25

101 5 0
                                    

-Sam nie znam odpowiedzi- Odpowiedziałem.

-To może, dlatego mało z nim rozmawiasz.- Miał rację nic prawie o nim nie wiem. Może udami się do zdobyć. Parzyłem na chłopaków a w oczach miałem nową nadzieje.

 Jisung skakał po pokoju widząc moją rządze walki o starszego, a Seungmin uśmiechnął cię pod nosem i kiwnął głową, że trzyma za mnie kciuki.

Dzięki chłopaki jesteście wspaniali.- Uściskałem moich przyjaciół i powiedział, że mogą już iść zadzwonię gdy coś wymyśle. Pożegnałem ich i już miałem się skierować do pokoju gdy usłyszałem swoje imię za drzwiami pomieszczenia, w którym był starszy z tym modelem.

-Felix, podejdź tu proszę.- Czyli się nie przesłyszałem westchnąłem i poszedłem w tam tym kierunku. Otworzyłem drzwi i stanąłem i patrzyłem swoim pustym wzrokiem.

-Coś się stało, Hyung?- Nie miałem teraz ochoty tu przybywać musiałem wymyślić plan.

-Ja mam problem do ciebie co to jest?- Powiedział dureń machając łańcuchem, który dałem brunetowi.

-To jest prezent ode mnie za to, że mną się zajął.- Odpowiedziałem nie zastanawiając się nad słowami. Jego wzrok niemal zabijał gdybyś byli sami pewnie byłbym po drugiej stronie. Spojrzałem na niższego, ale nie mogłem załapać kontaktu wzrokowego ponieważ patrzył na niego. 

-Mogę już iść.- Wkurzyłem się nie chce tu być.

-Pewnie ale to trzymaj przy sobie obcokrajowcy.- Rzucił we mnie podarunkiem dla starszego i machnął na znak, że mam ich zostawić samych. Jeszcze ten raz spojrzałem na Changbina tylko kiwnął głową, więc lekko się ukłoniłem i wyszedłem z pomieszczenia. Czyli ty tak chcesz dobra ale ja się nie poddam. \

Pomyślałem i ubrałem wisiorek i z pomysłami usiadłem na swoim łóżku. Siedziałem tak dobrą godzinę i dalej było pustkowie w mojej mózgownicy. Byłem zmęczony, więc położyłem się na poduszki. 

Nie wiem czy dalej ten modniś jest u nas ale mam to głęboko w czterech literach. Nie minęło nawet kwadrans a usłyszałem jak ktoś wchodzi do pomieszczenia. Obróciłem się w tam tym kierunku a tam stał Changbin ze smutnym wyrazem na twarzy. 

Szkoda mi się go zrobiło, więc gestem zaprosiłem na wyrko. On cały w skowronkach podbiegł pod kołdrę. Szczęśliwy mnie przytulał i dawał pocałunki na czubku mojej czupryny.

Cieszyłem się, ale to nie jest to co bym tak naprawdę chciał od niego. Jestem jednak świadomości, że kiedyś będziemy razem. To jedyna rzecz, która pchała mnie do przodu. Uśmiechnąłem się jeszcze bardziej pod nosem i odpłynąłem do krainy Morfeusza. 

Nadszedł poranek a zrobiłem się strasznie głodny, dlatego uwolniłem się z obejdź poszedłem w kierunku jadalni by zrobić kawę i śniadanie dla nas. Woda się gotowała gdy poczułem przyjemne ciepło na plecach i wiedziałem,  że to starszy.

-Usiądź żebym mógł zrobić dla ciebie śniadanie.- Powiedziałem chichotając pod nosem ponieważ niższy zmarszczył czoło z niezadowoleni. 

Po kilku sekundach zrobił o co poprosiłem. Spoczywał tak opierając głowę o rękę. Podałem mu kubek z naparem i z jedzeniem a sam przysiadłem ze swoją porcją na przeciwko niego. 

-Masz dzisiaj dużo pracy?- Zapytałem chcąc jakoś zniwelować cisze.

-Nie tak dużo jak do tej pory.- Powiedział upijając łyk kawy.

-To może pójdziemy na miasto, może coś pozwiedzamy albo pójdziemy do kina co ty na to?- Byłem podekscytowany, może da się skusić na randkę.

Nowy ja [Changlix]Where stories live. Discover now