5

255 14 5
                                    


Nie mogłem oderwać wzroku od okna. Cały czas mam wrażenie, że zaraz go zobaczę w tłumie ludzi.
-Nie patrz tak jakbyś czekaj właśnie na niego.- Powiedział i zaczął jeść przyniesione jedzenie. Ja też wziąłem się za posiłek.

Po skończonej konsumpcji poszliśmy do sklepu z odzieżą. Chciałem kupić nowe ciuchy bo za niedługo zaczyna się sezon wiosenny. a ja uwielbiam wiosnę. Zawsze jest tyle kolorów tyle się budzi do życia po długiej przerwie. 

Weszliśmy do dużego sklepu z ciekawymi ciuchami i jeszcze bardzo tanie. Wchodziłem do jednej alejki i zaraz miałem pięć wieszaków z ubraniami.

 Gdy wszedłem do następnej zauważyłem bardzo interesującą bluzę wziąłem dwie jedną dla mnie druga dla Jeongina. Szybko wyszedłem z alejki i skierowałem się do kasy. Potajemnie schowałem bluzy do torby by nie zauważył.

 Szybko podbiegłem do niego, który stał przed sklepem z telefonem w ręce. Gdy mnie zauważył szybko go schował.
-Gdzie teraz idziemy?- Zapytał młodszy.
-Teraz kierunek dom.- Odezwałem się podekscytowany i ruszyłem w kierunku bloku mieszkalnego. 

Szedłem uśmiechnięty gdy nagle dzwoni mój telefon cały piękny czar prysł jak bańka mydlana. Powoli wyciągnąłem urządzenie z kieszeni. Popatrzyłam na wyświetlacz i zamarłem. To był ON. Spojrzałem na bruneta, a ten z wystraszonym wzrokiem lekko przytakną. Czułem jak czas się zatrzymuje, a telefon jeszcze mocniej wibruje w mojej dłoni. Raz się żyje pomyślałem i przesunąłem po ekranie zieloną ikonę. Po tym przyłożyłem wyświetlacz do ucha.

-H-halo.- Powiedziałem. Byłem zdenerwowany na maksa.
-Felix? Dobrze cię słyszeć. Gdzie jesteś? Nie ma cię w domu, ani w parku. Mam dla ciebie niespodziankę. Czekam na ciebie w domu koteczku. Buziaczki.
-A-ale...- Nie dał mi dokończyć tylko się rozłączył.

 Przez chwile myślałem, że to mi się wydawało nikt nie dzwonił, nikt nie mówił, ale tak nie było. Dawał znać dźwięk przerwanego połączenie.

-Hej Felix wszystko dobrze? -Młodszy popatrzył mnie smutnym wzrokiem.
-Chris chcę się spotkać bo myśli, że dalej jesteśmy razem.- Zacząłem powoli iść ale już nie z takim entuzjazmem. Tylko ze strachem i smutkiem, a to wszystko wina jednego telefonu. JEGO telefonu JEGO głosu.

-Może pójdziesz na to spotkanie i wyjaśnisz mu wszystko jeszcze raz na spokojnie bez uciekania.- Pod kreślił słowo "uciekania". Przez chwile popatrzyłem na niego spojrzeniem, którym mogłem go zabić, ale jakby tak  popatrzyć to ma racje. Gdybym powiedział mu co leży mi na sercu to mogło być całkowicie inaczej.

-Ja muszę tam iść nie ma innego wyjścia.- Popatrzyłem w górę wiedząc, że to będzie najgorsze spotkanie w moim życiu nawet gorszy, w którym Chan pierwszy raz przyszedł na kolacje do moich rodziców. Ostatnie spotkanie. 

Nagle w coś uderzyłem i mocno upadłem na ziemie. Syknąłem z bólu.
- 안녕하세요 당신에게 아무런 문제가 없습니까?(tłm. Hej. Nic ci się stało?)- Rozglądałem się szukając właściciela tego głosu nie rozumieją co w ogóle do mnie powiedział. 

Spojrzałem w górę i ujrzałem bruneta z ciemnymi oczami wyglądał jak bóstwo. Potem zauważyłem, że podaje mi rękę, więc ją chwytam i się podnoszę. Znowu coś do mnie mówi a ja nic nie rozumiem. Przychylam głowę z pytaniem na twarzy.

-Przepraszam ale nic nie rozumiem.- Stała się nagle cisza, a brunet patrzył na mnie nie dowierzając.
-Nie to ja przepraszam. Wpadam na pana i jeszcze gadam jakimś innym językiem. Myślałem że pan jest Koreańczykiem niech pan mi wybaczy. Muszę już iść do widzenia.- Odszedł ze rumieńcem na swojej pięknej twarzy.
-Nic się nie stało. Ja też muszę już iść. Do widzenia.- Tak właśnie oddalałem się od brązowo-włosowego chłopaka, który wyglądał jak bóg. Gdy w końcu dotarliśmy do domy po długiej wycieczce wbiegłem do swojego pokoju cały czerwony.

Nowy ja [Changlix]Where stories live. Discover now