Rozdział 24

139 31 4
                                    

Remus POV

Weszliśmy do pokoju, mijając Petera, który pomagał stamtąd wyjść Potterowi.

Stwierdziłem, że najprawdopodniej będzie to jakiś eliksir osłabiający, a przynajmniej to wywnioskowałem po poprzedniej dwójce.

Położyliśmy się na łóżku, stwierdzając, że ten czas możemy spędzić w inny sposób, niż czekanie, aż coś zacznie się dziać.

Syriusz jednym łykiem wypił całą zawartość małej buteleczki, w której znajdowała się przezroczysta ciecz, gdybym nie zobaczył jego skrzywionej miny zaraz po wybijcie tego lub gdybym nie wiedział, że to mikstura do zadania, to pomyślałbym, że to zwykła woda.

Black odczekał chwile, aż nieprzyjemny smak trochę przeminie, by następnie mnie pocałować, typowo oddawałem każdy jego pocałunek.

Kochałem jego miękkie usta.

W pewnym momencie przejąłem kontrole i górowałem, zjechałem moimi ustami trochę niżej, na jego szyje, zostawiajac na niej małą, jednak bardzo widoczna malinkę, chłopakowi najwidoczniej to się spodobało, więc odchylił głowę do tylu, bym miał lepszy dostęp.

Powtórzyłem moją czynność kilka razu, ciagle zostawiajac małe malinki, przeniosłem się ponownie na jego usta, nie chciałem, żeby jego szyja wyglądała, jakby się ujebał fioletową farbą czy czymś takim.

Nastolatek szybko mi się odwdzięczył tym samym, jednak on stwierdził, że będę wyglądał jak jakaś pierdolona choinka i nie skończył na kilku małych malinkach, tylko zrobił więcej dużych.

Stwierdziłem, że jak już, to nie tylko ja będę wyglądać jako fioletoszyjny idiota, a on też.

Gdy kończyłem moje dzieło z jego ust wydobył się cichy jęk, który próbował powstrzymać.

Ściągnęłam z niego, jego białą koszulkę, on natychmiastowo zrobił to samo z moją.

I zrobił coś, czego w tym momencie bym się nie spodziewał.

On po prostu mi przywalił.

Całą siłę, która znajdowała się w jego pięści, wylądował na mojej klatce piersiowej.

Co jest kurwa?

Powtórzył swój cios kolejny raz.

Nie rozumiejąc o co mu chodzi, przeniosłem wzrok na jego twarz, w jego wzroku dostrzegłem, skruchę i chęć przeproszenia, która po chwili została zastąpiona nienawiścią.

A może to jednak nie był eliksir osłabiający?

Tylko czemu Peter wynosił Jamesa?

Zadałem sobie w głowie dwa pytania, po których zostałem sprawdziany do świadomości, przez kolejny cios od mojego chłopaka.

Co mam robić?

Szybko wstałem z łóżka i przesunąłem się na drugi koniec pokoju, Syriusz wstał za mną, ruszył w moją stronę, jednak ja w tym czasie już biegłem w innym kierunku.

Gdzie ja odłożyłem różdżkę?

Zadałem sobie w głowie pytanie, chciałem rzucić na jego jakieś zaklęcie, bo wiedziałem, że moja kondycja nie pozwoli mi przed nim uciekać prawie całą godzinę.

Jednak obecnie cały czas biegłam, gdy tak na prawdę nie chciałem przed nim uciekać.

Co ja pierdole, oczywiście, że chciałem uciekać.

Jednak nie przed nim, tylko przez tym co wykreował w nim ten eliksir.

Skoczyłem na łóżko Jamesa, żeby zeskoczyć z niego po chwili, gdy Black był już niebezpiecznie blisko mnie.

Zyskałem na tym może z dwie sekundy, przez które chłopak wszedł i od razu zszedł z łóżka.

Rozejrzałem się szybko po pokoju i w końcu dostrzegłem, moja różdżka leżała przy rzeczach Petera.

Pobiegłem jak najdalej od niego, by później móc po nią szybko pobiec i żeby Syriusz stracił trochę czasu. Może nie było to dużo, ale wystarczająco, by udało mi się zrobić to, co planowałem.

Trzymając różdżkę w ręce, starałem się, przypomnieć sobie zaklęcie, które mogłoby być pomocne w tej sytuacji, a nie było to zbyt łatwe, gdy musiałem uciekać, przez rozwścieczonym i obecnie bez żadnych skrupułów chłopakiem, który chciał mnie w tym momencie wykończyć.

Udało mu się teraz jedynie wykończyć moją kondycję.

- Levicorpus

Rzuciłem zaklęcie, przez które ciało Blacka uniosło się nad ziemie, ale jego twarzą do dołu.

Można było uznać, że trzymałem go za kostki, nie dotykając go.

Wierzgał ciągle swoimi rękami, wymierzając swoje ciosy w powietrze.

Chyba nie powinienem, ale zaśmiałem się, obserwując, jak zdenerwowany okłada pięściami powietrze, wisząc do góry nogami.

Po kilkunastu minutach trzymania ręki z różdżką u góry, sprawiło, że ja już tego ręki w ogóle nie czułem.

Mogłem uwierzyć Peterowi, gdy po jednym zadaniu spytał, czy jego ręka jest ciagle na ramieniu, zamiast zaśmiać się z pytania, z myślą, że sobie żartuje.

Minęło może z czterdzieści minut, dokładnie nie wiedziałem ile go trzymałem nad ziemią, ale byłem pewny, że bardzo długo.

Może zrobię teraz coś bardzo głupiego, albo mądrego, nie byłem pewny, ale rzuciłem na niego zaklęcia Liberacorpus.

Zaklęcie, które zakończyło moje poprzednio rzucane zaklęcie.

Chłopak spadł na ziemie, a moją ręka opadła na łóżku.

Od razu, zanim zdążyć wstać i do mnie podejść, ponownie rzuciłem na niego poprzednie zaklęcie, tylko tym razem zmieniłem rękę.

Chłopak ponownie zaczął okładać pięściami powietrze. Mamrocząc coś pod nosem.

W sumie to mogłem tylko przełożyć różdżkę do drugiej ręki, nie robiąc mu krzywdy.

I w taki sposób spędziliśmy pozostaje kilkanaście minut, gdy zauważyłem, że przestaje działać na niego eliksir, powoli opuściłem go na ziemie i rzuciłem w jego stronę, jego koszulkę.

Następnie zacząłem zakładać swoją.

Chłopak szybko poprawił swoje włosy, a następnie wyszliśmy z pokoju, do pozostaje dwójki.

James chciał przybić ze mną piątkę, jednak odmówiłem, bo nie byłem w stanie podnieść mojej ręki.

Ledwo czułem obie moje dłonie.

- Wyglądacie, jakbyście oboje wypili ten eliksir, a nie tylko Syriusz - zaśmiał się Peter, który zwrócił uwagę na nasze szyje.

To było chyba najkrótsze zadanie, jakie mieliśmy do tej pory lub przynajmniej takie mi się wydawało, po poprzednim, które trwało tydzień.

behind the letters ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz