Rozdział 41

130 26 2
                                    

Syriusz POV

W przeciwieństwie do Pottera, ja zachowywałem się dość spokojnie.

Nie biegłem nigdzie, wolałem się nie męczyć.

Żebym nie został źle zrozumiany, nie chodzi mi o to, że wolę się nie zmęczyć i umrzeć, po prostu wiem, że biegając się szybko zmęczę, przez co później będę jeszcze wolniejszy niż jestem normalnie.

Po raz kolejny spojrzałem na moją dłoń, na szczęście jej kolor nie zmienił się w dużej części, może kilkanaście milimetrów było w nienaturalnej barwie.

Z czasem coraz większe elementy mojej skóry się przebarwiały, a ja nadal nie odnalazłem kobiety, która była opisana przy zadaniu.

W zasadzie to nie widziałem tutaj nikogo, wielka pusta przestrzeń w środku niczego.

Chodziłem ciagle w kółko, przynajmniej tak mi się wydawało, każdy element tego miejsca był taki sam.

W pewnym momencie ziewnąłem, odruchowo zakrywając usta, spojrzałem na moją dłoń.

Całkowicie zmieniła kolor.

Wzdrygnąłem się, oglądając całego siebie.

W obecnym momencie mniej niż połowa mojej skory była kremowa.

A ja ciagle chodziłem, niczego nie odszukując.

Ja zaraz umrę.

Przy pewnym kroku poczułem ból w stopie, więc szybko spojrzałem na ziemie, były tam wyryte słowa: spójrz w górę.

I kilka igieł na tych słowach, jedna z nich wbiła mi się dość mocno w but, od razu po zauważeniu tego, ją wyjąłem.

Jeszcze przed spojrzeniem w górę, spojrzałem na moje ciało, za chwile mój naturalny odcień skóry zniknie całkowicie, a zostanie zastąpiony niebieskiem.

Wszystko zmieniło się od prawej do lewej strony, a niebieska linia, odznaczająca ten prawdziwy odcień moje skóry, znajdowała się już po drugiej stronie o zaczęła pokrywać moją lewą rękę.

Jeszcze trochę zostało.

Tymi przemyśleniami, chciałem trochę spowolnić spojrzenie w górę, bo po prostu się bałem widoku, które mogę tak zastać.

Po około minucie spojrzałem tam.

Mniej więcej pół metra nad moją głową była lina, szybko do niej doskoczyłem, a następnie zacząłem się po niej wciągać na górę, nie miałem wyćwiczonych mieści w rękach, więc nie było to proste dla mnie zadanie i zajęło mi to o wiele więcej czasu niż wysportowanej osobie, jednak udało mi się.

Po tym wszedłem na bardzo cienką podłogę, po której obawiałem się przejść.

Po kilkunastu sekundach dotarłem do końca i spojrzałem w prawo.

Leżała tam kobieta z opisu.

Teraz o wiele szybciej niż wcześniej, ruszyłem w jej stronę, nie wiedziałem co mogę zrobić, żeby przeżyła, więc dotknąłem ją moją niebieską dłonią, po jednym z niebieskich fragmentów z jej twarzy.

Leżała w taki sposób, ze mogłem dosięgnąć jedynie jej głowy.

behind the letters ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz