35

111 6 3
                                    

-Co się stało, Hyung?- Zapytałem zmasowując pośladki, na które spadłem.

-Wybacz mi Lix ale jest za drzwiami jest Jisung.- Powiedział patrząc na moje dzieło na jego szyi i westchnął.- Spokojnie jeszcze do tego wrócimy.- Klepnął mnie za tył przez to przeszły mnie ciarki. 

Otwierał drugiemu, gdy ja mocno trzepnąłem jego dupę. Jisung co to widział patrzył na nas jak na jakiś wariatów. Changbin cały czerwony wił się po podłodze, a ja cały uchachany zaprosiłem gościa do środka. Trochę ręka mnie zabolała, ale było warto.

-Chcesz może herbaty?- Zapytałem dalej się chichocząc pod nosem.

-Pewnie, ale mu nic nie będzie?- Pokazał palcem na kulającego starszego.

-Mu? Oprócz tego, że dzisiaj nie usiądzie to nic więcej.- Machnąłem ręką, żeby się tym nie przejmował.

Poszedłem do kuchni by zrobić coś do picia dla naszej trójki. Wróciłem z kubkami Changbin dalej coś gadaj z Jisungiem, ale po koreańsku. Postawiłem naczynia na stole i sprzątałem zeszyty i książki do nauki i zaniosłem do pokoju. Usiadłem za kolanach starszego wtulając się w zagłębienie szyi. 

-Co on robi?-Zrozumiałem co powiedział kilka metrów dalej chłopak.

-Tulę się nie widać?- Odpowiedziałem co zdziwiło bardzo o jeden dzień starszego bruneta, a niższy się uśmiechną zadowolony, że czegoś mnie nauczył.

-Wow, nie wiedziałem, że tak szybko się nauczysz.- Powiedział łapiąc się za głowę.

-Trochę już rozumiem, a dziś miałem pierwszą lekcję.- Wypinałem pierś z dumy.

-Acha nie tylko języka koreańskiego się nauczyli ale innego języka.- Poruszał brwiami i wiedziałem o co chodzi dlatego zarumieniłem, się a starszy pogłaskał mnie po plecach.

-Jak kota nie ma myszy harcują, prawda?-Powiedział brunet uśmiechając się zadziornie do mnie walnąłem go w ramie.- Lix możesz na chwile iść do mnie zaraz do ciebie przyjdę, dobrze?- Spojrzał na mnie poważnie tak samo jak Jisung. To mnie trochę przeraziło.

-Dobrze, Hyung.- Zeszedłem z nóg ukłoniłem się i poszedłem do pomieszczenia.

Czekałem pół godziny i już chciałem wyjść, gdy pomyślałem, że brunet może być zły jak złamie zasadę, więc dalej siedziałem w czterech ścianach. Przez to czekanie zrobiłem się senny, więc położyłem się na miękką pościel pachnącym starszym i tak odpłynąłem do krainy Morfeusza. 

Obudziłem się, a za oknem było już ciemno. Sprawdziłem godzinę na zegarku było już po dwudziestej.

 Podszedłem do drzwi i powoli chwyciłem za klamkę i nacisnąłem uchyliłem ostrożnie. Pierwsze zajrzałem do salonu nikogo, tam nie było potem zerknąłem do kuchni, tu też nikogo niema. Pobiegłem do łazienki tu też. Może jest u mnie. Z sercem przy gardle i trzęsącym się ciałem otwierałem drewniane drzwi. Tu też nikogo nie. 

Co jest?! Co się dzieje?! Musiał mi zostawić wiadomość na pewno. Sprawdziłem wszędzie i nawet wiadomości na telefonie. Nic nie było. Była tylko pustka. Poczułem jak serce mi pęka na kilkadziesiąt kawałków. Upadłem na ziemie z zacząłem żałośnie płakać.

Łzy leciały jak rzeka tylko różnica była taka, że rzeka jest z wody słodkiej a moje były słone jak najsłonsze morze na świecie. Może tylko za bardzo panikuje, może poszedł na zakupy? Nie wiem. 

Co mam zrobić? Może mam czekać. Wróciłem do jego pokoju i kolejna kropel się wylała. Wtedy zauważyłem kopertę na oknie. Bez myślenia wziąłem i rozpaczliwie ją otwierałem, a tam znajdowała się... 

Nowy ja [Changlix]Where stories live. Discover now