Rozdział 34

130 22 3
                                    

James POV

Spędziliśmy tutaj z dwie godziny, głowa świerszcza była najłatwiejsza do znalezienia, te składniki były jakieś popierdolone jeśli osoba, której to podamy, nie zorientuje się, to nie wiem, nie ma kubków smakowych i oczu.

Zaczęliśmy wracać do Hogwartu, rzecz które zdobyliśmy, zawinęliśmy w materiał peleryny niewidki, była ona dość duża, więc wystarczyło miejsca również na schowanie nich.

Udało nam się pomyślnie przejść transformacje i jako zwierzęta, przedostaliśmy się pod drzewo, gdzie całą czwórką spędziliśmy pełnie księżyca.

Wczesnym rankiem, gdy było już jasno, a na niebie znajdowało się zachmurzone słońce, zaraz po wschodzie, wróciliśmy do budynku, do naszego pokoju, po drodze minęliśmy jakiegoś gryfona, po najprawdopodobniej zarwanej nocce. Nie kojarzyłem go, wcześniej nawet nigdy go nie minąłem, normalnie olałbym to, lub stwierdził, że to jakiś pierwszak, jednak tym razem tego nie zrobiłem. Pozostał on w moich myślach jeszcze na pewien czas

Pierwszakiem raczej nie był, przynajmniej na niego nie wyglądał, a starszych gryfonów raczej kojarzyłem. Nawet jeśli nie wszystkich, bo było ich dość sporo, to znaczną większość.

Lub nie był gryfonem i założył szalik kogoś innego.

Nawet nie wiem dlaczego, w ogóle o nim myślałem, jakoś przykuł moją uwagę pomimo tego, że w sumie to nie zrobił czegokolwiek. Jedynie stał na jednym z korytarzy.

Gdy weszliśmy do pokoju, na moim łóżku znajdował się list, którego treść trochę mnie zszokowała, trochę to zdecydowanie za mało powiedziane. Poczułem się jakby wszystko co robie, było pod ich pełną kontrolą, a nawet wszystko co myślę.

**

Jakieś teorie do tego, co znajduje się w kopercie?

behind the letters ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz