Moje bicie serca coraz sekundę przyspieszało. Stałem oparty o drzwi łapiąc się o sercu.
Po chwili ogarnąłem, że trzymam się na nogach bez ubrań. W okamgnieniu usłyszałem jak starszy krzyczy moje imię i wtedy zamarłem w bez ruchu. Co ja mam zrobić nie jestem jeszcze gotowy.
Znowu wypowiedział moje imię ale tym razem pukając o drewno, na którym się opierałem by nie legnąć na ziemie. Tym razem serce prawię wyszło mi z klatki piersiowej myślałem że to zawał.
-Poczekaj chwile proszę.- Zająkałem się patrząc na pusta przestrzeń przed sobą. On tylko coś mrugnął i chyba poszedł do swojego pokoju. Westchnąłem poczułem jak jakaś część stresu odleciała.
Przybliżyłem się do szafy i wybrałem białą koszule i czarne spodnie. Ubierałem się dość szybko zrobiłem lekki makijaż tym razem nie zakrywając małych kropek na twarzy zwanych też potocznie piegami. Uczesałem włosy i użyłem trochę brokatu na włosy, aby wyglądało żebym bardziej błyszczeć. Włożyłem do uszu kolczyki i ulubione nausznicę w kształcie srebrnych kółeczek. Patrzyłem na swoje odbicie w lustrze. Może nie jest wystarczająco perfekcyjnie ale co mogłem jeszcze dodać.
Muszę się wziąć w garść nie mogę teraz odpuścić. Jestem tak blisko celu, że tylko boję się jego zdania jego reakcji. Nie mogę tu stać w nieskończoność. Zdecydowany chwyciłem pudełko z podarunkiem i wyszedłem z impetem z pokoju. Podszedłem pod drzwi starszego i cicho zapukałem. Po krótkim czasie wyszedł brunet zaskoczony moim wyglądem i czerwienią na mojej twarzy.
-Ja chciałem podziękować za wszystko i zrobiłem dla nas kolację.- Wymamrotałem próbując patrzeć w jego ciemne oczy, ale to nie było proste.- Zapraszam.- Odsunąłem się na bok wpuszczając go do salonu a potem zaprowadziłem do kuchni. Na stole wszystko było przygotowane tylko brakowało zapalonych świeczek na środku blatu, dlatego podniosłem zapalniczkę z zamiarem zapalenia knoci. Jednak mi to nie wyszło ponieważ strasznie się trząsłem z zdenerwowania. Straszy się zachichotał przez to było mi trochę głupio i wziął mi z ręki ogień i już bez żadnego problemu je zapalił. Czułem na sobie jego wzrok, który mnie przedzierał na wylot. Podałem mu danie i sobie też nałożyłem i przysiadłem na przeciw bruneta.
-Wiesz Felix jesteś kochany. To wszystko dla mnie? Ten pyszne jedzenie i ty pięknie ubrany czego mogę chcieć więcej?- Powiedział między stukaniem sztućców o talerze. Całe spięcie uleciało mogłem w końcu cieszyć się każdą chwilą z niższym.
-To jeszcze nie koniec.- Uśmiechnąłem się promiennie on odwzajemnił gest. Zaznałem kolejny raz motylków w brzuchy.
-Mam nadzieje, że będzie tak pięknie jak teraz.- Już prawię kończyliśmy jedzenie.
-Może masz ochotę na dobre wino?- Zapytałem biorąc talerzy do zlewu. On tylko przytaknął, więc wyjąłem butelkę z trunkiem i kieliszki. Nalałem po trochę napoju i Changbin podniósł szklane naczynie na znak, że chce wznieść toast.
-Wznoszę ten toast dla najlepszego człowieka, który zrobił pyszną kolację i wyglądał jakby nie z tej ziemi. Toast dla Felixa.- Stłukliśmy się szkłem i upiliśmy czerwonej cieczy. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Nad chodziła chwila, w której daje mu prezent.
-Changbin bo mam coś jeszcze dla ciebie.- Wyjąłem małe pudełeczko owinięte wstążką z kieszeni.- Wiem że to nic wielkiego bo masz już prawie wszystko co by dusza wymarzy ale mam nadzieję że ci się spodoba.- Podałem mu upominek i od razu schowałem twarz w dłoniach ponieważ czerwień osiągał maksymalność.
CZYTASZ
Nowy ja [Changlix]
RomanceWszystko jest pięknie. Felix mieszka razem z Chanem i tworzą kochającą się parę ale nie na długo. Co się mogło stać że ich związek nie przetrwał. Może winna leży po obuch stronach tego nie wie nikt. To jest moje pierwsze opowiadanie więc proszę o z...