Rozdział 38

116 21 47
                                    

James POV

I uległem, mój umysł nie wytrzymywał, widziałem coś, czego nie chciałem, miałem szanse, to przerwać i to zrobiłem.

W taki sposób, to się skończyło.

W taki sposób może życie się skończyło.

Utknąłem w tej dziwnej rzeczywistości, gdzie nieprawdziwi ludzie powolnie umierają na moich oczach, a ja ciagle żyje, będąc dla prawdziwych martwy.

Ciagle pozostawałem w tej rzeczywistości, sam to sobie wybrałem, nie myśląc o konsekwencjach.

Peter POV

Po tej godzinie się wybudziłem, spojrzałem na resztkę, Remus był w trakcie wybudzania się, a pozostała dwójka nadal pozwala nieprzytomna.

Im się nie udało.

Patrzyliśmy na nich jeszcze przez chwile, z nadzieją, że zaraz otworzą oczy.

Jednak to się nie stało.

Nie otworzyli, nie odezwali się do nas, bo już nie żyli. Poddali się wymysłem swoich wyobraźni, pod wpływem tych tabletek.

- Co z ciałami? - zapytałem. - Nie mogą tutaj zostać, gdzie mamy ich przenieść? - zadałem kolejne pytanie.

W przeciwieństwie do Remusa ja zachowałem w tej sytuacji trzeźwy umysł, zamiast bezskutecznie próbować wybudzać martwych, myślałam co z ich ciałami.

Bo trupa nie wybudzi, może jedynie go ukryć.

Gorzej z wytłumaczeniem, dlaczego jakiś uczeń zginął.

- Gdzie twoja empatia? - spytał.

Gdzie moje człowieczeństwo?

Zapytałem sam siebie, jednak nigdy na to nie odpowiedziałem.

behind the letters ✔️Where stories live. Discover now