~34~

2.1K 133 55
                                    

Flawian nie spał całą noc, wyczekując powrotu Kyoshiego, a im dłużej niewolnik nie wracał, tym większe stawało się jego poczucie winy. Wiedział, że źle postąpił, nie powinien był na niego krzyczeć, a już na pewno siłą wyrzucać zza drzwi. Czuł się winny, nie tylko z powodu tego jednego wydarzenia, lecz z powodu całego minionego tygodnia. Czuł się winny za każdym razem, gdy budził się rano i patrzył na tą drobną, drżącą z zimna przez sen postać, mimo to ciągle śpiącą na skórze przy kominku. Wiedział, że powinien coś z tym zrobić, jednak za każdym razem, gdy próbował otworzyć usta, coś go blokowało, nie wiedział co zrobić, co powiedzieć, jak przeprosić, jak wyjaśnić to, co czuł. To, że czuł się tak strasznie winny i było mu tak bardzo wstyd, że nie potrafił spojrzeć w swoje odbicie w lustrze. Chciałby znać słowa, którymi mógłby go przeprosić i błagać o wybaczenie, za to, jak bardzo zawiódł. Gdy tylko zamykał oczy widział znów tą samą scenę, zapłakaną twarz młodzieńca, proszącego... nie, błagającego go o to, by mu wybaczył... On wybaczył jemu? Teraz te słowa wywoływały u księcia gorzki śmiech, wiedząc, że to Flawian jest tu jedynym winnym, który powinien błagać o coś takiego. Jeśli jakimś cudem udało mu się znieść ten obraz, tak łamiący jego serce, i nie podnieść powiek, to pojawiał się kolejny. Widok, jak jego biedne ciało wsuwa się przez ledwie uchylone drzwi i pada wycieńczone na ziemie, jak kuli się tam, kaszląc. Jego biedny, mały, Kyoshi. I ta nieznośna świadomość, że to była jego wina. Obiecywał mu, że będzie przy nim bezpieczny, że nie da go skrzywdzić, a jednak nie potrafił go ochronić, stał bezsilny, patrząc, jak idzie do jaskini lwa, nie mogą zrobić nic więcej.

Z westchnieniem podniósł się do siadu i zaczął przecierać dłońmi zmęczoną twarz. Od tygodnia nie spał, leżał tylko w łóżku, słuchając cichego łkania swojego niewolnika. Wychodząc z łóżka, potknął się o jedną z porozrzucanych na podłodze rzeczy i upadł na posadzkę. Stęknął z bólu, odwracając się na plecy. Jednak nie był zły, czy podirytowany, wręcz przeciwnie, wypełniało go niezachwiane poczucie, że mu się należało, właściwie to powinien uderzyć się mocniej, najlepiej, żeby coś mu się przy okazji wbiło w ciało, albo złamało. Miałby wtedy, chociaż namiastkę poczucia, że jakoś pokutuje, za swoje czyny. Podczołgał się do zasłoniętych okien i wdrapał się po zasłonie, by z trudem je odsunąć. Nigdy wcześniej nie czuł się tak źle, nieważne ile wypiłby wcześniejszego dnia, jednak kac alkoholowy nie umywał się do kaca moralnego. Rozsunął fałdy materiału, wpuszczając do środka ostre promieni słońca, oślepiony osunął się na ziemię, omiatając wzrokiem swoją komnatę. Ta wyglądała, jakby przeszła przez nią burza, na podłodze były porozrzucane pergaminy i książki, to o jedną z nich się potknął. Na stole stały liczne butelki, które wczoraj zawzięcie opróżniał, próbując, choć na chwilę zagłuszyć mętlik myśli i potop emocji, które towarzyszyły mu od tygodnia. Poniżej znajdowały się kawałki potłuczonego szkła, w pamięci mężczyzny obudziło się niewyraźne wspomnienie tego, jak wieczorem, siedząc przy stole i wpatrując się w połyskujące szkło, zrzucał naczynia palcem, jakby od niechcenia, z jego krawędzi. Na środku pokoju spoczywało coś, co jeszcze wczoraj było misternie rzeźbionym krzesłem, jednak dziś było jedynie stertą drzazg i drewnianych odłamków. Osobiście roztrzaskał je o jedną ze ścian i podłogę w przypływie furii, którą wzbudził w nim ojciec. Nie rozumiał, jak ten mógł być takim ignorantem, jak mógł uważać, że to, co zrobił Kyoshiemu, to nic takiego, a tym bardziej jaki inni mogli go poprzeć, nawet Kyoto. Czy naprawdę nie dostrzegali prawdziwej natury tego wszystkiego? Książę zazgrzytał zębami, oni go nie widzieli, tego biednego, wątłego ciała, zwijającego się na podłodze. Jego maleństwa.

Usłyszał pukanie do drzwi, słysząc je, stęknął. Bez patrzenia w lustro, wiedział, że wygląda żałośnie, nie miał ochoty na oglądanie kogokolwiek, kto nie był Kyoshim, jednak jeśli to on, to nie mógł go zignorować. Był mu winien wyjaśnienia i przeprosiny, szczególnie to drugie.

Odzyskać Wolność {Wilcze Kroniki}Où les histoires vivent. Découvrez maintenant