaj.

-Dzięki.- Usiadł obok mnie, a walizkę położył przed siebie. Wyglądał na trochę wykończonego jakby pół nocy nie mógł spać.

-Może powiesz czemu wczoraj tak rozpaczliwie śpiewałeś. Nurtuje mnie to pytanie od wczoraj.-  Czuję się spokojniejszy przy nim jakbym mógł mu powiedzieć co mi leży od dawna na sercu, więc zacząłem.

Opowiedziałem co się stało, że dowiedziałem się prawdy o moim byłym chłopaku o tym, że mi się oświadczył i też o dobroci Jeojina, którego zostawiłem samego w domu. Lecz ominąłem fragmenty, w których on siedział mi w głowie. 

-To co teraz zamierzasz robić? 

-Tego ja nie wiem, ale wiem jedno że lecę do Korei.

Nowy ja [Changlix]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz