~81~

341 46 15
                                    

Szczerze zalecam puścić sobie muzykę, która jest u góry rozdziału, zapętlić i słuchać jej, czytając co najmniej do sceny... dobra nie będę spoilerować, ale sami łatwo się zorientujecie, do której sceny.


- Ciągle o tym samym – odpowiedział w końcu, chowając sztylet i odkładając go na parapet. Obserwował jak drugi powoli wstaje z łóżka, zaczynając podchodzić do niego, a w jego oczach wreszcie pojawiło się coś co wypełniło pustkę, choć książę nie potrafił odszyfrować co. – Jak się czujesz? – zapytał choć doskonale wiedział, że to głupie pytanie, na które jedyną odpowiedzią było odwrócenie wzroku i zapatrzenie się za okno na tonący w nieustającej ulewie świat.

Stali przez kilka długich minut w milczeniu naprzeciwko siebie, ich uszy wypełniało rytmiczne bębnienie kropel o parapet i szybę, co jakiś czas przerywane trzaskiem spadającego z nieba pioruna, którego światło wpadało przez okno. W chwilowych rozbłyskach, oświetlających sylwetkę drugiego, książę jeszcze wyraźniej dostrzegał zmęczenie na trupo bladej twarzy, odbijający się na niej brak nadziei.

- Zróbmy to dzisiaj – i znów brzmienie głosu niewolnika było tak nieoczekiwane, iż Flawian sądził że słyszy ducha. Nie zrozumiał o co chodzi, miał poprosić o wyjaśnienia, gdy dostrzegł jak w ciemności blade dłonie sięgają do górnych guzików żupana, zaczynając je rozpinać, powoli odsłaniając pokrytą bliznami pierś. Carl ciągle na niego nie patrzył, skupiając wzrok na dali za oknem.

- Przestań – książę w końcu ruszył się ze swojego miejsca, pokonując tą niewielką odległość, która ich dzieliła i łapiąc dłonie drugiego, nie pozwalając mu dalej rozchylać ubrania. – Wcale tego nie chcesz – zauważył łagodnie. Obiecał mu że zrobią to tylko gdy ten będzie gotowy i sam tego zapragnie. To nie była ta chwila.

- Chcę...

- Nieprawda – odsunął jego palce od guzików, na co niewolnik opuścił ręce wzdłuż ciała, w czasie gdy blondyn zaczął zapinać z powrotem jego ubranie. – Spójrz na mnie – poprosił go, chwytając ostrożnie za podbródek i cierpliwie czekając, aż niższy skupi na nim swój wzrok. – Dlaczego próbujesz mnie okłamać? – jego głos pozostawał cichy, kojący.

- Nie próbuje, chce to z tobą zrobić... dzisiaj... teraz... - Carl upierał się dalej, dzielnie znosząc wnikliwe spojrzenie szarych oczu, które wpatrywały się w jego twarz. – Chce... - powtórzył, znów próbując zdjąć z siebie ubranie, jednak silna dłoń Flawiana złapała te jego, przyciskając je do swojej piersi. Niewolnik próbował je wyrwać, ale nie potrafił, szamotanina sprawiła tylko iż na chwile nałożona maska opanowania szybciej się rozkruszyła. Książę napierał na nią swoim wyczekującym spojrzeniem, zaprzeczając za każdym razem gdy drugi mówił, iż pragnie by to zrobili. Tak długo, aż w końcu całość nie pękła, odsłaniając w szmaragdowym spojrzeniu cały ocean strachu i rozżalenia. – Chce choć raz dowiedzieć się jak to jest zrobić to bez przymusu... - Carl wykrztusił w końcu z siebie prawdziwą odpowiedź. – Chociaż jeden raz w życiu... bez użycia siły... z osobą która mnie kocha... jeden jedyny raz... póki mam jeszcze okazję...

- Jeszcze będziesz ją miał. Nie odbiorą mi ciebie – odparł cicho książę, czując jak serce w jego piersi pęka na widok łez spływających po bladym obliczu drugiego i tego jak ten bez nadziei spuszcza głowę.

- Mój panie ja... nie wierzę bym mógł cię kiedykolwiek zapragnąć... nie jeśli znów dostanie mnie inny... Już po prostu w to nie wierzę... I boję się... Boję się tego co się ze mną stanie, gdy znów mnie oddadzą... Ile razy można się po czymś takim podnosić? Brak mi już sił by z tym walczyć... mam dość... - gdy znów podniósł mokre oczy na swojego pana, ten widział w nich że wszystko to co przez lata trzymało Carla przy życiu, nadziei, dawało wiarę, zgasło. Ten nie wierzył już w żadne kłamstwa i już nie uwierzy. Nie po tym jak zostanie po raz kolejny sprzedany w miejscu, w którym podobno miało być inaczej. – Proszę... ten jeden raz... nie chcę po wszystkim znów leżeć brudny z myślą, że zmarnowałem jedyną szansę... Pozwól mi przekonać się jak to jest tego chcieć... - wręcz błagał, zaciskając palce na koszuli swojego pana, jednak ten znów odmówił, kręcąc w milczeniu głową, choć widział jak to zabija ostatnie iskry czegoś co kiedyś było nadzieją w spojrzeniu drugiego.

Odzyskać Wolność {Wilcze Kroniki}Where stories live. Discover now